105

198 3 3
                                    

*Martyna*
Obudziłam się. Sama.
Po tej cudownej nocy.
Ubrałam się i pozbierałam porozrzucane ubrania.
Poszłam do kuchni.
- cześć
- cześć
Gdzie Piotrek?
- pojechał odwieźć dzieci.
- aha
- zrobił śniadanie i zostawił karteczkę.
- yhym co znowu wymyślił
Wzięłam karteczkę.
- cześć Martynka
Pojechałem odwieźć dzieci.
Zjedz śniadanko. Zaraz wrócę.
PS. Jak tam po nocy?
Kocham cię.
Przeczytałam po cichu.
- tak jest tato.
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjadłam śniadanie.
Ogarnęłam się.
- Kubicki wracaj bo ja nie mam się w co ubrać
- przecież jesteś ubrana.
- tak nigdzie nie pójdę bo to piżama.
Ktoś puka.
- nie wziął kluczy?
- wziął
Zobaczyłam kto to.
- nie dadzą człowiekowi się ubrać.
Założyłam szlafrok i Otworzyłam drzwi.
- twój mąż nie żyje
- yhym bo uwierzę
- co to za facet?
- znajomy.
- zdradzasz go?
- nom tak wyszło.
- wiedziałam.
No a teraz dowidzenia.
Śpiesze się.
Zamknęłam drzwi.
Zaczęliśmy się śmiać.
- kto to był?
- rodzice Piotrka.
Piotrek nie utrzymuje z nimi kontaktu
Im tylko jedno w głowie.
Teraz mu powiedzą.
I będzie.
Martynka słyszałem, że
A potem wybuchnie śmiechem.
- no a jak naprawdę nie żyje
- im nigdy nie wierz.
Raz im uwierzyłam i wylądowałam w jakimś domku.
Ubrałam się w sukienkę.
Włosy rozczesałam.
- no dobra.
Dzwonimy do niego.
Wzięłam telefon.
Zadzwoniłam.
- halo?
- no cześć misiek
- no cześć.
Coś się stało?
- nie
Tylko sprawdzam czy żyjesz.
- aha.
- nom.
Za ile będziesz?
- za chwilkę
Dyżur mamy na popołudnie. Wszyscy w trójkę.
- Oki
- Wjeżdżam na podwórko.
- ok
Pa
- pa.
Rozłączył się.
- żyje
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszedł.
- Martyna!
Zamknął drzwi.
- Martynka słyszałem, że mnie zdradzasz
Zaczęliśmy się śmiać.
- no z poduszką
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co przedstawienie Robimy
- ok
- co?
- umiesz wyjść wkurzony z domu
- umiem.
- no to wyjdziesz.
Potem wyjdzie Martynka z płaczem
A potem ja takie nigdy nie wracaj
Tylko się nie śmiej.
I jak chcesz to możesz ją przytulić.
- ok to już mi zostaw
- ok
- no to zaczynamy
Szymon wyszedł wkurzony.
-Martynka łzy.
- ok
Zrobiłam łzy z wody.
- tylko nie aż tak bardzo.
Zaraz wrócisz
- wiem
Wyszłam z domu.
- zadowoleni?
Straciłam męża.
- sama tego chciałaś
- ja nic nie zrobiłam.
To jest tylko znajomy.
- chodź Martyna.
Chodź.
Szymon mnie przytulił.
- ej nie płacz.
- mogę cię walnąć?
- dajesz.
Uderzyłam go lekko w policzek.
- zestaw mnie
Pobiegła dalej.
*Piotrek*
- nareszcie zmądrzałeś
- nie. Zgupiałem.
Przez was.
Szymon, Martynka.
Przepraszam.
Chodźcie.
Martynka się na mnie patrzy jak na jakiegoś potwora.
Zachciało mi się przedstawienia.
- no już.
Przytuliłem ją mocno.
- co tu się dzieje?
- Przecież Cię zdradziła.
- no z poduszką.
Ktoś tu się nabrał?
Szymon no chodź.
- koniec udawania
- i dobrze.
To nie dla mnie.
Martyna jest dobra.
- Martynka w to uwierzyła naprawdę i teraz patrzy na mnie jak na potwora.
- udało mi się.
Co nie.
- chodźcie chodźcie
Weszliśmy do domu.
Martynka poszła do łazienki.
- co robisz?
- zamawiam kwiaty.
Zamówiłem.
- po co?
- dla Martyny bo się za bardzo wkręciła.
Zaraz będą.
Zapukałem do drzwi.
- mogę?
- pewnie
Wszedłem.
Robiła nowy makijaż.
- coś się stało?
- za bardzo mi się pani wkręciła
- można tak to ująć
Straszny byłeś.
- kochasz mnie?
- najmocniej na świecie misiek.
- nawet jak jestem głupi?
- nawet wtedy wariacie
Obróciła się do mnie.
- kocham Cię chodźby nie wiem co.
Pocałowaliśmy się.
- to ty chyba za bardzo mi uwierzyłeś
- nom można tak powiedzieć
- udawałam.
Hmm. Spokój.
- ok ok
Już znikam
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszedłem do drzwi odebrać kwiaty.
- tu proszę podpisać
Podpisałem, zapłaciłem.
- dziękuję
- ja też dziękuję
Dowidzenia
- dowidzenia.
Zamknąłem szybko drzwi.
- Piotruś...
- co tam?
- co kombinujesz bo masz ten swój uśmieszek
- kocham Cię,Martynka i proszę nigdy więcej nie patrz na mnie takim wzrokiem.
Czuje się jak potwór, który nie ma serca.
To dla ciebie.
Wręczyłem kwiaty.
- jesteś niemożliwy.
Przytuliła mnie mocno.
- kocham Cię, wariacie
Pocałowaliśmy się.
- ok idę im dać wody
- ok
- a teraz wy macie psa?
- no. Chcesz go poznać?
- nie zje mnie?
- nie.
Chyba
- Charlie!!
Przybiegł.
- cześć psiaku.
- Charlie poznaj Szymona
Powochał go.
Skoczył na niego
- jaki słodki
- i mądry
*Martyna*
- patrz
Charlie wyciągnij Pana na pole.
Poszedł. Wziął smycz i zaniósł Piotrkowi.
Zaczął szczękać.
- sam mam iść z tobą
Zaczął warczeć.
Chwycił Piotrka za nogawke i przyciągnął do mnie.
- Martynka ma iść z nami
Szczeknął.
- a Szymon?
Zaczął szczękać na niego.
- no idę idę
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martynka bolerko.
- ok
Ubrał mi.
Przypiął Charliego
Wyszliśmy z domu.
- a wy gdzie się wybieracie?
-, a to już mam nie wolno wyjść z domu?
- a gdzie Piotrek?
- tam gdzie słońce nie zagląda
Idziemy?
- yhym
Objął mnie.
- a kto to jest?
- nasz nowy doktorek
- Szymon Nowak
- aha
- a Wiktor?
- to właśnie on zatrudnił Szymona
- aha
- a sorry, że ci przywaliłam
- jak to było tylko takie dotknięcie.
Nic się nie stało.
- to dobrze
Przytuliliśmy się
- pilnuj jej bo to dziwnie wygląda
- nie muszę
- ty nawet przytulić Cię nie mogę
- no.
- nie płacz Piotruś ciebie też przytulę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przytuliłam się do Piotrka.
- idziemy?
- no
- Martynka otwórz bramę.
Otworzyła się.
- ha ha ha Piotruś
Zamknęła się
Poszliśmy do rodziców.
-  gotowy poznać moją siostrzyczke
- no
- podobne są
- nie!
Weszliśmy do domu
- witamy
- dzień dobry.
- cześć cześć
Dzień dobry.
- jest Natalia?
- jest
- w jakim stanie?
-, pryska radością
- to dobrze bo mamy dla niej kandydata
- aha teraz twoja kolej
- a żebyś wiedziała
Zaczęliśmy się śmiać.
- Charlie chodź dam wody
Piotrek go spuścił.
- chodźcie
Wzięłam obych dwóch za ręce i zaciągłam pod pokój Natalii.
- czekać aż dam znak i nie podsłuchiwać
- ok
Mamo
- ty stresuje się
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszłam.
- cześć siostrzyczko.
- cześć Martynka.
Coś przeskrobała?
Zamknęłam drzwi.
- pamiętasz, jak Ci mówiłam, że mamy nowego doktorka?
- nom
- a chcesz go poznać bo on strasznie.
Aż się stresuję.
- ok
- Szymon właź.
Piotrek go wepchnął.
- cześć młoda
- cześć stary.
- poznaj Szymona
- cześć
- cześć
- zaopiekuj się nim.
- a ja wezmę tą słodziudką dziewczynkę.
No. O tobie mówię.
- ok.
Tylko no.
- spokojnie
- a ty Doktorku oddychaj.
Natalia nie gryzie.
- no chodź.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z pokoju.
Wzięłam Agatke na ręce.
- jest wujek
Nie ma wujka
Zaczęliśmy się śmiać.
- yhym.
Pewnie.
- czekaj dogadali się
- no ja ich zeswatałam i są szczęśliwi.
- my też możemy.
Miałem żonę, ale się rozwodze.
- a ja męża
- no młoda będziesz miała normalnego tatusia
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszedł.
- i co?
- podsłuchujecie?
- nom
- ustaliliśmy, że
- spróbujemy ze sobą
- wytrzymać
- juhu!!
Zaczęliśmy się śmiać.
- na pewno wam się uda.
- a teraz chce moją myszkę
- ok masz
Pójdziesz teraz do mamy.
- pa pa.
- masz rację.
Ciocia pa pa.
- yym
- widzisz
- oo
- ktoś nowy?
- no zobaczymy czy cię zaakceptuje
Dała szymonowi
- aż mi się przypomniała Julcia.
Była taka słodka.
No, ale..
Cześć księżniczko.
Jakaś ty duża.
- tati?
- mogę i być tati
Przytuliła się do niego.
- no młoda zaakceptowała.
- no to muszę tylko jechać podpisać papiery rozwodowe.
- ja już byłam
- podpisał?
- no. Teraz to się boi.
- widzisz no.
Nauczę Cię.
- czego?
- jak pokonać facetów.
Martynka go tak załatwiła, że nie mógł się ruszać.
- wiesz to ja teraz się jej boję.
- słusznie
Zaczęliśmy się śmiać.
Zeszliśmy na dół.
- mamo udało nam się.
Pasują do siebie.
- to dobrze.
Przytuliła nas wszystkich.
Wszyscy Poszliśmy do nas.
- ej na 15 musimy być w bazie.
- Doktorku spokojnie.
Jest 10
- Martynka jestem Szymon nie doktorek.
- doktorek
- ty też
- nom tak wyszło
Zaczęliśmy się śmiać.
- a gdzie ty mieszkasz?
- to narazie
- nom.
Chciałam go winem poczęstować. Nie chciał. Odpowiedzialny człowiek.
- bo ktoś nam dyżur przemienił?
- oj chciałem zobaczyć jak sobie radzisz z swoją ekipą i jak Góra Cię zabija.
- w sumie ja też.
- wy tak zawsze zgodni
- nom!!.
- do czasu.
Zaczęliśmy się śmiać.

Ha ha udało się.
Są razem.
Juhu!

It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz