Gorąco 8

1.9K 208 2
                                    

Uśmiechy i uściski dłoni, kochanie. Pamiętaj, że to spotkanie, na którym musimy się dobrze sprzedać.
Caroline dotrzymała słowa odnośnie fotografów. Obecny był zaledwie jeden, który wprawdzie co chwila robił zdjęcia, ale tylko raz skierował aparat w stronę mojej twarzy, lekko odwróconej od obiektywu i osłoniętej cieniem. A dzięki temu, że zawsze ubieram się na czarno, kształt mojej sylwetki również się w nim rozpływał. Zaakceptowałem fotografię. Nie powstrzymywałem się przed użyciem legilimencji za każdym razem, gdy człowiek ten zbliżał się do mnie z aparatem i z niewielkim wysiłkiem udawało mi się pokierować go w inną stronę.
Po uściśnięciu chyba miliona dłoni wymknąłem się do biblioteki, by w spokoju i bez pośpiechu zapalić papierosa. Nawet Caroline nie mogła się skarżyć, że nie wywiązałem się z mojej części obowiązków. Użyłem swego starego, dobrego, malfoyowskiego czaru (choć powinienem nazwać go raczej czarem de Poitiera), wydając okrzyki zachwytu nad każdym, kogo mi przedstawiono. Facet, którego wybrano na stanowisko brytyjskiego redaktora naczelnego, sprawiał wystarczająco inteligentne wrażenie: poważny, młody mężczyzna prosto z cholernego Oksfordu czy może pieprzonego Cambrigde. Wydał mi się co prawda trochę niepewny siebie, ale za to wyjątkowo ambitny. Będę musiał go pilnować. Zapewnił mnie, że rubryka z listami do pierwszego numeru jest już gotowa i czeka tylko na moją aprobatę. Całość zostanie spakowana i przesłana mi mailem następnego ranka. Układ graficzny i wzór pierwszego brytyjskiego wydania otrzymam pod koniec tygodnia. I czy jutro rano nie znalazłbym czasu na krótką sesję zdjęciową, czy też wolałbym zrobić to po powrocie do Stanów?
Zapowiedziałem mu, że sesja odbędzie się tutaj i umówiłem się z nim w studio na dziesiątą.
Moje usta uhonorowały już pierwszą amerykańską okładkęNa Gorąco. Czarno-białe ujęcie grzbietu nosa i ust, z górną wargą wydętą w leciutkim grymasie. Był to pomysł Caroline. Początkowo nie wziąłem go na poważnie, myśląc, że to, cóż, tylko moje usta. Odpowiedziała mi ze śmiechem: „Tak, Dee. To tylko twoje usta. Zaufaj mi. Pierwszy nakład sprzeda się w ciągu czterech dni". Pomyliła się. Wystarczyły trzy. Zapoczątkowało to coś, co szybko stało się naszym znakiem rozpoznawczym. Od tej pory każda okładka utrzymana była w tonacji czarno-białej i przedstawiała pojedynczy fragment ciała. Ręce lub usta cieszyły się popularnością, zaś sutki i mięśnie klatki piersiowej - wielką popularnością. Sesja z pośladkiem wywołała sporo kontrowersji (zdobiła numer poruszający temat klapsów), motyw został jednak ukazany na tyle subtelnie, by nie podpaść cenzurze. Chociaż naprawdę trzeba być kompletnym idiotą, żeby nie zauważyć, iż na zdjęciu widniał wyraźnie czyjś goły tyłek.
Stronę tytułową pierwszej edycji brytyjskiej znów miały uświetnić moje usta, tym razem jednak, po długich dyskusjach dotyczących aktualnego szumu wokół pasywnego palenia, do ich układu na fotografii sprzed lat miało dojść lekkie rozwarcie i ułożenie warg w małe „o", jak gdyby obejmujących niewidzialnego papierosa. Wokół nich unosiły się smużki dymu. Całość wyglądała apetycznie zarówno dla wielbiciela fellatio, jak i namiętnego palacza.
Stawiłem się na sesję zdjęciową, a zaraz po niej, jeszcze zanim nadszedł czas wyjazdu na Heathrow, zabrałem się za łamanie obu żelaznych zasad naraz.

Czytając Między Wierszami {DRARRY}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz