15

346 8 0
                                    

*Piotrek*

Martyna usnęła więc wróciłem do domu. Znaczy do domu teściów. Uparli się. yh. Bez Martyny to nie to samo. Ubrałem się. Zobaczyłem telefon. 20 sms od Martyny.

- Piotruś x10
  Kiedy będziesz?
 nudzi mi się 
boję się x8 

- za jakąś godzinkę Myszko. Nie bój się.

- smutna buźka 

- wesołą buźka 

nic nie odpisała.

Poszedłem do kuchni. 

- Dobry

- cześć cześć 

- przez ten głupi dyżur. Mogłem się nie zgadzać na niego. 

- oj przestań. Nie twoja wina. Takie życie. 

- ta 

Zjadłem przymusowo śniadanie. Poszliśmy do auta. 

- dasz radę prowadzić?

- tak tak 

Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do szpitala.

- Piotrek?

- co tam?

- ta debilna Karolina powiedziała Martynie że nie ma szans żeby mówiła a nawet nie spróbowała. Bo nie chce. 

- przerażona jest teraz 

- ta

- zobaczysz ja ją przekonam 

- powodzenia 

- mam taki dar

- go zawsze słucha 

- no to zmykajcie 

Poszliśmy pod salę.

- dobra Piotrek idź pierwszy a jak coś to nas zawołasz 

- oki 

Wszedłem do sali.

- dzień dobry księżniczko 

Pomachała mi z łzami w oczach.

- czemu płaczesz królewno?

- bo nie będę mówić - napisała 

- kto ci to powiedział?

- Karolina 

- a spróbowałaś?

Pokręciła głową na nie. 

- A to spróbujemy?

- nie - napisała.

- nie wolno się poddawać. Jej słuchasz a nie mnie. Oj obrażę się. 

Udałem obrażonego. 

Zaczęła się śmiać. 

- no to spróbujemy 

- no dobra- NAPISAŁA

- No to powiedz Patelnia

- pa.. 

- jeszcze raz

- Patelnia 

- ale co Patelnia?

- dostaniesz nią w domu 

- ej 

Zaczęliśmy się śmiać.

- i co? nie wierzyłaś mi. Mam focha naprawdę 

- i tak ci nie wierzę 

- oj nie wierzy mi. Łeeeeeeee 

Zaczęła się śmiać.

Przytuliliśmy się. 

- to idę po rodziców i po Anię 

- ok 

Wyszedłem z sali. 

- i co?

- odzyskała głos 

- ja nie mogę a przy mnie nawet się nie uśmiechnęła 

- bo to tylko Piotrek tak potrafi

- trzeba umieć na nią wpłynąć 

Weszliśmy do sali.

- witaj 

- cześć wam

- osz ty a mnie to nie słuchałaś 

- no no wiesz 

- dobra pokaż mi tą ranę 

- ok 

Zobaczyła.

- wiesz co chce prawda?

- wiem do domku chcesz iść 

- yhym 

- no nie wiem 

- plosze 

- a jak się czujesz?

- dobrze 

- a śniadanie?

- zaraz jej przyniosę 

- no to jak zjesz to pogadamy 

- ok. Pamiętaj że cię lubię

- ja ciebie też.

Poszła.

- No to co Pani by zjadła 

- bułkę i soczek jabłkowy 

- ok 

Przyniosłem jej. Zjadła. 

- dziękuję 

- nie ma za co 

- domek?

Przyszła Ania. 

- Ania wiesz jak cię lubię co nie

- no wiem 

- ładną pogodę dzisiaj mamy nie sądzisz. Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci a ty na pewno jesteś zmęczona i masz dużo pacjentów prawda a ja wezmę Martynę do domu.

- Piotrek 

- no co

- Ania?

- dobra dzieciaki 

- Wiktor nas uczy 

- to wszystko jasne 

- to jak?

- dobra, ale masz zmieniać opatrunki i na razie nie pracujesz 

- ok 

- jak nie będzie zmieniać to ja to zrobię

- ok 

- no to wychodzisz do domu zaraz ci przyniosę wypis 

- ok 

Poszła.

- No to zbieramy się 

Ubrała się. Uczesałem Martynę. 

- to coś jest brzydkie

- wiem 
dlatego mam apaszki do wyboru do koloru

- yym fioletowa 

- skąd ja to wiedziałem 

Zawiązałem jej apaszkę. 

- no i nic nie widać nic nie słychać 

- i piękna jesteś 

Pocałowaliśmy się.

- złodziej 

- tak jak ty 

i no dzień skończył się szczęśliwie nareszcie 

It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz