97

180 5 2
                                    

*Piotrek*
Odprowadziłem Martynke i wróciłem do domu.
- i co teraz?
- nic.
- i?
- i?
O co chodzi?
- poczuj jaki to ból. Jesteś sam
- nie jestem sam. Jestem z psiakiem.
Zamknąłem bramę i wszedłem do domu.
- ojoj.
Co ty kobieto ze mną zrobiłaś?
Patrzę na zdjęcie Martyny.
Pościeliłem łóżka.
- Charlie!!
Przyszedł.
- cześć psiaku.
Napijesz się wody?
Nalałem.
- patrz jaka fajna, zimna woda
Napił się.
Merda ogonem.
- chodź pójdziemy na spacer
Zaczął szczekać.
- no już idziemy
Zapiąłem Charliego na smycz.
Wyszliśmy z domu.
- spacerek
-.teraz nie dacie mi spokoju?
- my nie chcemy żebyś się nudził
- ale ja się nie nudzę
Poszedłem się przejść.
Po godzinie wróciłem do domu.
- znowu?
- nom nudzi nam się
- a czemu nie idziecie do swojego domu?
- to my mamy dom?
- no. Taki wredny to jeszcze nie jestem.
Otwarty jest i tam macie to co mieliście.
- aha. Teraz nam to mówisz?
- tak
Wszedłem do domu.
Odpiąłem Charliego.
Poszedłem do lodówki a tam pusto.
- ha ha muszę jechać na zakupy
Charlie będziesz grzeczny.
Patrzy się na mnie.
Wziąłem kluczyki do auta.
- pa psiaku
Szczeknął
Wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi.
Wsiadłem do auta.
Pojechałem na zakupy.
Kupiłem wszystko co uznałem za potrzebne.
Wróciłem do domu.
Rozpakowałem zakupy.
Zadzwonił mój telefon.
Odebrałem
- halo?
- Piotrek...
- Wiktor co się stało?
- Martyna miała wypadek i ma nie wielkie szansę na przeżycie.
Przyjedź do szpitala to powiem Ci dokładnie.
- dobra.
Zaraz będę.
- Piotrek..
Rozłączyłem się.

Tylko nie ona. Nie.

Zadzwoniłem do jej rodziców i pojechałem do szpitala.
- Wiktor co się stało?
- wjechał w nią rozpędzony samochód dostawczy jak byliśmy na wezwaniu.
Teraz ją operują.
Straciła dużo krwi.
Patrzę na niego próbując powstrzymać łzy.
- czekaj my mamy taką samą grupę krwi.
- no to leć
- ok
Poszedłem oddać krew dla Martyny.
Po chwili wróciłem pod blok operacyjny.
- Piotrek co z nią?
- narazie ją operują.
Jej stan jest ciężki.
- ale co się stało?
- wjechało w nią auto dostawcze jak byli na wezwaniu
- Matko
Mama mnie przytuliła
- chcecie coś na uspokojenie?
- tak
Wiktor poszedł.
- wszystko będzie dobrze
- trzeba wierzyć
Przyszedł Wiktor.
- to teraz mnie zabijecie?
- nie. Teraz nie mam humoru.
- no to już spokój.
Żyje ludziska, ale zaraz mnie zabijecie to ja może idę do karetki.
- ej
- nabrali nas
- nudziło nam się a wiesz jak mi się nudzi to główka pracuje
- Wiktor czymś ty ją naćpał?
- porskarżyła się, że wypiłeś cały soczek jabłkowy.
- i to miała być taka zemsta a ty już po rodziców dzwonisz
Wszystko w porządku?
- tak
Przytulili się.
- 21s wolny
- przyjęłam
Narazie nie ma nic.
- i dobrze rudzielcu
- a ty co tak stoisz?
Przytuliliśmy się.
- udało mi się wystraszyć?
- nom. Na zawał schodziłem
- nie tylko ty
- ale już oddychamy
Zaczęliśmy się śmiać.
- 21s
- 21s zgłaszam się
-wezwanie do kobiety.
Zawał.
- przyjąłem.
Królewno do karocy
- tak jest Doktorku
Pa
- pa
- uważaj na siebie pa
- pa
- Oki
Poleciała.
- Doktorku zawał
Zaczęliśmy się śmiać.
- tylko pamiętaj o 18 jestem i zabieram ją do domu
- no przecież wiem.
A po drugie nockę ma Góra a z nim to jej nie zostawię
- wiem
Pojechałem po dzieci a potem do domu.
I to tyle.

It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz