5 grudnia
Czy jestem dobry? Nie wiem, jak odpowiedzieć na to pytanie. Pieprzyłem Zabiniego i on cały czas był w niebie. Boot pieprzył mnie i pewnie powiedziałby, że jestem pełnym zahamowań, nędznym partnerem.
Czy wolę być na górze? Zdecydowanie tak, choć ostatnie wydarzenia zmusiły mnie do zastanowienia, czy to nie jest czysty przypadek. Być może jeszcze nie znalazłem odpowiedniej osoby. I z pewnością nie jest nią Boot.
Pozwól, że opiszę, co bym zrobił dla ciebie, gdybyś był moim partnerem. Oczywiście czysto hipotetycznie, twoja osoba jest jedynie przykładem.
Załóż, że leżymy na łóżku, moim lub twoim. Lubię choćby odrobinę komfortu. Pieprzenie się, gdy opieram się o drzwi, jest w porządku i od czasu do czasu naprawdę super, ale za pierwszym razem wolałbym, abyśmy skupili się na sobie, a nie na wbijających się w tyłek drzazgach.
Jesteśmy ubrani i nerwowi. Nawet ja. Trzęsą nam się ręce. Na jaja Merlina, tak strasznie chcemy siebie nawzajem. Najpierw przebiegam dłonią po twojej twarzy, tropiąc linię szczęki i kość policzkową, a palcem wskazującym delikatnie badam krzywiznę twoich ust. Zdejmuję ci okulary. Potrząsasz głową, ponieważ czujesz się taki wrażliwy, kiedy nie widzisz. Rozumiem to. Odkładam je na stolik obok łóżka. Potem ujmuję twoja dłoń i kieruję nią tak, abyś ich dotknął i wiedział, gdzie są. Szepczę: „Leżą tu, blisko. Nie martw się". Rozluźniasz ramiona i odpowiadasz, że w porządku.
Podparty na łokciu patrzę na ciebie przez chwilę. Naprawdę jesteś piękny, Harry. Kiedy ponownie się napinasz, zastanawiam się, co robię (może wreszcie myślisz o zaklęciu swoich oczu, abyś mógł dobrze widzieć bez okularów, ty niemądry palancie). Pochylam się i całuję kącik twoich ust. Nie po to, aby cię drażnić, jedynie pytająco: „Chcesz, abym zrobi to jeszcze raz?" Potwierdzasz (to znaczy jęczysz, syczysz i jeszcze coś w ten deseń). Liżę twoją dolną wargę, znowu z pytaniem: „Pragniesz poczuć mój język w ustach?". Załóżmy, że się zgadzasz, manifestując to jakąś fizyczną reakcją (na przykład przyciskając do mnie biodra). Po tym zaczynamy nawzajem badać swoje usta. Początkowo powoli, bo jesteś nieśmiały i niepewny, a ja nie chcę cię spłoszyć. Zaraz jednak, ponieważ straszny z ciebie napaleniec, intensywność pocałunku doprowadza cię do szału, a ja spełniam twoje prośby. Wtedy rozpętuje się piekło. Zaczynamy zgniatać swoje wargi w daremnej próbie, aby dostać jeszcze „więcej". Pragnienie to jest nieosiągalne, mimo że liżemy, ssiemy i wdychamy siebie nawzajem.
Odsuwamy się, ponieważ rozpaczliwie brakuje nam powietrza. Jesteśmy wystraszeni (tak, ja także), z powodu intensywności tego pocałunku.
Muszę sprawdzić, jak smakujesz za uchem. Przesuwam się na tobie i liżę, całuje i ssę płatek ucha, potem szyję i obojczyk, cały czas pocierając swoją erekcją o twoją małymi, cudownymi, okrężnymi ruchami. Wsuwam ci dłonie pod tą zmechaconą koszulkę (kiedy kupisz sobie jakieś przyzwoite ubrania?), aby uszczypnąć sutki, nie przerywając w tym czasie gryzienia szyi. Widziałem cię raz pod prysznicem. Masz cudowne sutki. Czy są wrażliwe? Mam nadzieję, że tak. Załóżmy, że tak. Zaczynasz jęczeć w moje usta, kiedy palcami wyczyniam z nimi niegodziwe rzeczy. Pochylam się i moje wargi robią z nimi jeszcze bardziej niegodziwe rzeczy. Jeden z nich pieszczę kciukiem, drugi językiem. Gryzę i zasysam, a ty wyginasz się do mnie i, och, Harry, twój penis jest tak strasznie twardy. Nie mogę tego znieść. Unoszę głowę, aby jeszcze raz cię pocałować. Nie sądziłem, że można to robić w ten sposób, ale my wręcz rozrywamy swoje wargi. Obiema rękami chwytasz moje biodra i przyciągasz do siebie. Mocno. Chryste! Obracam nas tak, że teraz leżymy na boku, i delikatnie obejmuję dłonią twoje wzniesienie. Nawet przez spodnie czuję bijący od ciebie żar. Zaczynam cię masować. Jesteś tak podniecony, że już po chwili wilgoć przesącza się przez materiał. Wykrzykujesz moje imię i szepczesz: „Proszę, och, proszę". Jesteś świadomy, że to mówisz? Odpinam guzik i rozsuwam zamek twoich spodni. Odpychasz moje ręce i sam je zsuwasz, razem z majtkami. Otaczam palcami twojego penisa. I jęczę. Czujesz się jak nigdy, Harry. Czujesz się tak kurewsko dobrze. Jedną dłonią pieszczę twoje jądra, podczas gdy drugą mocnymi ruchami przesuwam po erekcji, w dół i w górę, skręcając lekko nadgarstek na główce. Patrzę na twoją twarz. Sam zaczynasz pieprzyć się w mojej dłoni szybciej. I teraz już wiem, jak będziesz wyglądał, pieprząc kogoś, bo jesteś stworzony, aby być na górze, Harry, nie mam co do tego wątpliwości. Kolejnym razem zrobimy wszystko powoli, ale nie dzisiaj. Jesteś zdesperowany. Po raz kolejny zwiększasz tempo. Nie mogę przestać na ciebie patrzeć. Kiedy dochodzisz, uświadamiam sobie, że nigdy w życiu nie widziałem czegoś tak pięknego. Twoja radość, fakt, że to moja ręka, moje usta cię do tego doprowadziły. Ja.
Sądzę, że wysłanie tego listu okaże się ogromną pomyłką. Wiem, że będę tego żałował.Ty gnojku! Nie prosiłem, żebyś przestał tak ze mną pogrywać? Do jasnej cholery, Hermiona myśli, że mam biegunkę!
Tak. TAK. Chcę się z tobą spotkać. Chcę zrobić to wszystko i jeszcze więcej. Wiesz, kim jestem, wiesz, gdzie mnie znaleźć, gdybyś tylko chciał. Powiedz, że chcesz. Proszę.
Bardzo łatwo mógłbym się dowiedzieć, kim jesteś. Kusiło mnie, ale się powstrzymałem, ponieważ pisałeś, że nie chcesz, abym poznał twoją tożsamość. Dlaczego nie? Nie sądzisz, że to trwa już wystarczająco długo? Nie obchodzi mnie, jeśli okażesz się być Wielką Kałamarnicą. Znam cię, mimo że nie mógłbym wskazać palcem.
To zabawne, ale pewnie mijałem się z tobą na korytarzu przy klasie zaklęć setki razy, kiedy zostawiałeś swoje listy lub odbierałeś moje. Chyba że robisz to wtedy, kiedy masz pewność, że nie mam mnie w pobliżu? Może w czasie moich treningów quidditcha?
Muszę iść. Muszę przeczytać ten list jeszcze raz. I naprawdę muszę pamiętać, żeby kupić jakiś nawilżacz. Jak myślisz, sprzedają coś takiego w Hogsmeade?
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...