Mazury cz.3

52 4 0
                                    

Zuzanna

Chodziłam dziś lekko obolała po wczorajszych naszych igraszkach, a jeszcze dziś rano Aleksander nie mógł się ode mnie oderwać i kochaliśmy się ponownie. Chociaż na moje szczęście delikatniej i powoli. Chyba wyczuł, że jestem trochę obolała po wczorajszym. Jednak nie było to takie straszne jak to widziałam. Aleksander przecież nigdy by mnie nie skrzywdził, kochał mnie i naprawdę starał się zawsze dostrajać do mnie, żeby było mi dobrze. Zaskoczył mnie tym, że nie wybrał żadnej z rzeczy, które zakupiłam na tę okazję, ale jednocześnie byłam wdzięczna, bo miałam obawy. A pasek od mojego szlafroka był rzeczą, którą używałam codziennie, nie w takim przeznaczeniu, ale to było coś znajomego.

Kończę malować usta na ciemny burgund i przeglądam się w lustrze. Wyglądam dobrze. Moje włosy jak zwykle robią cała robotę, same układając się idealnie. Uwielbiałam je, chociaż czasami ciężko było je ujarzmić. Poprawiłam jeszcze jeden kosmyk i zobaczyłam lekkie zaczerwienienie na nadgarstku. Związał mnie wczoraj za mocno i dziś się za to obwiniał. A będzie jeszcze bardziej, bo moja ostatnia niespodzianka dla niego na pewno do tego doprowadzi. Niestety nie miałam żadnych bransoletek, którymi mogłabym to zakryć, ani apaszki. Będę musiała zbyć to jakoś, żeby szybko uciąć komentarze. Nie chciałam, żeby Aleksander dziś obwiniał się cały wieczór zamiast dobrze bawić.

Poprawiłam swoją zwiewną czerwoną sukienkę, którą miałam na sobie, gdy poznałam Aleksandra. Tylko dziś zamiast żółtych kaloszy wciągnęłam cieliste buty na niskim obcasie. Aleksander dziwił się, że aż tyle spakowałam ze sobą rzeczy na jedyne trzy dni, ale ja przecież musiałam mieć ze sobą wszystko. Każda rzecz była mi potrzebna. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

– Mogę wejść?– Aleksander zapytał wciąż naburmuszony. Czyli jednak humor mu się nie poprawił odkąd ujrzał otarcie na moich nadgarstkach.

– Tak– odpowiedziałam wesoło i spojrzałam na drzwi, które się właśnie uchyliły i pojawił się w nich Aleksander. Tak jak poprosiłam wciągnął ciemnoszarą koszulę, która mu kupiłam, ale zamiast spodni, które mu zaproponował, założył te czarne z dziurami. Nie zamierzałam tego komentować, on wyglądał przecież dobrze we wszystkim.

– Wyglądasz cudownie robaczku– Aleksander nagle rozchmurzył się odrobinę i objął mnie mrucząc coś niezrozumiałego w moja szyję.

– Co mówisz? – zaśmiałam się.

– Że kocham cię– odsunął się ode mnie lekko i powiedział wyraźniej.

– Czy to jest ta sama sukienka, w której uwieczniłem cię na pierwszym zdjęciu?

– Tak– powiedziałam szeroko się szczerząc, Aleksander nie wytrzymał i pokazał mi swoje piękne, białe zęby w pełnym uśmiechu.

– A gdzie żółte kalosze?– zapytał patrząc na moje stopy. Zaśmiałam się na jego pytanie.

– Z tego co wiem, nie będzie padać w domu– powiedziałam cmokając go przelotnie, ale on zachęcony przytrzymał mnie i przedłużył pocałunek.

Usłyszałam donośne walenie w drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko a Aleksander popatrzył na mnie nieufnie.

– Kto to?

– Niespodzianka– zapiszczałam jak mała dziewczynka, bo zaczął mnie łaskotać.

– Mów mi szybko– nie przestawał, a ja czułam, że zaraz padnę tu na posadkę. Wywinęłam mu się i uciekłam z łazienki, biegnąc w stronę drzwi. Zanim je otworzyłam obejrzałam się przez ramię i spojrzałam na Aleksandra. Stał spięty, ale w jego szarych tęczówkach gościło szczęście.

W obiektywie miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz