18 października
Średnio trzy razy dziennie. Jestem pod wrażeniem, Potter. Kto by pomyślał, że za tą niezdarnością i rumieńcem czai się zdemoralizowany onanista.
Harry zignorował zniewagę. Wiedział, że nie powinien był zostawiać ostatniego listu w zbroi. Nie miał pojęcia, co sprawiło, że przyznał się, ile razy dziennie zabawia się sam ze sobą, ani dlaczego napisał, że zrobił to tuż przed odpisaniem na list. Zanim otrzymał odpowiedź, upłynęło kilka dni i Harry zastanawiał się, czy w jakiś sposób nie obraził swojego korespondenta. Nie był przyzwyczajony do odsłaniania siebie tak bardzo przed kimkolwiek, a na pewno nie przed osobą, której nie znał nawet z imienia.
Właśnie z tego powodu odczuł dużą ulgę, kiedy znalazł w zbroi list, nieważne jak krótki. Miał palącą potrzebę zadać pewne pytanie, ale za diabła nie wiedział, jak to zrobić.
Czy było właściwe pytać wprost o tego rodzaju sprawy? Harry'emu wydawało się to strasznie niegrzeczne, raczej jak coś, co bez problemu mogłaby palnąć Luna Lovegood w środku przyjęcia. Ale Harry nie był Luną, nie posiadał też dyplomatycznych umiejętności Hermiony, więc sądził, że musi zadać pytanie w zwyczajny sposób. Sprawić, że zabrzmi jak rzucone mimochodem, jak coś nieistotnego. I udawać, że odpowiedź, choćby nie wiadomo jak ważna, nie ma znaczenia. Ron nie robił przedstawienia po każdym razie z Hermioną i Harry był mu za to dozgonnie wdzięczny. Nie chciał znać szczegółów na temat tego, co wyprawiali jego przyjaciele. Jednak nie mógł nic poradzić na to, że był ciekawy. Sam do tej pory nie miał okazji sprawdzenia tego na własnej skórze. To było irytujące. Minęły już wieki, odkąd myślał, że mogłoby do czegoś dojść między nim i Cho. Ale cóż. Teraz cieszył się, że nie doszło.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...