8 marcaSiedem dni minęło, od kiedy zostawił pergamin w zbroi i ostatni raz widział podlatującą do niego przy śniadaniu Hedwigę. Sprawdzał przyłbicę codziennie, czasami nawet po kilka razy, ale zawsze była pusta. Sądził, że wcale nie powinien być zaskoczony. Jego ostatni list nie należał do takich, na jakie się odpowiada. Rozładował się w nim na Malfoyu. Jeżeli miałby to wszystko powiedzieć na głos, pewnie wrzeszczałby, dopóki nie ochrypłby z wysiłku.
Tydzień minął zupełnie zwyczajnie. Gdyby nie rana w jego sercu, Harry uznałby, że nie dzieje się zupełnie nic ciekawego. Razem z Ronem i Hermioną jadł posiłki w Wielkiej Sali (gdzie zawsze siadał tyłem do stołu Ślizgonów), brał udział w lekcjach i unikał odrabiania pracy domowej. Malfoy również zachowywał się absolutnie normalnie. Drwił z Harry'ego i jego przyjaciół tak, jak robił to zawsze, ale były momenty, kiedy Potterowi wydawało się, iż kosztuje go to teraz dużo więcej wysiłku. Jak gdyby robił to tylko dlatego, że takiego zachowania się po nim spodziewano.
Hedwiga wylądowała obok miski z płatkami i wyciągnęła nóżkę, do której przywiązany był mocno rulonik pergaminu. Harry odwiązał go i zaoferował jej w podziękowaniu resztkę swojego dyniowego soku. Uszczypnęła go w rękę i zanurzyła dziób w pucharze. Chłopak schował list do kieszeni i rzucił Hermionie znaczące spojrzenie, które, jak sądził, dawało jej jasno do zrozumienia, iż w każdym przypadku powinna trzymać usta zamknięte. Wstał z miejsca, gdy tylko sowa odleciała. Kiedy przechodził obok stołu Slytherinu w stronę wyjścia, zwolnił kroku i celowo skierował spojrzenie na Malfoya.
Oczy Ślizgona zatrzymały się na nim i kiedy Harry starał się nie odwrócić wzroku, czuł, jak gdyby wszystko działo się w zwolnionym tempie. Gdy Malfoy uniósł brew, odwrócił się i wyszedł z sali.
Wdzięczny, że śniadanie ciągle trwało, wszedł do pierwszej pustej klasy, jaką napotkał. Dokładnie zamknął za sobą drzwi i usiadł na podłodze, podpierając je plecami. Wyciągnął z kieszeni list. Atrament musiał być jeszcze mokry, kiedy Ślizgon rolował pergamin, bo na tylnej stronie odbiły się wielkie plamy. Uniósł go do twarzy i powąchał. Wcale nie pachniał świeżym atramentem, lecz tym wyraźnym, piżmowym aromatem, o którym teraz Harry wiedział, że należy do Malfoya. Zamknął oczy i przypomniał sobie, jak to było mieć jego ramiona wokół siebie w noc walentynkowego balu.Pierdol się, Potter. Ty i twoja cholerna peleryna niewidka. OSTRZEGAŁEM CIĘ! Prawie w każdym liście. Że nasze spotkanie to pomyłka. Że będziesz tego żałował. A mimo to, będąc wścibskim, nieznośnym, nigdy nieodpuszczającym, GRYFOŃSKIM GŁUPKIEM, musiałeś naciskać. Musiałeś się dowiedzieć.
Nawet nie śmiej mówić, że cię zawiodłem. Że cię oszukałem. Wszystko, co do ciebie napisałem w ciągu tych miesięcy, to prawda. Byłem z tobą bardziej uczciwy niż KIEDYKOLWIEK z KIMKOLWIEK w całym moim życiu, a ty zaniżyłeś to do jakiejś żałosnej chęci odwetu. Że pójdę do Wielkiej Sali i ogłoszę, iż Harry Potter jest cholernym pedałem, który lubi wkładać sobie palce do tyłka, gdy się onanizuje. Jeśli myślisz, że bym to zrobił, po tych wszystkich miesiącach, możesz iść się pierdolić!
Jak mogłeś nie wiedzieć? Jesteś takim pieprzonym ignorantem? Praktycznie każdy mój list wrzeszczał: TO PISZE DRACO MALFOY!
Wiem, czemu jesteś taki wściekły. Niespodziewanie odkryłeś, że nie byłem tym, za kogo mnie uważałeś. Jestem dość przyzwoitą istotą ludzką, kimś, kogo w zasadzie lubisz. Jakież to kompletnie upokarzające. Kimś, kogo ponad wszystko na świecie pragniesz pieprzyć. Bo chcesz mnie pieprzyć, prawda? Pieprzyć tego gnojka, Malfoya. To sprawia, że żołądek przewraca ci się na drugą stronę, mam rację? Dlatego się złościsz. Nie z powodu mnie, ale samego siebie.
Możesz się pieprzyć, Potter. Sam . Nawet z dziesięcioma palcami, gówno mnie to obchodzi.Jak sądzisz, co miałem czuć, kiedy się dowiedziałem, że to ty? To musiało się w końcu stać, wiesz o tym. Zostało tylko kilka miesięcy do końca szkoły, a twoje usta, Malfoy, są jak sito. W każdym liście robiłeś uwagi o różnych chłopcach, dając mi do zrozumienia, kim nie jesteś. Do maja podpisywałbyś je „Całuję, Malfoy", bo NIE MÓGŁBYŚ BYĆ NIKIM INNYM.
Nie byłbym w stanie dowiedzieć się prawdy bez używania mojej peleryny. Wielka mi rzecz! Wiesz, odkąd chciałem to zrobić, aby poznać twoją tożsamość? Od kiedy zacząłeś zostawiać listy w zbroi. Kusiło mnie to od tak dawna. Za każdym razem, gdy zostawiałem tam moją odpowiedź, mówiłem sobie, że zrobię to następnym razem. Nałożę pelerynę i poczekam na ciebie. Ale nie zrobiłem tego, ponieważ nie chciałeś. Teraz już wiem, dlaczego. I z jakiego powodu w końcu jednak to zrobiłem? Sam odpowiedziałeś na to pytanie. Ponieważ musiałem wiedzieć. MUSIAŁEM. I nie ma to nic wspólnego z byciem Gryfonem czy idiotą. Musiałem wiedzieć dla siebie. I dowiedziałem się.
I nigdy tego nie powiedziałem. Nie powiedziałem, że uważam, iż wygadasz całej szkole o moim homoseksualizmie. JESTEM GEJEM. Możesz umieścić w Proroku Codziennym ogłoszenie, jeśli chcesz, ja mam to gdzieś. Tak naprawdę chodziło mi o to, że bardzo źle świadczyłoby o tobie, gdybyś wyciągał ze mnie te wszystkie wyznania tylko dlatego, aby użyć ich później do własnych celów.
W porządku, być może widzę, jak mylnie zinterpretowałeś moje słowa, ale naprawdę nie to miałem na myśli. Chodziło mi o to, że wykorzystasz to przeciwko mnie. I tak robiłeś, nie ośmielaj się zaprzeczać. Zrobiłeś to, pisząc pięknymi słówkami, jak byś się ze mną pieprzył. Do jasnej cholery, zrobiłeś to, kiedy powiedziałeś mi, jak się onanizować. Jestem taki wkurzony, na ciebie, nie na siebie, że nie mogę nawet jasno myśleć. Z tego powodu obleję cholerne owutemy. Nie mogę spać.
Tak, czułem wszystko, o czym mówiłeś. Bycie zawiedzionym, oszukanym. Miałem ochotę walnąć cię wszędzie, gdzie tylko mógłbym dosięgnąć. Przez całe pięć minut.
Jednocześnie tak cholernie cię chciałem i nie, nie czuję się przez to chory. Chociaż mógłbym.
Czy teraz możemy się spotkać? Teraz wszystko jest już jasne, prawda? Myślę, że musimy porozmawiać. Potrzebuję tego. Bardzo proszę.
CZYTASZ
Czytając Między Wierszami {DRARRY}
Hayran Kurgu,,,Harry strzepnął okruszki, które Hedwiga na niego upuściła, i z roztargnieniem rozwinął pergamin, ciągle wpatrzony w pełen wdzięku lot ptaka. Spuścił oczy i przeczytał pojedyncze zdanie, napisane bardzo starannym charakterem pisma: Myślisz, że McG...