76

219 7 2
                                    

*Martyna*
Obudziłam się wtulona w Piotrka.
Przepraszam w mojego szefa.
Jedno mnie dziwi. Czemu Wiktor chciał go zabrać w Himalaje, wiedząc, że nie umi chodzić po górach?
I jeszcze jedno. Czy on robił to samo co jego byli koledzy? Krzywdę dziewczyną.
Obudził się.
- Martynka?
O czym tak myślisz?
- o tobie
- na przykład?
- robiłeś to samo co oni?
- kto?
- twoi byli koledzy
Cisza
- czyli tak
Jak mogłeś?!
- Martynka tego nie robiłem.
Znasz mnie.
Oni owszem. Łapali dziewczyny i kazali mi je trzymać a jak się  odwrócili to kazałem im uciekać.
- aha
- oczywiście oberwało mi się
Lepiej mi niż jakieś dziewczynie.
Przytuliłam go mocno.
- a ty mnie o takie rzeczy posądzasz?
- przepraszam.
- no przecież żartuje.
Ej mycho.
*Piotrek*
Przytuliłem ją mocno.
- no nie wolno płakać.
Ciebie nie dotkną
- na pewno?
- tak na pewno.
A co?
- kręcą się w okolicy.
Jakby tylko czekali aż zostanę sama.
- to wiesz co?
Zrobimy tak.
Ja wyjdę wcześniej wkurzony, ale schowam się za tymi krzakami.
W razie czego wyjdę. Hmm
- no ok
- nie bój się
- ok
Wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie.
Przyszła Sister.
- ej tam jacyś faceci stoją
- no to Piotrek
- yh nie umiem udawać wkurzonego
- ale z ciebie szef
To lepszy był by Góra
- po prostu świetna
Pa
- pa
Wyszedł wkurzony z domu i trzasnął drzwiami.
*Piotrek*
Wziąłem kilka głębokich wdechów.
- a ty co taki wkurzony
- nie twoja sprawa
Pobiegłem.
- Stary no
Odwrócili się i schowałem się za krzaki. Wszystko słyszałem.
*Martyna*
- no dobra ja lecę
- no ok
Uważaj na nich.
- spokojnie Piotrek jest za krzakami
- aha to leć. Bo szef cię zwolni
Zaczęliśmy się śmiać.
Wzięłam klucze i wyszłam z domu.
Zamknęłam drzwi ze łzami w oczach.
Jej udało mi się.
Wyszłam z podwórka.
- o płacze
- widzieliście Piotrka?
- no pobiegł tam
- aha
- o co wam poszło?
- nie wasza sprawa
- o będzie rozwód
- nieee
Łzy mi wyleciały.
- no gadaj se.
Leć na pewno się martwi
Pobiegłam.
- Martynka!!.
Czekaj
Obróciłam się
- no chodź nie płacz
Przytuliłem ją mocno.
- oni tylko chcą pogadać
- obetrzyj łzy. Naprawdę cię to ruszyło?
Wytarł mi łzy.
- nie. Tylko chciałam, żeby to było wiarygodne
- i jest
Kocham Cię ty moja aparatko
- kocham Cię, mężu
Pocałowaliśmy się.
Przyszli do nas.
- no to teraz pogadacie?
- która godzina?
- 6.30
- co?
- to geniuszu.
Zegarki nam nie działają.
Dobra to idziemy do bazy.
- a masz klucz?
- czekaj...
Yyy
Szuka szuka i szuka.
- zapomniałem
- ja mam szefie
- a pani da
- nie
Pokazałam mu język.
- bo cię zwolnie
- spoczko na godzinę
Poszliśmy.
Otworzyłam drzwi.
- dobra Odrazu się przebierzemy
- no ok
Poszliśmy się przebrać.
- Kubicki!
- jestem
- teraz Ty jesteś szefem
- no tak
Dobra to ja mam południe a ty nockę
- ok
- to ja idę
- no ok
- Kubicka!
- co znowu ja?
- przepraszam
Już nie będę taki
- to ja też przepraszam
- no to co pani Martyno więcej nie będzie kłótni
- mam taką nadzieję
- a ja mam pytanie z Panem wszystko dobrze?
- bardzo a u ciebie?
- tak
Poszedł.
- ok
Dobra idziemy do mojego gabinetu
- zajmuje krzesło
- ej
Pobiegłam i usiadłam na krześle.
Przyszli.
- tsa już tu jest moje zdjęcie
- a jak?
- to co nockę też mamy
- ty nie
- co?
- Zażalenie do Doktorka.
- wracaj tu Doktorku
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra siadaj szefie na dwa miesiące.
- dobra
Wziął mnie na kolana.
- a teraz co chcieliście?
- pogadać?
- o czym?
- ja też chcę taką żonę
- to najpierw się zmień
Przytuliłam się do Piotrka.
- jak to zrobić
- yyy tak znajdź pracę, przestań być yyy
- strasznym człowiekiem Piotruś
- nom
- a jak to zrobić
- ściągnij kaptur, ogól brodę i jakoś normalnie się ubierz
- i to pomoże?
- jak widać działa
Zamknęłam oczy.
*Piotrek*
- żona ci usneła
- a to niech śpi.
- dobra my idziemy
Bo zaraz ktoś tu przyjdzie.
- no przyjdą na dyżur.
- to lecimy
- i nie róbcie głupot.
- ok.
A to słodko wygląda
Mężu
- wiem
Pa
- pa
Poszli.
Poprawiłem Martynke.
- jeszcze 5 minut Piotruś
- śpij śpij kochanie
- jakaś zmęczona jestem
- no to śpij słońce moje
Buziaka jej skradłem.
Po chwili.
- dobra idziemy bo zaraz przyjdą
- ok
*Martyna*
Przemyłam twarz i poszłam do Piotrka. Usiadłam na blacie kuchennym.
- szefie?
- słucham?
- da mi szef buziaka?
- nawet milion
Chwyciłam go za kamizelkę.
Pocałowaliśmy się tak długo, że nawet nie Słyszeliśmy, że ktoś wchodzi.
- witam
- cześć cześć
- nie przeszkadzajcie sobie
- sorry
Zaczęliśmy się śmiać.
- z kim jeżdżę?
- z Patrycją i Konradem
- oks
- chcesz kawę?
- nie dzięki. Piłam w domu.
- ok
Poszła się przebrać.
Po chwili wszyscy przyszli i zaczęliśmy nudny dyżur.
- a ty co szefie?
- przestaniecie
- nigdy
- kto ma nockę?
- tylko chłopaki
- Hie Hie Hie
- za to dziewczynki i ja mają popołudnie
- buuu
- aha czyli mam całe łóżko dla siebie.
-ej
Nie pójdziesz ze mną
- a co z tego będę mieć?
- moje szczęście
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale ten fotel jest mój Jasne
- ok
- wy ani minuty nie możecie bez siebie wytrzymać
- ekhem, ale chyba muszę się przyzwyczaić.
- nie podlizuj się
Bo i tak nie dostaniesz buziaka
- wiedźma
- jeszcze przyjdziesz do tej wiedźmy
Pójdziesz sobie sam a ja się wyśpię.
- no zostaniesz w domku.
Wyśpisz się a ja wrócę rano.
Nie będę cię trzymał w bazie.
- no ok
Ale bez kolacji cię nie puszczę
- a ja bez buziaka nie wyjdę
- jaki szantaż
- nom to jest szantażysta
- Kubicka! Do gabinetu zapraszam
Podskoczyłam.
- no nie bój się
- no widzisz żonę wystraszyłeś
- przepraszam
- więcej nie krzycz bo masz donośny głos a krzykiem to jeszcze bardziej
Przytulił mnie mocno.
- wybaczysz?
- wybacze, ale chcę buziaka wredny szefie
Pocałowaliśmy się.
- ooo
- mało mało
- no wiesz co?
Szefem jesteś a nawet z żoną się nie zabawisz
- on się zabawi, ale sam na sam
- no, ale dzisiaj to nie wypali
- czekam na wynagrodzenie szefie
- tak?
- yhym
Chwycił mnie delikatnie za strój i Pocałowaliśmy się dość długo.
- no nareszcie
Po kilku godzinach wróciliśmy do domu.
- jesteś!!
- nareszcie
- o cześć
Coś się stało?
- no Słyszeliśmy, że zostałeś szefem
- ekhem na dwa miesiące
- to i tak dużo
- nom, ale nie będzie mnie prawie cały czas w domu
Przytulił mnie mocno.
- a to akurat nie twoja wina
- ty wiesz no. Każdej chwili mogę tak po prostu sobie przyjść
- no możesz.
Nuda nie ma żadnych wezwań
- ani jednego
- no poczekaj poczekaj.
Teraz kto tam jest
- Góra
- a no właśnie
On się ze mną pogodził
- Żartujesz?
- nie
Ktoś zapukał do drzwi.
Piotrek otworzył.
- o cześć Zosia
- cześć.
Mogę wejść?
- pewnie
Weszła.
- co tam młoda?
- nie chce być w domu sama
- przecież Ania jest
- pokłócili się i się wyprowadziła
Przytuliłam ją mocno.
- to co pomieszkasz u nas?
- mogę?
- no pewnie.
Podokuczany mu trochę.
- ok
- ja to słyszę
- ale nie płacz.
Hmm
- znowu pospinamy się na drzewa
- chcesz latać?
- yym
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy obiad i pojechaliśmy po rzeczy Zosi.
- dziękuję
- nie ma za co
Wiesz, że zawsze możesz wpadać.
Uśmiechneła się.
- Zosia przekaż tacie, że jestem leniem i mi się nic nie chce.
- on to wie
Dlatego jesteś szefem
- Aha
Po kilku godzinach Piotrek poszedł do pracy a ja i Zosia oraz Amelka zostałyśmy.
Oj będzie fajnie.



It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz