*tydzień później*
*Piotrek*
Pięć dni temu wracam do domu.
A Martyny nie ma. Dzieci byli w przedszkolu. Szukamy jej w dzień w dzień.
Gdzie ona poszła.
- tatuś gdzie mama?
- musiała wyjechać na jakiś czas.
- aha. Tęsknię za mamą
- ja też
- oj ja też. Bardzo mocno.
Chodźcie jedziemy do przedszkola.
- Oki
Odwiozłem dzieci.
Pojechałem do domu ekhem.
- Martynka jesteś tu?
Martynka!!
Zadzwoniłem do niej.
- Piotruś ratuj.
Jestem w jakimś domku.
Ratuj.
- nic się nie bój.
Wiem gdzie jesteś.
Zaraz będę.
Nie wyłączaj się ok.
- ok.
Pojechałem po policję i z policją pojechaliśmy do domku letniskowego ekhem
- na pewno tutaj jest?
- na pewno
Martynka!!
- Zapukaj to ci powiem.
Zapukałem.
Wywaliliśmy drzwi.
- Martynka!
Przeszliśmy.
- Martynka odezwij się.
Halo.
Przeszliśmy cały dom.
- jest
Kochanie słyszysz mnie?
Wziąłem ją na ręce i wyniosłem z domu.
Położyłem na ziemi.
Sprawdziłem czy oddycha.
- przyślijcie karetkę i wsparcie.
Mamy podejrzanych
- oddycha?
- tak
Co jej zrobiliście?
- nic
Sama straciła przytomność.
- Martynka?
Budzimy się.
Otworzyła oczy.
Poklepałem ją po policzku.
- Piotruś?
- no dzień dobry
- cześć
- imiona dzieci podaj
- Amelka i Kuba.
- ok
Żyjesz
- nie dlaczego
- co ci robili?
- nie dawali jedzenie.
A ja jem dużo.
- no właśnie.
Gdzie mi się pani wybierała?
- pobiegać
Patrz jak ja wyglądam.
- ładnie wyglądasz.
Same kości na tobie
- yhym
- to co odwołać karetkę?
- tak
Wstawaj księżniczko.
- Oki
Wstała
- to my możemy jechać
- tak
- nie Kubiccy
- skąd wiedziałeś, że to my
- poznałem czarny samochód
Jak tam się pani czuje?
- dobrze Doktorku
- nastraszyłaś nas.
- odwołałem karetkę.
- ale ja musiałem zobaczyć dzieciaków
- pewnie Wiktor
- nie przepadają za mną
Zaczęliśmy się śmiać
Przytulili się.
- dobra my tam potem wpadniemy do was
- patrz zazdrosny
Zaczęliśmy się śmiać.
- ok
To czekamy
- no to najpierw ja muszę coś zjeść.
- nom.
- jedz jedz bo marnie wyglądasz
Pojechaliśmy do domu.
*Martyna*
- wskakuj do wanny
- Oki
Poszłam się kąpać.
Widać, że się martwił o mnie.
To przez nich bo zabrali mi telefon.
Dawno bym po niego zadzwoniła.
I by przyjechał i by było super.
A gdyby by mnie nie związali to bym sobie uciekła.
Łatwo się mówi, trudno zrobić.
Zawinęłam się w ręcznik i poszłam do pokoju.
- ile tu mokrych chusteczek?
Co ja z nim zrobiłam.
Ubrałam się w sukienkę.
Wpadł do pokoju.
- cześć.
- oj
Cześć cześć.
- płakało się za mną.
- yhym
Przytuliłam się do niego.
Też mi łzy popłyneły.
- nie płacz kochanie.
Martynka.
Już jesteś bezpieczna.
- wiem.
Im nawet nie chodziło o mnie.
Tylko o ciebie.
Wiedzieli, że dla mnie zrobisz wszystko.
Myśleli, że przyjedziesz sam.
- no to źle myśleli.
Hmm
No już. Kochanie.
- ok
Coś czuję, że te wszystkie noce nie spałeś.
- no myślałem, gdzie możesz być.
Ten domek mieli sprzedać.
- dobra idę coś zjeść
- a ja tu ogarnę
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszłam do kuchni.
Zjadłam jajecznice.
Aww Piotruś robi najlepszą jajecznice.
- dziękuję!
- nie ma za co
Smakowało?
- pewnie
Wsadziłam talerz do zmywarki.
Piotrek mnie objął.
Delikatnie Obrócił mnie do siebie.
Patrzymy sobie w oczy.
- dobrze, że jesteś.
Bez ciebie wszystko nie ma sensu.
Przytuliłam się do niego.
- kocham Cię, Piotruś
- kocham Cię, Martynka
Pocałowaliśmy się.
- jedziemy do rodziców.
- ok.
Pojechaliśmy do domu moich rodziców.
- dobry
- cześć.
Wiadomo coś?
- yhym
Znalazła się.
- cześć!!
- boże dziecko cześć.
Przytulili mnie mocno.
- wszystko dobrze?
- tak
Nic mi nie zrobili.
- chodziło im tylko o mnie.
Żebym sam przyjechał i robił wszystko co chcą za Martyne.
Mieli pecha bo pojechałem z policją.
Namierzyłem Martyny telefon.
- jak?
- że jak ja albo
- ja
- zadzwoni do mnie to mam gdzie jest.
- aha
- nom.
Pokazać?
- yhym.
Zadzwonił.
Odebrałam.
- halo stary
-. Młoda się odezwała
- ble ble ble
- i pisze Martyna jest koło ciebie
- takie uciekaj
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty mi też piszę Piotrek Cię namierzył uciekaj gdzie się da
Zaczęliśmy się śmiać.
Potem pojechaliśmy do bazy.
Weszliśmy.
- cześć!
Wszyscy smutni.
- cześć cześć
Wiadomo coś?
- nie no ja nie mogę.
Wszyscy smutni.
A mnie tylko na jakieś kilka dni zabrakło.
- Martyna
Przytulili mnie wszyscy.
- jak tam?
- dobrze
- kto teraz jest w gabinecie?
- nie ma nikogo.
Wiktor
- tutaj jestem
Cześć dzieciaki
- cześć cześć
- Zjadłaś?
- Zjadłam
- to ty wiedziałeś i nic nie powiedziałeś
- no tak wyszło
Zaczęliśmy się śmiać.
- a Góra nie zabił Szymona?
- nie. Jeszcze żyje
- jeszcze
Weszedł.
- nie,
- ale?
- no co ale?
Nie mam dzisiaj wolnego.
Nie wziąłem twoich zasłon.
Nie zjadłem
MARTYNA?
- cześć
- cześć
Piotrek mogę?
- możesz
Przytulił mnie mocno
- gdzieś ty się podziewała?
- a nad wodą byłam
Zaczęliśmy się śmiać.
- Szymon ja tu jestem
- o matko
OK nie zjadłem kiełbasy.
- nie oto mi chodzi
- to o co?
- o to, że przytulasz inną
- dobra przepraszam
- ale ona się odnalazła. Po pięciu dniach. To chyba normalne, że każdy się Martwił.
Wiesz co idź do domu.
Weź coś na uspokojenie i potem pogadamy.
- masz się wyprowadzić
- ale nie rób sten o jedno przytulenie
- teraz nie o to mi chodzi
- pogadamy w domu.
Pa
- pa
- dostanę buzi
Wyszła i trzasneła drzwiami.
- to dostałeś buzi
- no
Chrzanie.
Zaraz jej przejdzie i zadzwoni do mła.
Tak jest codziennie.
- ty to może ja ci powinnam takie awantury robić jak wypijesz cały soczek jabłkowy.
- a to nie byłaś jeszcze w szafce?
- a co?
- ja wcale nie wypiłem soczku wcale.
- o nie
Uciekł.
Goniłam go po całej bazie.
- chciałaś biegać to pobiegasz
- ma ktoś młotek?
- a po co ci?
- tak mu przywalić bo patelni szkoda.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ty się nie śmiej bo jak wrócimy do domu to będziesz miał wiadro wody na głowie
- dawno się nie widzieli
- kochane małżeństwo
- no właśnie.
Schował się gdzieś.
- dzięki za kluczyki.
A ty się przebiegniesz
Zaczęliśmy się śmiać.
- wiem, że jesteś za mną i nawet nie próbuj
- Kubicka?
- nie święty Mikołaj
- gdzieś ty była?
- a w domku jakimś nad wodą
- bez rodziny?
Przecież martwili się o ciebie.
- no widzi pan jaki ze mnie potwór.
- no jeszcze bardziej niż ze mnie
- ale nie przeginamy poprzeczki.
Porwali mnie. Nie wiem jak im się to udało bo mnie trudno utrzymać, ale jakoś. Chyba dostałam w głowę czymś i no git. Jestem złapana.
- a wiesz jak to fajnie było bez ciebie.
- zdaje sobie z tego sprawę.
Pewnie Pan tańczył z radości.
- Kubicka!!
- tak to moje nazwisko.
Zaczęliśmy się śmiać.
- chodź do gabinetu?
- mam męża
Zaczęliśmy się śmiać.
- Kubicka!!
Do gabinetu
- ale to nie pana gabinet.
Niech pan mówi. Śmiało.
Ja to przyjmę.
- ale ja się boję twojego męża
- i słusznie
On umie być zły.
- umiem jeśli ktoś obrazi lub skrzywdzi moją żonę.
- ale niech pan mówi.
- jesteś głupia
- wzajemnie
Zaczęliśmy się śmiać.
- nienormalna, chora psychicznie
- paczaj WKOŃCU ktoś mi prawdę mówi
Co dalej?
Zaczęli się śmiać.
Piotrek się bawi moimi włosami.
- nie umiesz się sama czesać?
- nie
Uśmiechnęłam się.
- wiem co pan o mnie myśli
Jakaś baba z wykształceniem gada do mnie a ja nic nie rozumiem. Wiem wiem. Dlatego no, Piotrek musi mieć do mnie cierpliwość.
Aha bo ja się krzyku boję a po drugie to tak naprawdę jestem takie duże dziecko.
- co?
- takie co? Co ona ćpała?
Jeszcze nic bo to coś mi wypiło soczek jabłkowy.
- a psieplasam. Odkupię
Zaczęliśmy się śmiać.
- a tak szczerze jak ty z nią wytrzymujesz
- przecież Martynka nie jest taka zła jak Pan uważa. Nie zna jej Pan tak dokońca, więc no. Niech pan jej nie ocenia.
Martynka dobrze wie,że czasami przegina, ale jak tylko się popatrzę to już się do mnie przytula a nie kiedy łezki lecą. Jak tylko popatrzę.
To po co mam krzyczeć?
Dałam mu buziaka i się Przytuliłam.
Poszedł.
- nom i koniec.
- a ja kocham przytulasy.
Twoje są najlepsze.
Pocałował mnie w czoło.
- tak se dogryzają a teraz jakie kochane małżeństwo
- no widzisz
Zaczęliśmy się śmiać.
Pogadaliśmy jeszcze trochę i pojechaliśmy po dzieci.
- dzień dobry
- Mama!!
- cześć moje mychole.
Słyszałam, że strasznie nie grzeczni jesteście. Hmm.
Przytuliliśmy się.
- gdzie byłaś?
- źli ludzie mnie Porwali, ale już jestem.
- a tata?
- też jestem.
Spokojnie
Przytuliliśmy się wszyscy razem.
- no to co zmykamy?
- yhym
Dowidzenia!!
- dowidzenia!!
- dowidzenia
Wzięli mnie za ręce.
- tatę zostawiliśmy.
- tate widzieli a mama znikła.
- już jestem
Kocham was wszystkich mocno mocno.
- my ciebie też
Przytuliliśmy się.
CZYTASZ
It's you (ZAKOŃCZONE)
FanfictionTa dam. Następna książka. Będzie ona o parze z serialu na sygnale. Odrazu mówię nie tak jak w serialu. Pewnego dnia pokłócili się. Piotrek wyjechał. Między czasie Martyna miała wypadek i nic nie pamięta. Piotrek wrócił i chce walczyć o Martyn...