Czas: 16:40
Data: 21 października
Do: zmieniaczczasu@yahoo.com.uk
Od: Dee de Poitier <ddep@nagoraco.com>
Temat: RE: Nawet, jeśli się powtarzam: nie masz szansy powrotuNie, nie czuję żalu, że go opuściłem. Miałem ku temu poważne powody. Jeśli myślisz, że potrafisz zapanować nad furią, która dosłownie bucha z ekranu za każdym razem, gdy otwieram twoje listy, to zapytaj swojego kochanka, dlaczego Cię zostawił. Zapytaj go naprawdę, a nie po to, żeby otrzymać kolejny pretekst do wybuchu złości. Na tym etapie nie powinno już chodzić o wzajemne obwinianie się, ale o pojednanie i odkrycie się przed sobą. Obaj niczego nie zyskacie, obrzucając się na nowo starymi argumentami bądź, co gorsza, przypominając sobie o dawnej namiętności. Aha, tak na marginesie, jeśli kiedykolwiek spotkasz mojego byłego kochanka, udziel mu tej samej rady. Wybrałem się z nim dzisiaj na śniadanie. Przybycie talerzy z jajecznicą było jedyną rzeczą, która powstrzymała nas od rzucenia się na siebie z widelcami. Byłem naprawdę głodny.
Dlaczego go opuściłem? Postąpiłem tak, ponieważ zrozumiałem, że czasami zdarzają się sytuacje, w których nie może być zwycięzcy. Nie przyszło mi łatwo dojść do takiego wniosku. Zepsuty jako dziecko, i to do szpiku kości, nigdy w życiu nie spodziewałbym się, że nie dostanę tego, na co najdzie mnie ochota. Wydawało mi się, że mogę mieć wszystko, czego zapragnę. I to podane na przysłowiowej srebrnej tacy. Świat należał do mnie. Przynajmniej to wbijali mi do głowy rodzice przez całe dzieciństwo, a ja wierzyłem im bez cienia wątpliwości. Bo czemu nie? Cóż w mojej śmiesznie uprzywilejowanej pozycji społecznej mogłoby nauczyć mnie czegoś wręcz przeciwnego?
Przeżyliśmy ze sobą cudowne pół roku. Był to najszczęśliwszy okres w moim życiu. Oczywiście, że musieliśmy utrzymywać nasz związek w tajemnicy. Choć starał się wmówić mi, że jego przyjaciele z pewnością by mnie zaakceptowali, to sam dobrze wiedział, że było to wierutną bzdurą. A nad tym, co zrobiłby mi mój ojciec, gdyby się dowiedział, nie musiałem się nawet zastanawiać. Pieprzyliśmy się więc w wynajmowanych na godziny pokojach. Obmacywaliśmy się w kinach lub na ławkach w parku. Obciągaliśmy sobie w publicznych toaletach. Nasz seks był dziki, rozpaczliwy, pełen pośpiechu. Niewiarygodnie niewinny, gdy robiliśmy to po raz pierwszy - przede mną nawet nie całował się porządnie z dziewczyną. Jakiś tani pokój, on leżący na mnie, szorstkie prześcieradło drapiące mnie w plecy. Jego ciało trzęsło się gorączkowo, gdy całował mnie ustami niepewnymi tego, co mają robić, sam niepewny tego, czego chce, wiedząc jednak, że jestem w stanie mu to dać. „Pokaż mi, jak", mówił między tymi nieśmiałymi, niekończącymi się pocałunkami. „Tak, jak robisz", mruczałem, a on odnajdywał nasze dopasowane do siebie miejsca krok po kroku, pchnięcie po pchnięciu.
A potem nadeszła zima, metaforyczna i dosłowna. Tym, czego się nauczyłem, był fakt, że czasami można mieć tylko nadzieję na godne opuszczenie pola walki. Możliwe, że będziesz miał złamany nos, a twój mundur zostanie podarty i zbrukany błotem, ale jeśli tylko twoje nogi i ręce są jeszcze sprawne, najmądrzejszą rzeczą, jaką możesz zrobić, jest zejść ze sceny bez oglądania się za siebie. Jeżeli nie chcesz stać się ofiarą rozgrywanego meczu, lepiej będzie jak najszybciej opuścić boisko, zanim gra nie zacznie się toczyć na nowo. Pozwoliłem innym skończyć ją za siebie.
Co nie oznacza, że mnie nie zniszczyła. Że nie skręcałem się z tęsknoty za nim przez lata.
Dziś skręciłem się również z zazdrości. O tak, zrewanżował mi się na swój własny sposób, żeniąc się z siostrą swojego najlepszego przyjaciela. Którego nie cierpię z całego serca. Jasne, że teraz nie cierpię również jego byłej żony. Widziała, jak zmienia się w mężczyznę. To, co tak bardzo sam chciałem zobaczyć.
Piszę Ci to, abyś zrozumiał, że kochałem go równie mocno, jak on kochał mnie, ale mimo to musiałem odejść. Jesteś raczej małomówny, jeśli chodzi o szczegóły Waszego rozstania. Być może Twój były kochanek czuł to samo co ja. Może też nie miał innego wyboru niż sprawić Ci ból. Może w grze, którą obaj toczyliście, również nie było miejsca dla zwycięzcy, a jedynie dla przegranych.
Czasem widzę kogoś o zielonych oczach i... Brakuje mi słów na opisanie tego, co wówczas czuję.
Byłem głupcem, myśląc, że przeszłość to przeszłość. Że udało mi się dokonać zakończonej sukcesem operacji. Naprawdę zdołałem tylko zamknąć ranę. Myślisz, że ciasne, ciaśniutkie zawinięcie wokół niej bandaża rozwiąże problem. Ale czerwień zaczyna przenikać przez biel opatrunku, a ból powraca od nowa. Rwący jak sama cholera.D.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...