#124

515 26 0
                                    

Kim Taehyung:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Kim Taehyung:

          Mój tata zadzwonił po lekarza. Ten przyjechał jak szybko tylko mógł. Nie wiedziałem dlaczego mama kazała tylko po niego zadzwonić... Czyżby ruja nie była czymś normalnym..?
   
          Tata przeniósł mnie z przedpokoju, do mojego pokoju. Chwilkę leżałem na łóżku zwijając się z bólu, kiedy odwiedził mnie lekarz.

- Jak bardzo Cię boli? - Zapytał mnie doktor, kiedy zaczął mnie badać.

- Bardzo.. Nie mogę się ruszyć.. - Powiedziałem.

- Przepisze ci tabletki, pomogą Ci przetrwać ruje...

- Czy to ma tak boleć? - Zapytałem, lekko będąc zaniepokojony.

- Raczej to normalne, w końcu to twoja pierwsza ruja... Po za tym twoja wilcza natura była przez ten cały czas uśpiona, więc dlatego ból może być bardziej spotęgowany, nie martw się tak mocno nie będzie już boleć następnym razem... - Jak tylko usłyszałem, że będę mieć takie coś więcej razy... Trochę aż mi się bardziej nie dobrze zrobiło, ale jedyne co mnie cieszyło, to to że... Pojawienie się mojej rui.. Oznacza że mój wilk jest w pełni zdrowy... Musze wytrzymać wszelki ból, jestem to winny mojemu wilkowi... Na pewno jestem mu to winny.. Po tym jak go przez tamten czas traktowałem... Skoro on zniósł moje okropne zachowanie, ja musze znieść ruje... Jestem mu to winien..

             Doktor poszedł do moich rodziców, a ja zostałem w swoim pokoju. Leżałem na łóżku, kiedy przyszedł do mnie Jim.

- I jak braciszku? - Zapytał zmartwionym tonem głosu.

- Boli...- Powiedziałem załamany... Nie spodziewałem się że Omegi muszą znosić taki ból.. Myślałem że są słabe i  bezbronne... A one muszą przeżywać taki ból..

- Tata pojechał do apteki, nie martw się.. - Powiedział, usiadł na krawędzi łóżka i zaczął mnie głaskać po głowie.

- Mhm.. - Zamruczałem, a Jim się zaśmiał.

- Nie wiem z czego się śmiejesz... - Powiedziałem lekko naburmuszony.

- Po prostu zachowujesz się jak jakiś kot, a nie wilk...

- Bardzo śmieszne.. Jim.. Czy Omegi muszą to zawsze co miesiąc znosić? - Zapytałem.

- To znosić? Chodzi Ci o ruje? - Zapytał, a ja pokiwałem głową.

- Wiesz.. Zazwyczaj co trzy miesiące ją mają, ale nie jestem do końca przekonany.. Zawsze możesz zapytać się o to naszej mamy, czy zadzwonić do Seo...

- No tak, masz rację..

- Cieszę się że nic Ci się nie stało.. Jakby jakaś Alfa cię zaatakowała... Nie wybaczył bym sobie.. - Mówił Jim, a ja mu przerwałem.

- Byłem bezpieczny... Przecież byłem z Kookiem...

- Cieszę się że z nim byłeś.. Nie skrzywdził cię.. Słyszałem od mamy, że powstrzymał się, aby cię nie dotknąć... Nie wiesz jakie to trudne dla Alf, powstrzymać swój instynkt... Kook musi cię na prawdę kochać...

- Wiem.. Kook mnie kocha! W końcu to mój Alfa.. Patrz.. - Pokazem Jimowi pierścionek, który dostałem od Kooka.

- On ma podobny, ale czarny.. - Powiedziałem.

- Ładny.. Nie wiesz nawet jaka kłótnia cię ominęła.. Mama broniła Kooka, kiedy tata był zły, że się z nim dzisiaj spotkałeś... W ogóle że się z nim "dzisiaj" spotkałeś... Nawet mama lekko oberwała, bo ta wiedziała że się z nim umawiasz, a zataiła to przed nim.. Powiedziała że to ona jest Luną i wie że jest dobrym Alfą dla ciebie..

- Mama stanęła po stronie Kooka..?- Wiedziałem że mama popiera mój związek z Kookiem, ale nie sądziłem że będzie kłócić się z tatą przez to...

- Tak, nawet przekonała ojca do niego... Kłótnia skończyła się na tym, że ojciec zażądał spotkania z Kookiem, a mama kazała mu iść po lekarstwa dla ciebie do apteki. Powiedziała że jak skończy Ci się ruja, to zaprosisz go do nas do domu i w tedy lepiej go poznamy...

- Cieszę się że tata pozna Kooka.. W końcu go kocham.. - Powiedziałem szczęśliwy.

- Chcę tylko żebyś był szczęśliwy..

- Jim położysz się ze mną? Potrzebuje bliskości... - Powiedziałem, a Jim zrobił to o co go poprosiłem. Wtuliłem się w mojego brata.

- Taeś.. Spróbuj zasnąć, może wówczas przestanie tak mocno boleć.. - Powiedział Jim.

- Braciszku a zanucisz mi coś? - Zapytałem. W dzieciństwie zawsze jak mnie coś bolało, Jim śpiewał mi coś.. To pomagało mi przetrwać ból..

- Dobrze.. W sumie dawno tego nie robiłem.. - Powiedział i się lekko uśmiechnął. Jim zaczął nucić jakąś melodie, ściągnąłem pierścionek z palca i zacisnąłem w swoich dłoniach... To jest jedyna rzecz która ma na sobie zapach Kooka... To jest nasza oznaka miłości...

              Dzięki Jimowi udało mi się zasnąć. Później obudził mnie tata i podał mi lekarstwa.

              Zażyłem tabelki, niemal od razu mi się jakoś lepiej zrobiło... Będąc jeszcze w pół śnie, szybko udało mi się ponownie zasnąć. Jim dodatkowo mi pomógł głaskając mnie po głowie i nucąc.

             Obudziłem się następnego dnia.. Było już w okolicach popołudnia, kiedy mama sprawdziła jak się czuje i zaniosła mi jakieś kanapki do zjedzenia. Jim już nie leżał koło mnie, bo musiał iść na trening z tatą. Mama powiedziała mi że na razie nie mogę wychodzić z domu, kazała mi odpoczywać i zażywać przepisane tabletki od doktora.

             Ból już nie był tak silny jak wczoraj, tęskniłem za Kookiem... Cieszyłem się że mam pierścionek, który jest nie jako pamiątką jego osoby... Założyłem go ponownie na palec, nie chce go przecież zgubić...

           Pomyślałem że skoro nie mogę spotkać się z Kookiem, to przecież mogę z nim pisać.. Jednak po przemyśleniu tego, nie wiem czy byłbym wstanie z nim rozmawiać lub pisać... To by spotęgowało moją tęsknotę i chciałbym się z nim zobaczyć...
 
            Pamiętam, jak wczoraj Kook się powstrzymywał, nie chce by ponownie cierpiał przeze mnie, więc nie skontaktowałem się z nim... Napisałem mu tylko, że u mnie wszystko dobrze i że dam znać jak się skończy moja ruja.

            Zadzwoniłem do Seo i wszystko mu opowiedziałem. Mój przyjaciel opowiedział mi jak wyglądała jego pierwsza ruja i nawet jak sobie radził z następnymi... Zdradził mi jak przebiegło jego wczorajsze spotkanie z Hoseokiem... Byłem zaskoczony, że zdecydował się na seks z Hoseokiem, ale wiedziałem że Seoś tego chciał, więc nie miałem nic przeciwko temu... Nawet cieszyłem się że jego związek przeskoczył na następny level.. Po naszych plotkach, zagraliśmy w kilka gier online.. Tak mi zleciał czas do wieczora.

            Jak ból był określony przeze mnie "do przeżycia" , byłem w stanie wstać na kolację. Oczywiście dostać się na nią pomógł mi Jim.. Cieszę się że pomału wszystko wraca do stanu z przed rui..

Dziękuję za przeczytanie.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️

Niedopasowani ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz