108

169 7 5
                                    

*tydzień później*
*Martyna*
Jesteśmy na dyżurze.
Nie czuję się najlepiej.
Nie pokazuje tego po sobie.
- Martynka?
Halo?
- co tam?
- wezwanie mamy
- ok
Najgorsze jest to, że nie jeżdżę z Piotrkiem. Tylko z Adamem.
Piotrek jest, ale ciągle ma wezwanie.
Poszłam do karetki.
Pojechaliśmy do pacjentki.
Wzięliśmy ją do szpitala.
- Martyna wszystko dobrze?
- nie najlepiej się czuje.
- wrócimy do bazy i zawiniesz się do domu z Piotrkiem.
- ok
- co tam się dzieje?
- Martynka się Nie najlepiej czuje.
- daj myszko.
Odbiorę od ciebie noszę.
A ty idź na krzesełka. Zaraz przyjdę do ciebie.
- ok
Pojechali na Sor.
Szłam na krzesła, ale nie zdążyłam dojść.
Upadłam...
*Piotrek*
- dobra. Idę do tej Królewny.
- spoko. Weź ją do domu.
Przecież ledwo chodzi
- wiem
Wyszedłem z Sor-u.
Martynka leży.
- Matko.
Martynka!!
Pobiegłem do niej.
- myszko.
Sprawdziłem czy oddycha.
Wziąłem ją na ręce.
- co się stało?
- zasłabła.
Otwórz drzwi
- ok
Otworzył.
Dzięki.
- Piotrek?
Znowu
- ta
Tym razem z Martyną.
- Matko co się stało?
- zasłabła.
Położyłem ją na łóżku.
Podpiąłem monitor.
- dobra tlen i zrobimy badania krwi.
A ty leć. Ratowniku.
- zaraz przyjdę.
- dobra dobra.
Wyszedłem z Sor-u
Pojechałem do bazy.
- Wiktor mogę się zerwać z dyżuru
- pewnie.
Wiemy co się stało.
- dziękuję
- Znikaj
Przebrałem się. Wziąłem rzeczy Martyny.
- pa
- pa
Pozdrów ją
- ok
Wróciłem najpierw do domu.
- Piotrek?
- nom ja.
- gdzie Martyna?
- w szpitalu.
Zasłabła.
- to jedziemy do niej.
- nom
Pojechaliśmy do szpitala.
- nie przyjmę pani bo mam przerwę.
- ale ma wysoką gorączkę
Musi umrzeć żeby Pan ją przyjął
- nie
Dzień dobry.
- to pan
- yhym
- co się dzieje?
- ma 39 stopni
Wziąłem tą dziewczynkę na Sor.
- mamo
- znowu ty?
- znowu ja
Dziewczynka 39 stopni
- ok
- a z Martyną jak?
- odpoczywa
- ok
- dziękuję
- nie ma za co.
Będzie dobrze.
Wyszedłem z Sor-u.
- za kogo ty się uważasz?
- a ty?
Zamknął się.
- dziękuję
Poszliśmy do Martyny.
- cześć Martynka.
- cześć wam.
- jak się czujesz?
- już lepiej
Pocałowałem ją w czoło.
- tylko nie wiem jak się tu znalazłam?
- Zasłabłaś kochanie na korytarzu
- szłam na krzesło, ale nie doszłam.
Uśmiechnąłem się.
- ten o mało zawału nie dostał.
Parował do domu i jedzie do Martyny.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no co?
- ale czemu Zasłabłam?
- nie wiem.
Zaraz Mama przyjdzie i nam powie.
- ej ten doktorek Cię nie lubi
- ja go też
- czemu?
- zrobił coś kiedyś Martynie i nie odpuszczę mu do końca życia.
- coś tym razem zrobił?
- nie chciał przyjąć dziewczynki no to ją wziąłem i zaniosłem do mamy.
Wychodzę a on za kogo się uważasz
- a on takie coś a ty
- i się zamknął.
- i git.
Oto mi chodziło.
- chyba przestał się ciebie bać.
- a niech tylko spróbuję Cię dotknąć.
- ej. Takiego to Cię jeszcze nie znam
- i nie chcesz poznać.
Zaczęliśmy się śmiać.
- napijesz się czegoś?
- yhym
- no to usiądziemy
- Piotruś umiem siedzieć
Zaczęliśmy się śmiać
Napiła się.
Przyszła Mama.
- witam
- a no dzień dobry Pani doktor
- znowu ty
- tak wyszło
Zaczęliśmy się śmiać.
- co Mi jest?
- nic.
Po prostu jesteś w ciąży.
- naprawdę?
- nom
Zaraz ci jeszcze usg zrobimy i wypuszcze do domu.
Bo Piotrek tylko co z Martyną?
- no bo się martwię.
To normalne.
Zaczęliśmy się śmiać.
- pani doktor maszyna się zepsuła
- no to ci nie zrobimy.
-to mogę iść
Tak?
- czekaj wypis ci muszę dać.
Wenflon.
- ja to zrobię.
- mamo ratuj.
To sadysta.
- eee tam
- a jak z tą dziewczynką?
- dostała leki i czekamy
- aha
- a ty może byś coś odpoczął tylko wezwanie, szpital i tak w kółko.
- to moja praca.
Zaczęliśmy się śmiać.
- nigdy nie odpocznie
- odpoczywam w nocy.
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra idę pisać ci wypis
- Oki
- a ty ratowniczko się Przebieraj i jedziemy do ginekologa.
- Oki.
- tylko najpierw daj.
Ściągniemy wenflon.
Ściągnąłem.
- a teraz przyciskaj
Wiktoria mogę plaster.
- pewnie.
Przyniosła.
Przykleiłem.
- patrz fioletowy masz.
- juhu!!.
- a teraz Znikaj się przebrać.
Dasz radę?
- tak.
Poszła.
- to co wpadka
-. Nie wpadka. Tylko to było zamierzane.
A wy?
- narazie nic nie pokazuje na to
- gotowa
- ok
Schowałem strój ratownika do torby.
- to co?
Znikasz z karetki?
- nie.
Dwa mięsiące mogę.
- akurat ci Piotrek pozwoli
- pozwoli.
Tylko nic nie będzie nosiła.
Przyszła mama.
- to proszę wypis i jedźcie do ginekologa
- Oki
Wziąłem torbę i wypis.
Objąłem Martynke.
Wyszliśmy z sali.
- Wiktor Wiktor.
Zawieziesz Martyny strój.
- pewnie.
I jak?
- zostaniemy rodzicami po raz trzeci.
- no to gratuluję
- dziękujemy.
Dałem mu torbę.
- aha mogę go wyszczelić w kosmos?
- chętnie bym to sam zrobił.
Szkoda czasu. Lepiej się żoną zajmij.
- wiem
Dobra lecimy.
- ok pa
- pa
- jutro wpadniemy z karteczką
- spoko
Przytulili się.
- pa
- pa
Pojechaliśmy do ginekologa.
- o kubiccy
- nom my
- to zapraszam.
Weszliśmy do gabinetu.
- wiesz co nie
- wiem
Siadaj.
*Martyna*
Usiadłam.
Rozebrałam się.
- no to zaczynamy.
Zrobiła to badanie.
- no jest. Drugi tydzień się zaczyna..
Uśmiechnęliśmy się
- to co widzimy się za dwa tygodnie.
- yhym
Ubrałam się.
Wzięłam karteczkę.
- pa
- pa
- pa
Wyszliśmy z gabinetu.
- Aww
Przytuliliśmy się.
Piotrek mnie Obrócił.
- no to gratulacje.
- dziękujemy
Pocałowaliśmy się.
- a wy nie idziecie sprawdzić?
- nie. Nam się nie śpieszy
Poszliśmy do auta.
Wzięłam Piotrkowi poduszkę.
- prześpie się ok?
- ok
Pocałował mnie w czoło.
Przykrył kocem.
Obniżył fotel.
Zamknęłam oczy.
*Piotrek*
Po chwili byliśmy na miejscu.
Wziąłem Martyne na ręce i zaniosłem do pokoju.
Hi hi hi hi hi.
Będziemy mieli malucha.



It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz