57

254 8 6
                                    

*Piotrek*
Obudziłem się z Amelką. 
- cześć królewno 
Zmieniłem Jej pieluchę i ubrałem w śpioszki. 
Ubrałem się i Poszliśmy do kuchni. 
- dobry 
- no cześć cześć 
jak tam?
- dobrze. Tylko Brakuje mi jeszcze jednej. 
- nom 
- dobra. 
Mała jemy śniadanie. 
- no powodzenia
- grymasi
wziąłem Butelkę.
Usiadłem na Stołku.
Sprawdziłem temperaturę.
Zacząłem ją karmić.
- nie bawię się tak
- oj. ktoś tu szczelił focha
- hahahahahah

- już?

tak
Zjedliśmy śniadanie. Spakowałem rzeczy dla Martyny i pojechaliśmy do szpitala.
- O nareszcie. idź idź bo się doczekać nie może
- ok  idemy
A wypiszesz ją?
- a co?
- Stęskniony
- no wypisze wypisze 
- oks pa 

Poszliśmy do Sali Martyny. 

- cześć kochanie 
- cześć Martynka!!!
- cześć wam 
- i jak tam? 

- dobrze 
Pocałowaliśmy się. 

- no to pani się przebiera 
- ok 
Przebrała się. Uczesała się i zrobiła Makijaż. 
*Martyna*
- gotowa
- Oki
Wzięła ode mnie małą.
- poradziłeś sobie czy rodzice ci pomogli
- poradził sobie
- nawet lepiej niż my
- ooo
Dałam mu buziaka.
- no macie wypis i nie chce was tu widzieć chyba, że na dyżurach
- Oki pani doktor
Będziemy grzeczni.
Chyba
Zaczęliśmy się śmiać
- a jak tam?
- a co? Wiem o tobie wszystko
- nie eee
- a my nie
- to wam powiem
- ok
- to idźcie
- no pa
- pa
- pa
Wyszliśmy z sali.
- oj to coś ty na robił?
- byłem mały i zapomniałem że nie umiem latać i zleciałem z drzewa
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ty myślisz że to też nie zlatywało
- cicho.
- a ja chętnie posłucham
- chciała naśladować ptaszki, ale coś jej się nie udało
Zaczęliśmy się śmiać.
- no co? Byłam mała
- nic. chodź ptaszku.
Fru
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie przyjmę ponieważ mam przerwę
- to jest ten nowy
- tak.
- to idziemy zrobić mu awanturę
Dzień dobry co tu się dzieje?
- ten lekarz nie chce przyjąć mojej córki. Ona nie oddycha
- mogę.
Niech mi pani zaufa.
Jestem ratownikiem
- ok
- Martynka polecisz po sprzęt do karetki?
- ok
Poleciała.
Sprawdziłem czy oddycha.
- Piotrek nie ma żadnej karetki
- no to lecimy do tego doktorka
Piotrek wziął ją na ręce o zaniósł na Sor.
- ekhem.
Czemu nie chcesz przyjąć tej dziewczynki?
- a kto ty jesteś?
- nie ważne
Dziewczynka nie oddycha.
- ja mam przerwę
- Martynka przypnij monitor bo ja z nim nie wytrzymam
- ok
Przypnełam.
- kto ty jesteś?
- Ratownik Medyczny.
A ty się rusz w końcu.
Martynka analiza?
- migotanie
- to strzelaj
- ok
Ładowanie
Odsunąć się
Defibrylacja
- analiza?
- wróciła
- Basia zawołaj Anię
- ok
Przyszła Ania.
- Martyna, Piotrek co jest?
- ten ekhem nie chciał przyjąć dziewczynki. Teraz jest stabilna.
Tam czeka jej mama
- ok
Dobra robota ptaszku
- ej
- Martynka też
- cześć Kubicka
Wyszłam z Sor-u.
Piotrek za mną.
- i co z nią
- będzie dobrze.
Niech pani pyta od doktor Anne Reiter
- dobrze dziękuję
- a teraz Martynka skąd on cię zna
Poszłam dalej
- aha
Czekaj Martynka.
Przytulił mnie mocno.
- no uspokój się i jedziemy do domu.
Powiesz mi później. Hmm
- ok
Poszliśmy do auta.
Wsiedliśmy.
- to do domku czy wolisz zakupy?
- do domu

Yh co on tu robi?
Nikt go nie potrzebuje do szczęścia.
- dobra ktoś mi powie co tu się dzieje?
- jak Martyna będzie chciała to ci powie
- powiem Ci w domu
- ok.
To chociaż mi się uśmiechnij.
Nie ma tego debila.
- co wam mówił?
- nie przyjmie dziewczynki bo ma przerwę
- no to się wkurzył i o mało go nierozszarpał
- a no wiesz dziewczynka nie oddycha a on se kawkę pije i je bułeczke na krzesełku siedzi a dziecko umiera.
- i co żyje?
- żyje żyje
- Ania się nią zajmuje
- mam pytanie kto jest waszym szefem?
- Sambor.
- to się do niego wybiorę
- no, ale on ma wolne
- aha.
A kto go zastępuje?
- chyba on
- pff
- no wiesz nie wiemy do końca
- a żeby nie on.
Bo z chęcią się go pozbęde
- to się będzie mścił
- hy hy hy
Chętnie się z nim pobawię.
A po drugie nawet mnie nie zna, nie wie gdzie mieszkam, nie wie gdzie pracuje bo na terenie Warszawy jest dużo stacji, więc no nic o mnie nie wie.
- wie że jesteś Ratownikiem
- to dużo.
Jak on ma na nazwisko?
- Potocki
- kojarzę
A to ten co było jestem uczulona na kawę
- no
- to przecież on się mnie boi
To on jest lekarzem?
- no nie tylko
Oszustem.
Podłym, ścipskim Oszustem,który zrójnował mój jeden rok życia
- no ona miała takie myśli wtedy
- ale nadal nie wiem co zrobił
- wiesz naobiecywał, wykorzystał wiesz jak i zostawił
- w dniu ślubu.
- no to niech żałuję.
Hmm. Ja mam najlepszą żonę na świecie a on jest zadufanym pajacem.
To już wiem czemu tak się na mnie gapił. Jakby się zakochał. Ja tam myślę, że nie wiem może jakiś homo.
- nie wiadomo
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Piotrek wysiadł i otworzył mi drzwi.
Podał mi rękę. Wysiadłam.
Pocałowaliśmy się.
Wysiedli.
Poszliśmy do domu.
- a teraz co?
Bez żadnej awantury, że nie piłam wody
Patrzy się na mnie.
- no przepraszam.
Będę się słuchać. No już.
Odezwij się
Nadal się patrzy z poważną miną.
- no nie patrz się tak. No.
- nic nie mówię a ona wie o co chodzi
- bo cię znam
- chodź tu
Przytulił mnie mocno.
- nie jestem zły, ale nie wolno tak robić, ok? Nie wolno
- ok
Będę grzeczna.
- no nawet nas się tak nie słuchała
- ale jak krzyknął to tak
- ja krzyczeć nie będę bo to do niczego nie prowadzi. Tylko się wystraszy.
A ja tego nie chce.
- to jak
Pojedziemy na te zakupy
- he he he nie
- ej
- ok, ale nie chce widzieć smutnej Minki
- Oki
Czekajcie
- nie nie nie nie
Poszłam się przebrać.
Nakarmiłam i przebrałam małą.
- jesteśmy
- no to jedziemy
Piotrek schował wózek do bagażnika.
Wsiedliśmy do auta.
- to jedziemy
- farbę musimy wybrać
- nom
Będzie fioletowa?
- nie... Albo...
Zaczęliśmy się śmiać.
- zobaczy się
Pocałował mnie w czoło.
- Pan da poprowadzić?
- a no dam
Zamieniliśmy się miejscami.
- tylko nie przebij opony
- postaram się
Hie Hie Hie
Ruszyłam.
Trochę przyspieszyłam.
- Martynka?
- no co? Tobie wolno a mi nie
- ograniczenia są
- ups.
Zwolniłam.
- a dasz mi kiedyś poprowadzić i karetkę
- wiesz że to nie ode mnie zależy
- wiem, ale ty mi dasz
- dam dam tylko jak będziemy jechać sami
- Oki
Hi hi hi hi
Po chwili byliśmy na miejscu.
Kupiliśmy farby i ozdoby do pokojów.
Pojechaliśmy do naszego nowego domu.
- to idziemy malować
- A my?
- a wy narazie odpoczywacie
- ok. To idziemy się przejechać
- oki
Piotrek z tatą poszli malować pokoje a my do auta.
- myślisz, że pomalują?
- no.
Godzina i będzie gotowe
- tyle pokoi?
- no
Przejechaliśmy się po Warszawie.
Po godzinie wróciliśmy do chłopaków i było wszystko gotowe.

Już będę pamiętać, że Piotrek ma zawsze rację.

It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz