Siedząc w poczekalni czuję jak zawartość żołądka co chwilę podjeżdża mi do gardła. Poczekalnia jest całkiem sporych rozmiarów i jak na prywatną, drogą klinikę jest urządzona na najwyższym poziomie. Wygodne fotele, dużo roślinności dookoła. Na ścianach wisiało sporo interesujących obrazów, które ocieplały pomieszczenie, co prawda były związane ze zdrowiem, dziećmi ale były intrygujące. Aleksander usiadł obok mnie i podał mi plastikowy kubek z wodą. Upijam łyk i dziękuję mu za troskę.
– Damy sobie radę– mówi do mnie i łapie mnie delikatnie za ręce. Uśmiecham się do niego blado, bo na nic innego mnie nie stać w tej chwili.
– Myślałam, że te dwa dni nigdy nie miną, że umrę od tego stresu– odzywam się w końcu po dłuższej chwili milczenia.
– Spokojnie. Nie denerwuj się. Niczego nie zabraknie ani tobie ani dziecku– Aleksander znowu zapewnia mnie, że będzie obecny w życiu naszego dziecka.
– Zabraknie dziecku twojego czasu– odzywam się i widząc smutek w oczach Aleksandra, żałuję, że nie ugryzłam się w język.
– Pani Zuzanna Robakiewicz?– miła pani wychodzi z gabinetu. Od razu podnoszę się a Aleksander ze mną.
– Nie, zostań tu– proszę go, bo jednak to zbyt krepujące, żeby wszedł na badanie ze mną.
– Nie ma mowy– odpowiada niezbyt miło.
– Aleks– warczę na niego, bo nie chce robić scen.
– Pan kim jest?– kobieta która mnie poprosiła do gabinetu zainteresowała się naszą rozmową i po jej tonie głosu rozpoznałam, że jest bardziej przychylna mi.
– Ojcem dziecka– słyszę w odpowiedzi pewny głos Aleksandra.
– Nie każ mi tu czekać, będę stał obok twojej głowy i patrzył tylko na monitor. Obiecuję– odzywa się widząc nieustępliwość w mojej postawie i mimice.
– Dobrze, będę cię pilnować – odzywam się do niego i w końcu wchodzimy oboje do gabinetu.
W środku czeka na nas pani doktor, która najpierw robi z nami krótki wywiad. Spokojnie opisuje jej, że dwa testy wykluczały się wzajemnie, patrzy na mnie skupiona, aż w końcu odzywa się do mnie.
– Zaraz sprawdzimy, który test mówi prawdę– uśmiecha się, a ja idę do oddzielnego pomieszczenia i przebieram się w jednorazową halkę.
Gdy wychodzę staram się nie patrzeć na Aleksandra, którego obecność mnie wyjątkowo stresowała. Ciekawa byłam czy powiedział swojej dziewczynie o tym, że mogę być w ciąży. I czy jego znajoma lekarka, która załatwiła nam tu wizytę, to właśnie ich wspólna koleżanka. Położyłam się na fotelu ginekologicznym. Spojrzałam na Aleksandra, ale on tak jak obiecał gapił się w monitor z poważną miną. Wysunęłam rękę i chwyciłam jego zwisająca luźno dłoń. Gdy poczuł mój dotyk spojrzał na mnie. On był tak samo przerażony jak ja. Ujął moją dłoń i ścisnął ją. Cieszyłam się, że ze mną przyszedł. Jeśli naprawdę byłam w ciąży to chciałam, żeby był ze mną. Poczułam lekki ucisk i wiedziałam, że lekarka zabrała się za badanie. W gabinecie była cisza, słyszałam głosy rozmów ludzi za oknem, bo było uchylone lekko. Starałam się skupić na szumie drzew na zewnątrz i tych odgłosach, próbując rozszyfrować o czym one są, jednak były zbyt odległe żebym mogła odgadnąć chociaż jedno słowo.
– Nie widzę żadnych oznak ciąży. Bardzo mi przykro. Ale zlecę jeszcze wykonanie testu z krwi i wtedy będziemy mieć stuprocentową pewność.
Lekarka zakrywa mnie i przekazuje sprzęt swojej asystentce. A ja patrzę na Aleksandra i czuje jak moje ciało się rozluźnia, ogromny uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Uśmiech wywołany wielką ulgą. Aleksander patrzy na mnie skupiony, jakby zawiedziony. Skonsternowana jego reakcją patrzę na niego wymownie usuwając uśmiech z twarzy. Nie zdążyłam jednak go o to zapytać, bo zostałam poproszona o ubranie się i o przejście do punktu pobrań. Tam dosłownie zajęło mi to chwilę i mieli zadzwonić do mnie jeszcze dziś.
CZYTASZ
W obiektywie miłości
RomanceOn, wzięty znany fotograf, ona dziennikarka z wykształcenia, ale pasjonuje się fotografią od dawna. On, zawzięty z niepohamowanym temperamentem, ona uparta, ale wrażliwa. Łączy ich miłość do fotografii, on jest dla niej mistrzem, nauczycielem, ona...