11 września
Uważam, że tak. Są wykonane z gryzącej, czarnej wełny, pokrytej krzyżującymi się, ohydnymi, grubymi, żółto-czerwonymi paskami. Zakładam, że przez cały rok ma na tyłku paskudną wysypkę. Nie, żebym potrzebował takiej wizji właśnie wtedy, kiedy jem wędzone śledzie.
Z uśmiechem na twarzy Harry skończył czytać list.
Po tym, jak wieczorem w końcu uległ i poszedł do pani Pomfrey po eliksir na kaca, czuł się dużo lepiej. Zaskoczyło go, że pielęgniarka nie okazała dezaprobaty. W końcu był teraz pełnoletni, a rozumu miał na tyle, aby nie przyznać się, że spił się w pokoju wspólnym Gryfonów.
Tylko w niewielkim stopniu był ciekawy, kto jest nadawcą tych listów. Prawdę mówiąc, nie otrzymywał ich od tak dawna, że cieszył go sam fakt korespondowania z kimś i niewiele obchodziła go tożsamość nadawcy. Ostatnią osobą, z którą Harry wymieniał listy, był Syriusz, i teraz Harry naprawdę za tym tęsknił. Na dodatek te notatki były zabawne. Wizja McGonagall ze swędzącym tyłkiem sprawiła, że parsknął i opluł sokiem dyniowym jajecznicę, którą właśnie jadł na śniadanie.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...