List pięćdziesiąty piąty

3.9K 443 27
                                    

Tak.
Dziękuję ci, choć nie musiałeś tego robić. Twoja partnerka na pewno za tobą tęskniła.
Przepraszam, nie bawiłem się zbyt dobrze. Spodziewałem się tego, ale... nieważne.
Jeszcze raz dziękuję. Pachniałeś bardzo przyjemnie.

16 luty

W porządku.

Przez kilka następnych dni Harry nie miał czasu, aby zajrzeć do zbroi. Musiał trenować do następnego meczu, który mieli rozegnać ze Slytherinem. Postanowił, że ten ostatni raz musi dokopać Malfoyowi.
W dniu rozgrywek pogoda była bezchmurna. Przed meczem wszyscy członkowie drużyny zjedli razem śniadanie, po czym poszli do szatni się przebrać. Harry wygłosił zwyczajową mowę, mającą na celu zachęcenie kolegów do walki. Kiedy wkroczył na środek boiska, aby uścisnąć dłoń kapitanowi przeciwnej drużyny, spojrzał na Malfoya niechętnie, za co w zamian otrzymał złośliwy uśmieszek.
Kiedy pani Hooch dmuchnęła w gwizdek, Harry wzbił się w powietrze na swojej Błyskawicy. Zlustrował powietrze nad boiskiem w poszukiwaniu znicza i złapał wzrok Ślizgona, patrzącego na niego z dziwną miną. Przez chwilę chciał rzucić w niego wrogim spojrzeniem, ale powstrzymał się. Jak już wielokrotnie w ciągu ostatnich dni, wróciły do niego przeczytane słowa: „Urodził się z nie większą możliwością wyboru, niż ty." Zastanowił się, czy to mogło być prawdą. Co w rzeczywistości wiedział o Malfoyu? Bez wątpienia był palantem. Jego ojciec śmierciożerca próbował zabić Harry'ego więcej razy, niż mógł policzyć. Z pewnością wychowanie mogło być powodem, że stał się właśnie taki, ale czy tylko ono? Potter zmarszczył brwi.
Gdyby on sam dorastał w tak nietolerancyjnym otoczeniu jak Malfoy, czy stałby się podobny do niego? A może przypominałby Dudleya? Wierząc i pochwalając wszystko, co powiedział wuj Vernon, tylko dlatego, że właśnie on uznał to za prawdę? Czy Malfoy zgadzał się chociaż z połową tego, co mówił, czy tylko posłusznie powtarzał to, czego się po nim spodziewano?
Jego rozważania zostały nagle przerwane widokiem Ślizgona śmigającego przez niebo. Zobaczył znicz! Harry zanurkował za nim, ściskając udami Błyskawicę, aby skłonić ją do szybszego lotu, jak gdyby samą siłą woli mógł dodać jej prędkości. Malfoy był już na tyle blisko, że prawdopodobnie mógł złapać znicz pierwszy. Harry leżał płasko na miotle, z głową opuszczoną w dół. Leciał tuż za Ślizgonem, widział każdą pojedynczą gałązkę w jego Nimbusie. W końcu chłopak go zauważył. Odwrócił, się aby spojrzeć za siebie, i uśmiechnął, ale ułamek sekundy, który na to przeznaczył, dał Harry'emu przewagę. Harry ruszył przed siebie nagle, z rozpostartą dłonią, i zawinął palce wokół znicza.
Przycisnął do piersi trzepoczącą kulkę i odwrócił się, aby stanąć twarzą w twarz z kibicującymi Gryfonami. Za sobą usłyszał, jak Malfoy przeklina i spojrzał na niego. Twarz Ślizgona była wilgotna od potu i zaczerwieniona z wściekłości. Harry zmusił się, aby zetrzeć z ust pełen podekscytowania uśmiech i kiwnął głową na znak podziękowania. To była naprawdę bardzo dobra gra.
Przyjęcie w pokoju wspólnym było pełne radości. Hermiona poczuła się w obowiązku, aby zadbać o to, by młodsi uczniowie nie pili alkoholu, który zaoferował Seamus, a Ron, siedząc na kanapie, obserwował, jak krąży między uczniami. Harry dołączył do przyjaciół, popijając swoje kremowe piwo, podczas gdy rudzielec obalał kolejną butelkę wódki, którą przeszmuglował do pokoju Seamus. Pozostał z innym przez około godzinę, po czym udał się do dormitorium. Już od tygodnia nie napisał żadnego listu.

Czytając Między Wierszami {DRARRY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz