5 października
Na Merlina, Potter, czyś ty pisał ten list, lecąc na miotle? Naprawdę musiałem użyć zaklęć tłumaczących, aby go odszyfrować. I żadnych usprawiedliwień. Nie bazgraj więcej. To niegrzeczne oczekiwać od rozmówcy, by rzucał zaklęcia na kawałek pergaminu, który wygląda, jakby wyścielał gniazdo hipogryfa. Nie żartuję. Pisanie do ciebie listów zabiera mi sporo czasu. Potraktuj je jak prezenty. Jeżeli nie możesz poświęcić kilku chwil, aby napisać przyzwoicie, nie pisz w ogóle. Nie czuj się zobowiązany do wzajemności. Nie interesuje mnie gra pozorów. Musimy być w stosunku do siebie uczciwi, inaczej to wszystko nie ma sensu.
Nie, nigdy nie byłem zakochany, i wcale o tym nie marzę. Miłość w moim życiu jest synonimem zobowiązań, wymagań i powinności. Mogę sobie wyobrazić, że w twoim przypadku jest trochę inaczej, czujesz lekkość, brak środka ciężkości. Mogę się nim z tobą podzielić. Czytałeś o procesach czarownic w Salem (dlaczego prawda jest bardziej przerażająca niż fikcja?), gdzie zabijano wiedźmy i czarodziejów przez umieszczanie na ich ciałach desek, a potem układanie na nich stosów kamieni, dokładając po jednym, aż w końcu ciężar był tak wielki, że zgniatał ich na śmierć?
Czasami kamienie są tak ciężkie, że z ledwością mogę zrobić krok.Przepraszam - napisał Harry. - Ostatnio mam dużo na głowie i nie potrafię radzić sobie ze słowami tak dobrze, jak ty. Dziękuję za cierpliwość.
To, co napisałeś, jest straszne. Cieszę się, że nigdy nie uważam na lekcjach Binnsa. Im więcej dowiaduję się o historii magii, tym bardziej zastanawiam się, czy warto ten świat ratować.Harry przestał na chwilę pisać. Nigdy wcześniej nie słyszał, żeby ktoś wysławiał się w sposób, w jaki robił to ten chłopiec. Dobrze, może poza Dumbledore'em. Wypowiedzi dyrektora zwykle były niejasne i tajemnicze, ale te słowa... Coś zabolało Harry'ego w piersi, kiedy czytał ostatnie zdanie. Nie miał pojęcia, jak na to odpowiedzieć. To było uczucie, które znał aż za dobrze, a teraz znalazł słowa, by je opisać. Ten fragment zdawał się nie wymagać odpowiedzi, więc go zignorował.
Miałeś może okazję, albo masz teraz, umówić się z kimś ze szkoły? Ja miałem, ale już nie mam. Choć jestem pewien, że zdajesz sobie z tego sprawę, biorąc pod uwagę, że wiesz już dość dużo o mojej osobie.
Harry zwinął pergamin, kiwnął głową w stronę Hermiony i Rona, którzy siedzieli przytuleni w swoim ulubionym fotelu przy kominku, i przemierzył pokój wspólny. Jeszcze raz oparł się pragnieniu, aby założyć pelerynę niewidkę i zaczekać w niej obok zbroi. Chęć poznania tożsamości swojego korespondenta osiągnęła apogeum. Ten człowiek stał się jego przyjacielem, prawie tak bliskim jak Ron i Hermiona, i Harry był niemal obezwładniony pragnieniem, aby dopasować twarz i imię do pisma, które znał teraz prawie tak dobrze jak swoje własne.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...