17 września
Merlinie, czy Granger musi się tak wydzierać? Nigdy nie zastanawiałem się, w jaki sposób twoi przyjaciele zinterpretują moje małe, głupie liściki. Napiszę to wyraźnie: nie jestem Voldemortem. Nie jestem też jego agentem. Jeżeli chcesz, abym kontynuował tę korespondencję, kiwnij głową.
Harry rozejrzał się wokół, lustrując wszystkich obecnych w Wielkiej Sali. Czynność ta, po skończeniu czytania każdego z tajemniczych listów, stała się dla niego niemal przyzwyczajeniem.
„Nic" - pomyślał rozczarowany, bo teraz już chciał wiedzieć, kto się za nimi kryje. Skinął głową, przypuszczając, że tak właśnie powinien zrobić, aby pokazać, że nadal chce kontynuować korespondencję.
Zmarszczył brwi, przypominając sobie, jak poprzedniego dnia przed eliksirami cierpliwość Hermiony w stosunku do tych listów osiągnęła punkt kulminacyjny.Stali na korytarzu, czekając, aż Snape otworzy drzwi do lochu i pozwoli im wejść. Harry wyjął z torby pergamin, aby przeczytać go ponownie i kiedy chciał schować go z powrotem, przyjaciółka prawie wyrwała mu go z rąk. Aby tego uniknąć, niemal trzepnął ją w rękę i wtedy zupełnie straciła nad sobą kontrolę i zaczęła na niego wrzeszczeć.
- Kto ci je przysyła, Harry?! - zażądała wyjaśnień.
- Hermiona, przestań krzyczeć - polecił ostrym tonem.
- Nie, dopóki nie odpowiesz na pytanie. Nigdy wcześniej nie miałeś przede mną i Ronem tajemnic. - Oparła ręce na biodrach i skinęła głową w stronę rudzielca.
Ron wyglądał tak, jakby wolał dobijać się do zamkniętych drzwi lochu, żądając, by go wpuszczono, niż wplątać się w dyskusję pomiędzy Harrym i Hermioną. Bez słowa przesuwał spojrzeniem od jednego do drugiego z przyjaciół. Harry zastanawiał się, czy w ogóle ma pojęcie, o czym dziewczyna mówi. Czy zauważył listy, które Harry dostawał każdego ranka?
- Nie wiem, kto je przysyła, w porządku? - powiedział. Nie zamierzał jej ulegać, ale nie chciał, aby cała szkoła dowiedziała się, że ma tajemniczego korespondenta. Z nieznanego mu powodu z nikim nie chciał się tym dzielić. - Ale to nic ważnego - dodał uspokajająco.
Ponad jej ramieniem rzucił groźne spojrzenie na Malfoya, który wpatrywał się w nich z zainteresowaniem. Chłopak uśmiechnął się głupio i przewrócił oczami w stronę Harry'ego, zanim nie skoncentrował swojej uwagi na Pansy Parkinson.
- To może być niebezpieczne, Harry - powiedziała Hermiona półgłosem. Chłopak był zadowolony, że przyjaciółka mówi teraz ciszej, ale i tak miał pewność, iż każdy stojący w korytarzu Gryfon i Ślizgon nadstawiał uszu, aby dowiedzieć się, o czym rozmawiają.
- Ale nie jest - odparł ze śmiechem. Zastanawiał się, jak Hermiona by zareagowała, gdyby dowiedziała się, że najgroźniejsze, co może z listów wynikać, to niezbyt miła wizja McGonagall w kraciastych majtkach. Obraz ten, niestety, wkradł się jakoś do jego głowy podczas wczorajszej, porannej masturbacji.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...