Gorąco 22

1.4K 163 7
                                    

Czekali już na mnie razem, gdy wyszedłem z windy.
Jak miło, pomyślałem, że mój mały atak apopleksji nie będzie monodramem.
- Dee - odezwał się DavyD ostrzegawczo. - Natychmiast przestań się wściekać. Są przyczyny tej sytuacji i to cholernie poważne.
Nie wydałem westchnienia ulgi, ponieważ nie przychodził mi na myśl ani jeden powód, dla którego grudniowy numer „Na Gorąco" nie pojawił się jeszcze w punktach sprzedaży. Jedynym możliwym wytłumaczeniem mogłaby być wojna atomowa między Indiami a Pakistanem. A to dlatego, że nasze drukarnie znajdowały się w Indiach.
- Ktoś zlecił nam ogłoszenie na całą stronę w ostatniej minucie... - zaczęła Sam.
- Caroline się zgodziła. Podwójne strony w obu edycjach... - skorygował Stephan.
- Niezupełnie ogłoszenie, a naprawdę poruszający list miłosny - westchnęła Courtney.
- List jest skierowany do kogoś o dziwacznym imieniu. Gdybym sam takie nosił, poważnie rozważyłbym jego zmianę na inne - wyszeptał mi DavyD do ucha, dodając normalnym głosem: - Zleceniodawca płaci podwójną stawkę. Caroline uparła się, żeby wstrzymać chwilowo druk i uzupełnić skład o ten list.
- To przyszło dosłownie w ostatniej chwili, a że Caroline nie chciała cię denerwować...
- Naprawdę poruszający list miłosny - powtórzyła Courtney z naciskiem.
- Rany boskie, Court. Należysz do tych godnych pożałowania kobiet, które co miesiąc wydają fortunę na papierowy świat romansideł, zamiast pieprzyć się z kimś w realu? Na serio wolisz zatonąć w produktach wyobraźni Barbary Cartland, niż rozłożyć nogi przed kimś żywym?
- Odwal się, Stephan. Ten list jest po prostu piękny. Gdyby ktoś wysłał go do mnie, rozpłynęłabym się na miejscu. Jak ten, kto go napisał, podkreśla magię ich związku! Ile w tym namiętności! I jak odkrywa swoją duszę! Co za odwaga. A tak w ogóle, to co z tego, że czytam romanse? Pomyśl lepiej, ile czasu sam spędzasz na gzymsie na oknem, mój drogi. W dodatku zaliczyłeś już każdego barmana w promieniu pięciu kilometrów.
- Nie mieszaj w to mojego gzymsu!
Spojrzałem na Sam, poruszając ustami w niemym „Pomocy!".
- Zamknijcie wszyscy gęby - rozkazała. - Chodź, Dee. Świeżutki rogalik z czekoladą czeka już na twoim biurku. Właśnie zaparzyłam espresso. A Caroline obiecała, że grudniowy numer pójdzie do kiosków już jutro.
Pozwoliłem jej zaprowadzić się do gabinetu. Zgodnie z zapowiedzią, nad filiżanką stojącą na tacy nadal unosiła się para, a całe pomieszczenie pachniało świeżym pieczywem i płynną czekoladą.
- W porządku? - zapytała.
No, nie do końca. Wypychanie pewnych spraw ze świadomości stawało się powoli cholernie trudne, ale skinąłem głową, żeby pozbyć się jej z pokoju.
List o niespełnionej miłości. Za jego sprawą ktoś wstrzymał cały druk. Gest tak wielki, że osobę, która tego dokonała, można było tylko podziwiać za odwagę i desperację.
Dobrze, przyznaję, że postąpiłem głupio (i to nie pierwszy raz!), ale potrzebowałem odrobiny wytchnienia. Postawienie barier kosztowało mnie sporo energii, a obawa, że on mógłby się jednak przez nie przedrzeć, cały czas trzymała mnie w stanie wykańczającej nerwowo gotowości. W dodatku to, co mi się śniło noc w noc, przypominało wybujałe porno z Harrym - nie, Potterem - w roli głównej, pieprzącym mnie do nieprzytomności.
Paląc pierwszego papierosa, rozmyślałem, jaki to przypadek, że ktoś ma jednocześnie tak wypchane konto w banku i jaja tego rozmiaru co autor wspomnianego listu.
O czym myślałem przy drugim papierosie? Przypominałem sobie, co Courtney napomknęła na temat obnażania duszy. Odniesienie miłości do magii było dość oklepane, ale zakładałem, że adresat listu wybaczy banalność takiego porównania w obliczu namiętnej pasji autora.
Uporałem się już niemal ze wszystkimi e-mailami, gdy wreszcie to do mnie dotarło. Dziwaczne imię.
- SAM!!!

Czytając Między Wierszami {DRARRY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz