Zaminowany teren? Wybaczcie użycie zbyt słabego określenia. To był raczej ekwiwalent bombardowania Drezna.
- Jesteś Anglikiem. Pomyślałam, że skwapliwie wykorzystasz ten fakt jako szansę otwarcia brytyjskiej edycji magazynu. Czemu nie?
- Mam zacząć wyliczać? Dostatecznie przytłaczają mnie już obowiązki związane z prowadzeniem amerykańskiej wersji tego bezwartościowego szmatławca...
- ... krajowego magazynu numer jeden dla homoseksualistów...
- Gdybyś pochwaliła go w ten sposób dwadzieścia minut temu, mógłbym rozpłynąć się z zachwytu, ale w obecnym punkcie rozmowy to nic więcej niż amunicja. Do diabła, muszę zapalić.
Odepchnąłem od siebie talerz - niedojedzony!- i ze zdenerwowania zacząłem obracać papierosa między palcami, kątem oka zauważając karcące spojrzenie siwowłosego prominenta z sąsiedniej niszy.
- Jeśli nie przestaniesz się tak na mnie gapić, zaraz zapalę tego pieprzonego rakotwórczego peta, zaciągnę się porządnie i dmuchnę ci prosto w gębę - zakomunikowałem mu jasno.
- Dee - syknęła Caroline.
Odwróciłem się z powrotem w jej stronę. Zgniotłem papierosa w dłoni, wykruszając tytoń na stół i wdychając jego suchą, drzewną woń. Tyle musi mi na razie wystarczyć. Cholerni antynikotynowi tyrani.
- Choć oboje dobrze wiemy, jak pazerną na władzę dziwką jestem, w tym wypadku zdecydowanie odmawiam. Nie dam rady ponosić odpowiedzialności za dwa magazyny. Oznaczałoby to publikowanie dwóch niemal całkowicie odmiennych od siebie wersji. Amerykańscy geje są perwersyjni w sposób klasyczny. No dobra, może z wyjątkiem tych z San Francisco i Nowego Jorku. Geje brytyjscy to totalni zboczeńcy. Wydaje ci się, że jeden numer zaspokoi tak różne potrzeby? Będziemy się musieli cholernie nagimnastykować, żeby zdobyć brytyjski rynek. Przekonasz się, co to prawdziwa sprośność. Będziesz się czerwienić nad każdym wydaniem po same końcówki tych twoich pasemek za dwieście czterdzieści dolarów. Do diabła, Caroline, nawet „The Sun" poświęca codziennie pełną stronę jakiejś lafiryndzie, kołyszącej czytelnikowi gołymi cyckami nad porcją płatków śniadaniowych.
- A od kiedy to interesują cię damskie biusty, Dee?
- No właśnie. Cała Anglia ma fioła na punkcie cycków. Nic dziwnego, że to kraj transwestytów. Dokładnie to chcę ci powiedzieć. To jedna wielka, pierdolona, zboczona izolatka. - Stara jędza w niszy obok zareagowała oburzonym syknięciem. Wychyliłem się w jej stronę. - Droga pani, jeśli nie będzie pani pilnowała wyłącznie swoich własnych spraw... - Caroline szarpnęła mnie energicznie za włosy, obracając ponownie do siebie. - Hej, to boli - zaprotestowałem. - Magazyn, który chce wybić się na tamtejszym rynku, powinien być tak wulgarny i brudny, żeby kupujący musieli przewracać jego kartki pincetą...
- Jesteś genialny! Do pierwszego wydania dołączymy szczypczyki gratis!
- Poza tym musi być napisany po angielsku. Tylko bez tych wyniosłych uśmieszków, Caroline. Brytyjski angielski jest inny. My jesteśmy inni. Nie możemy po prostu wyciąć i wkleić fragmentów tego, co wydajemy tutaj. Być może jakaś mała część się do tego nada, ale większość nie. Do redakcji trzeba będzie zatrudnić samych Brytyjczyków...
- Są przecież wolni strzelcy, można im zlecić napisanie większości artykułów. Fakt, będziemy musieli otworzyć biuro w Londynie, ale obsadzone najwyżej trzema osobami plus dział reklamy. Tym zajmę się sama. Wszystko odbędzie się drogą elektroniczną. Nie musisz nawet opuszczać Nowego Jorku. A co do wywiadu miesiąca, hmmm... Po prostu postaramy się o więcej wywiadów z brytyjskimi drag queen***. Amerykanie uwielbiają wszystko, co brytyjskie, możemy z tego skorzystać. Prawdopodobnie podniesie nam to sprzedaż i w Stanach. Dział listów, no tak, tutaj rzeczywiście będziesz musiał kogoś zatrudnić. Poniańczysz ich przez kilka pierwszych miesięcy. Dział podróży... Damy więcej reportaży o celach turystycznych w Stanach. Funt trzyma się akurat całkiem nieźle w stosunku do dolara. - Brzęczała tak przez dłuższy czas. Najwyraźniej znała mnie na tyle dobrze, by z góry rozbroić każdy mój kontrargument. Zakończyła wreszcie stwierdzeniem: - Oczywiście, że nie brakuje brytyjskich gejów, potrafiących sklecić sensowne zdanie. A DavyDa mianujemy redaktorem naczelnym edycji amerykańskiej. Całkiem niedawno zachwycałeś się, jaki to z niego geniusz. Na szefa redakcji brytyjskiej wybierzemy jakiegoś Anglika. Ty zaś możesz być redaktorem wykonawczym obu edycji.
Kurwa. Pociągnąłem solidny łyk szampana.
- Nie, nie wchodzę w to.
- Czy muszę ci przypominać, że kontrakt Lorenza kwalifikuje się obecnie do negocjacji? Życzył sobie podwyżki. Podobnie jak Sam... - Sięgnęła po swój kieliszek i upiła nieco. Głęboka czerwień lakieru na jej świeżo pomalowanych paznokciach zalśniła wręcz obscenicznie na tle pastelowego blasku musującego szampana.
- Jesteś taką suką, Caroline.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Fanfiction,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...