Granger przybyła wkrótce potem. Na niecierpliwy dźwięk dzwonka przy wejściu tymczasowo dezaktywowałem barierę. Rzuciwszy sobie zaledwie jedno króciutkie spojrzenie, jak na komendę wyciągnęliśmy z Weasleyem różdżki i trzymaliśmy je w pogotowiu: trudno o lepszą okazję do niespodziewanej zasadzki niż moment otwierania drzwi. Za nimi nie czyhało jednak nic podstępnego, stała tam tylko Granger z jednym okiem nabiegłym krwią, twarzą o barwie pergaminu i wymownymi bruzdami po obu stronach ust, sygnalizującymi zmęczenie.
- Malfoy - odezwała się w ramach powitania, nie patrząc w moją stronę. Przesuwając dłonią po czole Weasleya, mruknęła: - Och, Ron, czy ty w ogóle spałeś w ciągu ostatnich trzech dni?
Przytulił twarz do jej ręki i westchnął.
- Zdrzemnę się w hotelu. - Odwrócił się do mnie. - Malfoy, odezwę się przez kominek. Porozmawiasz z Shackleboltem jutro rano. - Zawahał się krótko, po czym dodał, nieudolnie wysilając się na nonszalancję: - Jeśli usłyszę coś nowego, dam ci znać.
Skinąłem głową i otworzyłem drzwi szerzej, próbując choć częściowo ukryć fakt, że chcę pozbyć się ich z mojego domu w tej chwili. Miałem coś ważnego do załatwienia.
Niespodziewanie poczułem na sobie szybki uścisk Granger, poprzedzający ich wyjście. Byłem zbyt wyczerpany, aby go przyjąć lub odrzucić. Nieważne. Moje uczucie do Harry'ego było prawdziwe i wierzyłem w nie równie mocno, jak oni mną pogardzali. Tyle musieli mi przyznać.
Odczekałem pięć minut. A potem wywołałem matkę przez kominek.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fiksi Penggemar,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...