*Piotrek*
Martyna usnęła więc wróciłem do domu. Znaczy do domu teściów. Uparli się. yh. Bez Martyny to nie to samo. Ubrałem się. Zobaczyłem telefon. 20 sms od Martyny.
- Piotruś x10
Kiedy będziesz?
nudzi mi się
boję się x8- za jakąś godzinkę Myszko. Nie bój się.
- smutna buźka
- wesołą buźka
nic nie odpisała.
Poszedłem do kuchni.
- Dobry
- cześć cześć
- przez ten głupi dyżur. Mogłem się nie zgadzać na niego.
- oj przestań. Nie twoja wina. Takie życie.
- ta
Zjadłem przymusowo śniadanie. Poszliśmy do auta.
- dasz radę prowadzić?
- tak tak
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do szpitala.
- Piotrek?
- co tam?
- ta debilna Karolina powiedziała Martynie że nie ma szans żeby mówiła a nawet nie spróbowała. Bo nie chce.
- przerażona jest teraz
- ta
- zobaczysz ja ją przekonam
- powodzenia
- mam taki dar
- go zawsze słucha
- no to zmykajcie
Poszliśmy pod salę.
- dobra Piotrek idź pierwszy a jak coś to nas zawołasz
- oki
Wszedłem do sali.
- dzień dobry księżniczko
Pomachała mi z łzami w oczach.
- czemu płaczesz królewno?
- bo nie będę mówić - napisała
- kto ci to powiedział?
- Karolina
- a spróbowałaś?
Pokręciła głową na nie.
- A to spróbujemy?
- nie - napisała.
- nie wolno się poddawać. Jej słuchasz a nie mnie. Oj obrażę się.
Udałem obrażonego.
Zaczęła się śmiać.
- no to spróbujemy
- no dobra- NAPISAŁA
- No to powiedz Patelnia
- pa..
- jeszcze raz
- Patelnia
- ale co Patelnia?
- dostaniesz nią w domu
- ej
Zaczęliśmy się śmiać.
- i co? nie wierzyłaś mi. Mam focha naprawdę
- i tak ci nie wierzę
- oj nie wierzy mi. Łeeeeeeee
Zaczęła się śmiać.
Przytuliliśmy się.
- to idę po rodziców i po Anię
- ok
Wyszedłem z sali.
- i co?
- odzyskała głos
- ja nie mogę a przy mnie nawet się nie uśmiechnęła
- bo to tylko Piotrek tak potrafi
- trzeba umieć na nią wpłynąć
Weszliśmy do sali.
- witaj
- cześć wam
- osz ty a mnie to nie słuchałaś
- no no wiesz
- dobra pokaż mi tą ranę
- ok
Zobaczyła.
- wiesz co chce prawda?
- wiem do domku chcesz iść
- yhym
- no nie wiem
- plosze
- a jak się czujesz?
- dobrze
- a śniadanie?
- zaraz jej przyniosę
- no to jak zjesz to pogadamy
- ok. Pamiętaj że cię lubię
- ja ciebie też.
Poszła.
- No to co Pani by zjadła
- bułkę i soczek jabłkowy
- ok
Przyniosłem jej. Zjadła.
- dziękuję
- nie ma za co
- domek?
Przyszła Ania.
- Ania wiesz jak cię lubię co nie
- no wiem
- ładną pogodę dzisiaj mamy nie sądzisz. Ptaszki śpiewają, słoneczko świeci a ty na pewno jesteś zmęczona i masz dużo pacjentów prawda a ja wezmę Martynę do domu.
- Piotrek
- no co
- Ania?
- dobra dzieciaki
- Wiktor nas uczy
- to wszystko jasne
- to jak?
- dobra, ale masz zmieniać opatrunki i na razie nie pracujesz
- ok
- jak nie będzie zmieniać to ja to zrobię
- ok
- no to wychodzisz do domu zaraz ci przyniosę wypis
- ok
Poszła.
- No to zbieramy się
Ubrała się. Uczesałem Martynę.
- to coś jest brzydkie
- wiem
dlatego mam apaszki do wyboru do koloru- yym fioletowa
- skąd ja to wiedziałem
Zawiązałem jej apaszkę.
- no i nic nie widać nic nie słychać
- i piękna jesteś
Pocałowaliśmy się.
- złodziej
- tak jak ty
i no dzień skończył się szczęśliwie nareszcie
CZYTASZ
It's you (ZAKOŃCZONE)
FanfictionTa dam. Następna książka. Będzie ona o parze z serialu na sygnale. Odrazu mówię nie tak jak w serialu. Pewnego dnia pokłócili się. Piotrek wyjechał. Między czasie Martyna miała wypadek i nic nie pamięta. Piotrek wrócił i chce walczyć o Martyn...