Park Jimin:
Mam 19 lat i jestem następcą stada RINASCITA. Najpierw byłem jedynakiem, a kiedy miałem roczek, rodzicie podjęli najlepszą decyzję jaką kiedykolwiek mogli: Adoptowali Tae. Ta mała kruszynka stała się dla nas całym światem.Jestem alfą, ale na razie nie szukam przeznaczonej dla siebie Omegi, nie chce żeby Tae przez to źle się poczuł. Zresztą nie mam nawet na to czasu, muszę go chronić przed alfami. Po mimo tego że jest betą, to gdziekolwiek bym z nim nie poszedł, to słyszę jaki to on piękny jest i że chętnie by go oznaczyli. Gdyby tylko wiedzieli że słyszy ich następca stada RINASCITA... Oj.. Płakali by ze strachu..
Mój ojciec myśli tak samo jak ja, musimy chronić Tae. Czasami jestem zazdrosny o jego kontakt z naszą słodziutką betą, ale on mi mówi wszystko. Nie mamy przed sobą tajemnic.
Właśnie czekam z mamą jak Tae wróci od lekarza.
- Mamo myślisz że Taehyungowi nic nie jest?
- Oczywiście, że nie. Nie martw się wszystko będzie z nim dobrze.
- A jakie masz podejrzenia?- Zapytałem się rodzicielki, ponieważ widziałem jak podczas rozmowy z Tae, zerkała porozumiewawczo.
- Przed tobą się nic nie odkryje.
- Oczywiście, w końcu twoja krew.
- Masz mnie. Podejrzewam że Tae może być omegą.
- Ale jak? Przecież w wynikach ma napisane że jest Betą.
- Synku, też nie wiem. Boję się nawet myśleć, co jeśli Tae na prawdę okaże się Omegą. Nie dasz mu z tatą żyć.
-My się o niego po prostu martwimy. Nie rób z nas jakiś agresorów.- Zrobiłem fochniętom minę.
- Martwienie się to co innego niż mania kontroli.
- Oj! Nie prawda, nie chce kontrować Tae, pragnę po prostu aby nic mu się nie stało. - Ciekawe co by powiedziała, jakby się dowiedziała że pozwalam mu wychodzić do klubów. Po prostu dbam, aby był w bezpiecznych miejscach. Pozwalam mu się od czasu do czasu zabawić, musi się chłopak odstresować i rozluźnić. Może Tae ma inne nazwisko, ale należy do rodziny. Pamiętam jak kiedyś Zapytałem się dlaczego nie mamy takich samych, to rodzice powiedzieli, że powinien znać swoje prawdziwe i być z niego dumny. Nie wiem o co im chodziło.
- Wiem, że chcesz dla brata jak najlepiej. Musimy się pogodzić z jego wilczą naturą, nawet jeśli będzie omegą czy alfą i tak będziemy go kochać. Wiesz dla nas to bez różnicy, bo my go kochamy za to jaki jest. - Powiedziała mama.
- Boję się reakcji Tae jakby okazał się omegą... - Wiem dlaczego czuje wstręt do nich, jak i alf. Rodzice chyba nie widzą dlaczego tak jest. Nie chcę aby przechodził przez takie rozczarowanie, bo tak się cieszył gdy okazał się być Betą. Ale będę go wpierać!
- Bądźmy dobrej myśli. - Powiedziała mama, po czym czekaliśmy w ciszy na ich powrót.
Usłyszałem otwieranie drzwi, do domu wchodzi sam Tae. Po jego minie stwierdzam, że nie poszło po jego myśli.
- I jak? - Zapytałem.
- Weź nie pytaj. - Odpowiedział.
- Czy jesteś omegą? - Moja mama to nie wie co to bezpieczna strefa, wali prosto z mostu.
- Dlaczego tak myślisz?! Przecież badali mnie! Jestem Betą! Doktor się myli! Ja nie mogę być omegą! Nie...!- Tae podniósł głos, po czym upadł na kolana i zaczął płakać. Nie pacząc na słowa mamy, uklęknąłem przed nim i go przytuliłem.
- Wiem Tae. - Szepnąłem młodszemu do ucha i zacząłem głaskać go po plecach.
- Może to błąd, nie martw się zawczasu. - Próbowałem go jakoś uspokoić, chociaż nie wierzyłem że to może być błąd. Tae od dawna przyciągał aż nadto uwagę alf, musiał być kimś więcej niż betą. Co prawda nie działa na niego ich głos, a także zawsze był agresywny w stosunku do nich i pokonał nie jednego z przedstawicieli tej grupy.
- Synku nie przejmuj się tym, my i bez tego cię kochamy. - Powiedziała moja nie świadoma mama, po czym objęła nas wspólnym uściskiem.
- Ale ja na prawdę nie chce być omegą... - Powiedział zapłakanym głosem. Przez kilka minut siedzieliśmy na ziemi w szczelnym uścisku i go uspokajaliśmy. Naszą chwilę bliskości, przerwał powrót taty.
-Co wy robicie?- Zapytał się tata.
- Nie widać? - Zapytał zapłakanym głosem braciszek, takim pod którym lód topnieje.
- Kochanie, ty to zawsze umiesz chwilę zepsuć. - Moja mama i jej teksty, numer #1.
- Tak umiem, bo wy to robicie beze mnie. Czasami zastanawiam się czy należę do naszej rodziny. - Powiedział obrażonym głosem. Po czym dołączył się do naszego uścisku.
- Dobrze, a teraz musimy poważnie porozmawiać. - Powiedziała mama.
- Wiecie co? Jak dołączyłem to od razu musimy "poważnie porozmawiać"! Ja też chcę chwilę słodkości rodzinnej. - Nie wierzę, że ten mężczyzna jest naczelnym alfą najbardziej wpływowego stada. Jakby ktoś z jego współpracowników zobaczył jak się zachowuje w domu lub w stosunku do Tae, to by go wyśmiał. Nasza rodzina ze względu na posiadany majątek i pozycję społeczną jest obserwowana przez duże grono osób. Oczywiście chronimy przed publicznością naszą delikatną duszyczkę. Można wręcz powiedzieć że "ukrywamy" naszą "księżniczkę", nie potrzebujemy odpędzać więcej adoratorów niż to konieczne. Wystarczy mi ból głowy spowodowany odprawianiem codziennie rano, co raz to inną jednostkę. Na szczęście Tae nie szuka związków na stałe, a od miłości stroni. Ufam mu, ale nie ufam innym.
- Kochanie nie zadziwiaj, bo nici z naszym rozgrywek nocnych! - Kobieta istna torpeda. Mama to ma gadane i jeszcze się dziwię że Tae jest opryskliwy.
- Dobrze. - Powiedział zrezygnowanym głosem. Wszyscy wstaliśmy z ziemi i usiedliśmy na kanapie. Oczywiście wziąłem Tae na kolana i złączyłem w szczelnym przytulasie. Chcę aby chłopak poczuł się bezpiecznie, ponieważ ta rozmowa, może być jedną z najtrudniejszych w jego życiu.
- Woojon dlaczego pozwoliłeś Tae jechać w takim stanie samemu do domu?! - O nie, mama użyła imienia ojca, co znaczy że jest na niego wkurzona. Chociaż sam się temu zdziwiłem, bo powiedział bym że on by był ostatnim który by tak zrobił. W sumie zaraz po mnie.
- Mamo nie złość się na niego, doktor go poprosił do środka. Tata kazał mi czekać, ale ja nie chciałem być dłużej w tamtym miejscu. - Powiedziała nasza kruszynka.
- Tae! Coś mogło Ci się stać! - Nasza mama podnosi głos na nas tylko w tedy, kiedy coś mogłoby nam grozić. Jest idealna we wszystkim co robi, w końcu jest Luną stada. Podziwiam ją, bo ma tyle obiadków: nasze wychowanie (co stawia na pierwszym miejscu, pracę, sprawy stada (te obowiązki Luny, nie należną do prostych m.in. Musi znaleźć miejsce na omeg w bezpiecznej strefie, odpowiada za sądy na alfach które atakują niewinne Omegi, zajmuje się także medycyną i ziołami które pomagają w wyjątkowych sytuacjach)). Ma tyle zadań do wykonania, a ma na nas czas i dzięki temu nigdy nie czuliśmy się przez nią opuszczeni. Po za tym zawsze mieliśmy siebie na wzajem: Tae może liczyć na mnie, a ja na niego.
- Przepraszam Mamo... Ja nie chciałem Cię martwić... Znaczy Was... Ja po prostu nie wierzyłem.. Przepraszam.. - Mój biedny braciszek, ale nie dziwię mu się, nagle cały świat mu się wali.
- Dobrze synku, ale nigdy tak nie rób. Kochanie co powiedział Ci lekarz? - Zapytała się mama.
Dziękuję za przeczytanie.
Ciąg dalszy nastąpi...Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️
CZYTASZ
Niedopasowani ✔️
FanfictionUniwersum OMEGAVERSE: ▪️W wieku 14 lat każda osoba przechodzi specjalne testy określające płeć wilka(Omega, beta, alfa). Uczniowie którzy zostali oznaczeni jako Alfy czy Omegi, zostają przeniesieni do specjalnych szkół - gdzie uczą się przemieniać w...