109

194 6 9
                                    

*Piotrek*
- dobra ja jadę po dzieci.
- ok
Zajżałem jeszcze do Martyny.
Pocałowałem w czoło.
Przykryłem kocem.
Pojechałem po dzieci
- tata!!
- cześć mychole
Przytuliliśmy się.
- a gdzie mama?
- Mama w domku
- stało się coś?
- nic złego
- aha
Wzięli plecaczki i poszliśmy do auta.
- a jak tam było?
- supcio!!
- obiadek zjedzony?
- tiak
- calutki?
- yhym
- bo tata ugotował, ale nie wiem czy będzie dobry
- na pewno
Wsiedliśmy.
Zapiąłem w fotelik.
Wsiadłem za kierownicą.
- no to jedziemy
Ruszyłem.
Jakiś gościu mi zajechał drogę.
Zatrąbiłem.
Odsunął się.
Zaczęli się śmiać.
- no fajnie jeżdżą
Pojechaliśmy dalej.
Po chwili byliśmy na miejscu.
Wysiadłem.
Otworzyłem drzwi dziecią.
- koniec jazdy.
Dzień dobry.
Zaczęli się śmiać.
Wziąłem ich na ręce.
- czemu ty ich nosisz?
Duzi już są.
- a czemu wy tu przychodzicie?
Zamknęli się.
Martynka wyszła.
- o jesteście.
- Mama!!
Pobiegli do niej.
- cześć mychole
Przytulili się.
- odpoczęłaś?
- yhym
Pocałowaliśmy się.
Weszliśmy do domu.
- no to myć łapki
- oki
- nom myć bo pyszny obiadek.
- no widzisz tato
- no widzę widzę
Pobiegli.
- powiedziałeś im?
- nie
- czego?
- będziecie mieli rodzeństwo
- juhu!!
Przytulili nas.
- a braciszek czy siostrzyczka
-, jeszcze nie wiadomo.
- siostrzyczka
- braciszek
- siostrzyczka
- niech ci będzie
- wygrałam wygrałam
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martynka mi to coś przypomina
- no mnie i ciebie
Dobra siadajcie i jemy.
- Oki.
Dałem im obiad.
*Martyna*
Usiadłam obok Natalii i Szymona na kanapie.
- co tam?
- nic ciekawego.
- aha.
- a ty no czasami coś ci się nie spóźnia
- a co?
- no nie chciał bym być gorszy
- ha ha.
- Martynka jest to ty też możesz
- jak ty mnie denerwujesz dzisiaj
- zazdrosny.
- ej
Bo powiem Piotrkowi?
- a w policzek chcesz. Tylko tym razem mocniej.
- przywal mu
- nie przemęczaj się
Przywaliłam mu.
- Piotrek bo twoja żona mnie bije
- Martynka?
- cio tam
- on kłamie.
Nie wiesz mu
- no właśnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty no mi nie uwierzysz.
- zasłużył. Za bardzo wesoły jest.
Zaczęliśmy się śmiać
- dobra lecimy na dyżur.
- no grzecznie tam.
- a co?
Zaczęliśmy się śmiać.
- pa
- pa
Poszli.
- a my co robimy?
- hmm nie mam pojęcia
- wystraszyłaś mnie.
Czemu nie mówiłaś, że się słabo czujesz?
Byśmy nawet nie poszli do pracy.
- myślałam, że przejdzie.
Potem Cię cały czas nie było.
- aha.
Spuściłam głowę.
- Martynka?
- hmm
- kocham Cię
- kocham Cię, Piotruś
Pocałowaliśmy się.
- tato!!
Przybiegli.
- co tam się dzieje?
- to tylko my.
- ekhem.
- Amelka, Szymek chodźcie do mnie.
- Oki
Przyszli.
Piotrek poszedł.
- jak było w przedszkolu?
- supcio!!
- no to dobrze.
A obiadek zjedliście?
- tiak.
Calutki
- patrzcie jakie tata fajne miny robi.
Zaczęliśmy się śmiać.
- Martynka ja to słyszę?
- naprawdę?
- nom.
- a jak Cię wołam to nie słyszysz.
Zaczęliśmy się śmiać.
Coś tam o mnie gderali a ja się bawiłam z dziećmi.
- Martynka!
- matko nie krzycz.
- mówiłem coś
- no nie słuchałam Cię.
Przepraszam. Co Pan chciał?
- że masz podejście do dzieci
- no chyba tak.
Samolot fru.
Dobił do Piotrka.
- ojoj katastrofa.
IP
Zaczęliśmy się śmiać.
- uciekamy.
Aaa
Zaczęli się śmiać.
- dobra idziemy pić soczek
- Oki.
- tata chyba nie wypił.
- chyba
Poszliśmy do kuchni.
Wsiedli na krzesło.
Wzięłam szklanki.
Nalałam.
- i tata wypił
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie no teraz to my
Chowamy przed tatą.
- tata widzi
Uśmiechnęliśmy się.
- oo tatuś
- może soczku
- jest pusta butelka, ale no
- wredoty
Ja to już bym miał wiadro wody na głowie.
- nikt ci nie broni.
Śmiało.
-.kochamy Cię, tato
Zaczęliśmy się śmiać.
- Charlie
- piesek ma Wode?
Szczeknął
Wziął smycz i zaniósł Piotrkowi.
Zaczął szczękać.
- ej
Usiadł.
- no Pan ruszaj się.
Piesek ma potrzebę wyjść.
Nic się nie odzywa
-głuchy?

Cisza
- mdleje
Podbiegł i mnie złapał.
- to słyszysz
- nom
Siadaj.
- żartowałam
Chciałam Cię rozruszać
- ej
- nie martw się tak.
Mama miała rację.
Za bardzo się martwisz.
- przypomnąć ci co ci lekarz powiedział?
- ciąża to nie choroba, więc no mogę pracować.
- odpuść se.
Że względu na Potockiego.
- pamiętaj, że umiem się bronić a po drugie mam ciebie. Wystarczy jak Cię zobaczy to ucieka.
- Martynka?
- zastanowię się
- Martynka?
- zostaw mnie?
- Martynka?
- bo będę krzyczeć
- Martynka?
- patelnią?
- tak
- ok.
Patelnia.
- pff co?
- no zgodziłeś się na przywalenie patelnią.
- nie?
- to prawda
- ok poddaje się.
- no to se przywal bo mi się nie chce
Zaczęli się śmiać.
Psiak zaczął szczękać.
Piotrek go przypiął.
- już idziemy
Dasz mi ubrać buty?
Szczeknął.
- to co my też idziemy?
- nom
Ubraliśmy buty.
Wyszliśmy z domu.
Zamknęłam drzwi.
- ty chodź przejdziemy się do bazy
- ok. Powkurzamy trochę doktorka.
- wujek Szymon
- nom
- mogę psiaka?
- tak
Piotrek dał Amelce
Objął mnie.
- otwórz bramę Martynka
Otworzyła się.
- Piotruś zamknij
Zamknęła się
Poszliśmy do bazy
- dobry doktorze
- no cześć
Co wy tu robicie?
- a przyszliśmy was odwiedzić.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a w gabinecie czemu nie siedzisz?
- Wiktor jest
- ooo to idę mu dać karteczkę
Zapukałam.
- proszę?
Weszłam.
- dobry Doktorku
- ooo Martynka
Cześć
- cześć cześć
- ja myślałem, że to ktoś inny bo puka a to ty
Uśmiechnęłam się.
- no mam tą karteczkę
- aha.
Dałam mu.
- tylko wiesz nie wiem czy te dwa miesiące Będę pracować bo coś tam Piotrek do tego ma.
- no pewnie.
Wiesz nie ma co cię męczyć.
Wyszliśmy z gabinetu
- cześć
- cześć cześć
- wujek.
Przytulili się
- wiecie to zrobimy tak.
Jak będziesz się czuła na siłach to wtedy przyjdziesz na dyżur a jak nie no to lepiej zostańcie oby dwoje w domku.
- ok
- tak jest Doktorku
Zaczęliśmy się śmiać
- co tak się na mnie patrzą.
- a ja to wiem.
- Szymon zrób coś.
Zaczęliśmy się śmiać..
- ok
- żartowałam
- czyli dogadaliście się?
- nom
- jeszcze znaleźliśmy mu dziewczynę.
- i mieszkają u nas
- nom
- a gdzie macie małą
- śpi sobie na górze.
Weźniecie ją do domu?
- pewnie, że tak
Poszłyśmy.
- mami
- cześć księżniczko.
Pójdziesz z ciocią do domku.
Wzięłam ją na ręce.
-. Pójdziemy.
Tiak.
- tiak
- oo
Słodką masz tą małą
- ty też
Uśmiechnęłam się.
- nie wolno jeść włosów.
- am.
- am?
Pójdziemy do sklepu i kupimy ci am am
Mogę?
- tak
- chrupy
Mniam mniam
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy.
Poszliśmy do domu a potem pojechaliśmy do sklepu.
I minął ten dzień.

It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz