*Piotrek*
Jestem w bazie.
Na razie sam.
Przebrałem się i poszedłem do gabinetu.
Po co mi to.
Martynka sama jest z dziewczynami.
Zadzwonił mój telefon.
Wiktor..
Odebrałem.
- halo?
- no cześć Piotrek.
Jak tam?
- cześć.
Na razie może być, ale wracaj jak najszybciej bo nie zamierzam się od Martyny oddalać.
- no to się ratuj człowieku.
Nie wiesz co z Zosią?
- mieszka u nas.
Przyszła z płaczem. Teraz to impreze
Na całego mają.
- to dziękuję
- nie ma za co
a co u ciebie?
- nic.
Jedziemy jeszcze pociągiem.
- jeszcze?
- yhym
- a ja siedzę sam w bazie.
Nie uwierzysz Góra pogodził się z Martyną.
- Żartujesz?
- nie
- o rany.
Święto.
- no
- he he he
- dobra kończę bo ktoś wchodzi.
- ok
Pa
- pa
Rozłączyłem się i wyszedłem z gabinetu.
- cześć
- cześć cześć
- Martyna ma urwanie głowy
- czemu? Przed chwilą się bawili
- no, ale mała woła tati tati.
I ucieka.
- przyzwyczajona jest, że jesteśmy oby dwoje albo nie ma nas wogóle.
A teraz jest sama mama.
- a no
- tylko patrzy czy idziesz.
- to zaraz przyjdą
- aha
Poszli się przebrać.
*Martyna*
- tati!!
- oj mała tata jest w pracy
- pa pa.
Uciekła.
- no dobra idziemy na chwilkę.
Tylko na chwilkę.
Ubrałam ją w kurteczkę i założyłam butki.
- Zosia ubierz się bo idziemy do bazy
- tati!
Zaczęła się śmiać.
- musisz się przyzwyczaić, że przez jakieś dwa miesiące taty nie będzie tak często w domku.
- a no musi
- Piotrek nie chciał jechać razem z tatą?
- chciał, ale mu nie pozwoliłam.
Nawet po górach nie umi chodzić.
- jak z drzewa spadł.
Zaczęliśmy się śmiać.
- tata umi chodzić
- to może jechać.
- Mama też umiała, ale no nie dała rady wrócić
- ale tata wróci. Zobaczysz.
Pamiętaj, że faceci to zawsze mają szczęście.
- yhym
- uśmiechnij się i idziemy.
- ok
Ubrałam kurtkę i buty.
Wzięłam torebkę.
Wyszliśmy z domu.
Zamknęłam drzwi.
Wzięłam małą na ręce.
- co to za faceci?
- dawni koledzy Piotrka.
- co oni tu robią?
- nie wiem
- nie boisz się?
- pewnie, że boje, ale przecież Piotrek wszystko widzi.
- nom
A tobie po co miś
- tati
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z podwórka.
Zamknęłam bramę.
- gdzie idziecie?
- będziecie mnie śledzić?
- nie. Ochraniać.
- nie potrzebuje ochrony.
Poszłyśmy dalej.
- dziwni są.
- ta.
Poczekaj poczekaj.
Jak znać życie Piotrek nas odprowadzi spowrotem a ich przegoni.
- on jest dla mnie jak taki starszy brat
- bo wychowaliście się razem
- nom
- naprawdę?
Podskoczyłam.
- nie bój się.
- mówiłam nie potrzebuje ochrony
- dobra nie denerwuj się tak.
Poszliśmy do bazy.
- tati!!
- o cześć wam
- cześć
Przytuliliśmy się.
- co wy takie wystraszone?
- te twoi kolesie nas śledzą
- nie macie się czego bać.
- tak tylko oni stoją i się gapią.
Jak nie wiem co.
Wziął ode mnie małą.
- spokojnie
A ty królewno nie miałeś już spać
- yy
- a no tak.
Tata nie śpi to ty też.
- no nic nie działa.
- ej królewno.
Mamy się słucha
Tata już o tym dobrze wie.
*Piotrek*
- zwiedzisz bazę.
Jak wezwania nie będzie.
- musiał by być cud
Chodzę z nią po bazie.
- tu jest kuchnia
Kołysze ją.
Pokazuje wszystkie pomieszczenia
Ziewneła.
- śpij mycho śpij
Pójdziesz do domku z mamą.
Zaczęła płakać.
- tata żartuje.
Nigdzie cię nie puści, ale musisz grzecznie spać.
Przytuliła mnie
Zamknęła oczy.
Po chwili usneła.
Wróciłem do reszty.
- usneła.
- nie możliwe.
Jak ty to zrobiłeś.
- powiedziałem, że nigdzie jej nie puszczę jak będzie grzecznie spać.
I śpi
- ta no widzisz.
I taty najlepiej.
- oj ciężko będzie ją przyzwyczaić.
- nom.
Która godzina?
- 21
- odprowadze was i Odrazu zrobię z nimi porządek
- ok
- a wy bądźcie grzeczni
- tak jest szefie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Wyszliśmy z bazy.
- gorzej jak się obudzi
- nie powinna
Poszliśmy dalej.
- a oni co?
- no widzisz.
Stoją i jak mamy się nie bać.
- a wy co?
Znikać z tąd
- a my tylko pilnujemy twojej żony.
- nie ma takiej potrzeby.
Wszystko widzę w kamerach.
Znikać już.
Weszliśmy do domu
Połóżyłem małą do łóżeczka.
- dobra kochanie.
Połóżcie się spać i niczym się nie przejmujcie.
- Oki
Pocałowaliśmy się.
- pa.
- pa
Wyszedłem z domu i zamknąłem drzwi.
Włączyłem alarm.
Wyszedłem z podwórka.
Zamknąłem bramę i dałem na pin.
- po co zabezpieczasz?
- bo wam nie ufam a chce robić wszystko żeby moja rodzina była bezpieczna.
A i nie dotykajcie bramy bo alarm się włączy.
Najlepiej to sobie idźcie.
- czemu nam nie ufasz?
- bo się dziwnie zachowujecie.
- my nic nie zrobimy
Zdejmij alarm
- nie da się
- ok idziemy
Poszli.
A ja wróciłem na dyżur.
Pff
CZYTASZ
It's you (ZAKOŃCZONE)
FanficTa dam. Następna książka. Będzie ona o parze z serialu na sygnale. Odrazu mówię nie tak jak w serialu. Pewnego dnia pokłócili się. Piotrek wyjechał. Między czasie Martyna miała wypadek i nic nie pamięta. Piotrek wrócił i chce walczyć o Martyn...