Czas: 2:14
Data: 9 maja
Do: zmieniaczczasu@yahoo.com.uk
Od: Draco Malfoy <dlm@yahoo.com>
Temat: RE: Moja przeszłość, teraźniejszość i przyszłośćNie masz za grosz wstydu, że nosisz ten pierścień. Nie mogę uwierzyć, że go zatrzymałeś. Mój ojciec przewraca się w grobie.
Który to zresztą odwiedziłem w niedzielę. Tak, przyjechałem o dzień wcześniej. I zanim zaczniesz szaleć ze złości: musiałem to zrobić sam. Jeśli chcemy mieć jakąś przyszłość we dwóch, muszę przedtem stawić czoła przeszłości.
Najpierw spacerowałem po błoniach otaczających dwór, wodząc rękami po pozostałościach tego, co było kiedyś siedzibą Malfoyów. Moim domem. Myślałem o Tobie. Jacy różni byliśmy, niczym melasa i bita śmietana (decyzję, kto jest czym, pozostawiam Tobie), zastanawiając się, czy swego czasu zrobiłeś podobną pielgrzymkę do Doliny Godryka. Niech Ci się nie wydaje, że jestem aż tak płytki, by uważać Wasz wiejski domek w opuszczonym zakątku Devon za coś mniej cennego od naszej majestatycznej (kiedyś) posiadłości w Wiltshire.
Uwzględniając Twój zwariowany, optymistyczny entuzjazm, który nakazuje Ci zanegować istnienie wszelkich potencjalnych przeszkód, któryś z nas musi twardo stąpać po ziemi. Nie mam pojęcia, czy poradzę sobie z podwójnym życiem: w dzień Dee de Poitier, sprzedawca brudnych fantazji, nocą Draco Malfoy, czarodziej i żywa zabawka Harry'ego Pottera. Nie chcę pogrzebać mojego Dee. Polubiłem go. To facet, który wyciąga się na sofie w deszczowy, zimowy dzień, by uciąć sobie drzemkę, senny od nadmiaru wina do obiadu. Coś, czego arystokratyczny Draco Malfoy nie zrobiłby nigdzie poza własnym, porządnie zasłanym łóżkiem. Muszę połączyć ich jakoś ze sobą i niech mnie piekło pochłonie, jeśli wiem jak. To moje pierwsze i ostatnie ostrzeżenie, Harry. Możliwe, że się nam nie uda. Być może nie zniosę krążenia między Londynem a Nowym Jorkiem, być może nie zaakceptuję niechęci Twoich dzieci (a jestem pewien, że nie mogąc obwinić żadnego z rodziców za rozpad ich małżeństwa, bardzo ucieszą się z tego, że pojawiłem się na horyzoncie w charakterze kozła ofiarnego!) i być może uznam na wpół wymuszoną tolerancję mojej osoby przez Weasleya za absolutnie nieznośną (Weasley przez cały czas nie wypuścił różdżki z ręki, gdy ich odwiedziliśmy, a jego żonka wcale nie była dużo lepsza).
Poza tym będę musiał oficjalnie przyznać się do powrotu. Naprawdę nie wiem, skąd wziąć siły na to wszystko.
Podczas wizyty u matki w Boże Narodzenie ciągle wracaliśmy do naszych wspólnych, starych wspomnień, ponieważ brakowało nam nowych. Ale również dlatego, że wiedziałem, iż czas ten nie był zastojem, że wraz z jego upływem młodzieniec, który opuścił matkę z powodu chorobliwej żądzy władzy swojego ojca, stopniowo zamienił się w syna w średnim wieku, kopcącego jak lokomotywa i z niewyjaśnionych przyczyn wchodzącego w stały związek z Harrym Potterem.
Odwiedziny grobu ojca nie miały już tak spokojnego charakteru. Skłamałbym, mówiąc, że stanąwszy przed grobowcem Malfoyów, nie rozpłakałem się jak dziecko. Płakałem, ponieważ nie zestarzeję się, mając ojca przy sobie. Nie będę miał żadnych innych wspomnień o nim z wyjątkiem tych, w których zdradziłem jego oraz wszystko, czego symbolem było nasze nazwisko. Przynajmniej w jego oczach. Przeklinał mnie aż po dzień swojej śmierci, tego jestem pewien.
Miałeś rację. Wybrałem sobie z naszej przeszłości tylko to, co było w niej dobre. Zmierzenie się z jej nieładnymi fragmentami jest... trudne.
Mam nadzieję, że się nie mylisz, Harry, że przeszłość jest teraz zamknięta. Nie miałem jej jako Dee de Poitier, liczyła się tylko teraźniejszość i przyszłość. Wodząc palcami po wygrawerowanym na nagrobku napisie „Lucjusz A. Malfoy", którego zawijasy powoli zaczyna wypełniać wszędobylski mech, czuję, jak wraca do mnie przygniatający ciężar historii. Podaj mi dłoń, Harry. Są dni, kiedy ciężko mi oddychać.Kochający Draco
KONIEC
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...