55

302 5 2
                                    

*Martyna*
- dobra jedziemy powiedzieć doktorkowi że jutro chcemy wolne
- Ok
- ale czekaj
- nie nie nie nie
- tak tak tak tak
Zrobiłam ten sam makijaż co miałam rano.
- Martyna co to jest?
- Straszny makijaż
- specjalnie dla ciebie
- nie musisz. Ja się tego boję.
- wiem
Poszliśmy do auta.
Piotrek otworzył mi drzwi.
- Zapraszam
- dziękuję
Wsiadłam.
Zamknął drzwi i wsiadł za kierownicę.
- najpierw ten brzydki makijaż znika
- ale..
Podał mi mokre chusteczki.
- ok
Zmyłam.
- lepiej?
- o wiele.
I tak zostań. Hmm.
Jesteś piękna bez makijażu.
- no ok
Pocałowaliśmy się.
Pojechaliśmy do bazy.
Weszliśmy.
Poszliśmy do gabinetu.
- dobry!.
Wiktor podskoczył.
Boże
Cześć dzieciaki
- nie bój się to tylko my
- no jakby Martyna miała ten Makijaż to nie wiem
- miała, ale się nad tobą zlitowałem i kazałem jej zmyć
- jupi
- a wy co dyżur macie?
- nie
- jutro?
- no właśnie...
- zaczęło się
- mamy taką ładną pogodę
- słoneczko świeci
- ptaszki śpiewają
- no ładna ładna
- no to więc
- no słucham słucham
- dasz nam wolne?
- ha ha ha nie
- prosimy
- nie bo będzie nudno a tak coś się dzieje
- ale my chcemy iść na zakupy
Zaczął się śmiać.
- doktorku
Usiadłam na krześle.
- powiem jasno
- zaczynam się bać
- słusznie
- oto jej chodzi.
- zobacz za okno
- ok
Zobaczył.
- widzisz ten dom?
- nom widzę
- to nasz
- naprawdę?
- tak.
- tylko nie jest urządzony
- no to jak? Wiesz jak Cię bardzo lubię
- To był zły pomysł kazać ci bądź złą
Zrobiliśmy smutne oczka.
- no ok ok
Jak ja lubię się z wami drażnić
- no a ja lubię siedzieć doktorku na tych krzesełkach
- wygodne co?
- no
- ok.
Macie wolne.
- dziękować
- posiedzimy tu trochę z tobą.
- oks. To chodźcie do kuchni
- ok
Poszliśmy.
- ty tu sam siedzisz?
- nie.
Na wezwaniach są albo siedzą w karetce.
Nie lubią mnie.
Ekipa góry przecież.
- aha.
- przychodzą tylko jak coś się dzieje
- a wiesz daj nam dzisiaj jeden dyżur z nimi
- chcecie?
- no
- no to się przebierać i jeździcie
- tylko nie z górą.
- w 23p z tymi wariatami
- ok
Poszliśmy się przebrać a Wiktor po nich.
Przebraliśmy się.
Przyszli.
- Poznajcie Martyne i Piotra
- cześć
- cześć
- no witaj
- rany jak tu nudno
Zaraz was rozruszamy
- 23p
- tak
- jeździsz z nimi
- oks.
- aha tu się mówi po numerkach
- no
- nie ma tak.
Przedstawiać się.
- Monika
- Gabrysia
- Wojtek
- Natalia
- Tomek
- Grzesiek
- Amelia
- Magda
- Gosia
- ok
To jeździ z nami Amelia.
- tak
- rany z życiem
Bo tu usne.
- kawę se zróbcie.
Muzykę włączcie
I z życiem
Poszli do kuchni
- zaraz rozruszamy towarzystwo
- no nie radzę bo Góra cię prześci
- bo ja się go boje.
Ty jesteś moim szefem
- Martynka?
- no co jest doktorku?
Zaczęli się śmiać.
- dowodzisz
- Oki
- he he he
Zaczęliśmy się śmiać.
- no nareszcie a nie smutasy
Nie cierpię smutasów.
A te zasłony to co?
W więzieniu jesteśmy?
- to góry
- no to leci
Fe
Wywaliłam
Włączyłam muzykę.
- chowaj się Góra leci
- phy
Przyszedł.
- co tu się dzieje?
- dobry
- a to wy
- no my
Te zasłony to se doktor weźmie do domu bo tutaj się nie przydadzą.
Pfe
Zaczęli się śmiać.
- Kubicka!
- Doktor wie że po nazwisku jest nie ładnie a po drugie na mnie się nie krzyczy
Poszedł.
- bye Bye
Zaczęliśmy się śmiać
- oj Aparatka z ciebie.
- teraz to wiesz
- a pogadam se z rudą
23p
- 23p co się dzieje
- ruda to ja
- Martyna co ty tu robisz?
- a przyszliśmy rozruszać towarzystwo bo jutro nas nie ma
- to z kim ja będę gadać?
- nie wiem
- dobra macie wezwanie
Dziewczynka spadła ze schodów.
Jest nie przytomna.
Ul. Dworcowa 5
- przyjęłam
Jedziemy
Pocałowaliśmy małą w czoło.
- zaraz wrócimy
- ok
Wyszliśmy z bazy.
- nie zmieniaj mi mojej ekipy
- yh zapóźno
Zaczęliśmy się śmiać i Wsiedliśmy do karetki.
- no to ruchy Piotruś.
- ok
- macie słodką córeczkę.
Jak ma na imię?
- tak samo jak ty
- naprawdę?
- nom
- czemu ty się nie boisz Doktora góry?
- go mam się bać?
On boi się mnie
- jak wszyscy
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty nie wiesz co ona dzisiaj zrobiła
- cichaj mi tu
Zaczęliśmy się śmiać
Po chwili byliśmy na miejscu
- dzień dobry pogotowie ratunkowe co się stało?
- spadła ze schodów.
Opiekunka uciekła. Ja przyszła przed chwilą a ona leży.
Ratujcie ją.
- spokojnie
Sprawdziłam czy oddycha. Nie oddycha. Zaczęłam ją reanimować.
- szybko tlen i wkłucie.
- ok
- czy córka na coś choruje?
- nie. Jest zdrowa.
- jak Ma na imię?
- Martyna.
- tak jak ja.
Tym bardziej musi żyć
Mała dajesz.
Piotrek podłączył monitor.
- analiza.
- migotanie
- strzelaj
Strzelił.
- analiza
- bez zmian
- ona nie spadła ze schodów.
Została pobita.
Patrzcie na jej siniaki pod okiem.
- no. Nie mogła spaść ze schodów.
- matko
- podajcie jej adrenalinę.
- ok
- Aneta co się dzieje
- Martynka została Pobita. Właśnie ją reanimują
Przytulili się.
- analiza
- migotanie
- jeszcze raz daj 100
- ok
Strzelił
- analiza
- wróciła
- ok
Leć po noszę.
- oks
Piotrek pobiegł.
- dziękujemy
- nie ma za co.
To nasza praca.
- jestem
- ok
To na trzy
Raz
Dwa
Trzy
Przełożyliśmy dziewczynkę na noszę.
Zawieźliśmy do karetki.
- mogę jechać z wami
- no dobrze, ale koło kierowcy
- dziękuję
Wsiedliśmy.
- no to ruchy
- tak jest
- chce Pani zawiadomić policję?
- tak
- 23p
- 23p
- ruda dziewczynka została pobita przez opiekunkę. Wyślij patrol i niech czeka na nas w szpitalu.
- przyjęłam
Mam do was wiadomość od Waszej Królewny.
- przełącz mnie
- oks
- dzieciaki co robić ona płacze
- zaśpiewać jej kołysanke.
- nie działa
- daj jej radio bliżej.
Tylko nie koło ucha.
- wiem
Słyszę płacz.
- no mama śpiewaj
- może tym razem tatuś
- yh ja prowadzę
- ok
Cześć księżniczko.
Były sobie krasnoludki hopsa sa hopsa sa. Moją małe butki i czerwone czapki hopsa sa hopsa sa.
Przestała.
- dziękujemy
- nie ma za co
A ty się ze mnie nie nabijaj bo będziesz spał na podłodze
- nie eee
- no to
- psieplasam
Zaczęliśmy się śmiać
- dobra patrz na drogę
- korek
- jaki korek
Sygnał włącz.
- nie działa
- ekhem.
Radio proszę.
Dał mi.
- wynocha z drogi.
No już co to ma być.
Wypad.
Odsuneli się.
- dziękować
- wiesz co czasami się ciebie boję
- słusznie
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra Amelia Analiza
- bez zmian
- ok
Po chwili byliśmy już w szpitalu.
Oddaliśmy pacjentke i wróciliśmy do bazy.
- jesteśmy?
- no to przebierać się i do domu
- oks
Przebraliśmy się.
- Kubicka do mnie
- ekhem
Dobrze idę
Poszłam z nim do gabinetu Wiktora.
- siadaj
Usiadłam.
- Kubicka nie podoba mi się twoje zachowanie
*Piotrek*
- Kubicka!
- ale niech pan na mnie nie krzyczy. Nie jestem głucha
- yhy.
Teraz jej się dostanie
- ta zakład że zaraz wyjdzie i wybuchnie śmiechem
- ok
z łzami wyjdzie
- yhym
Zobaczymy
Wyszła o trasneła drzwiami.
Wybuchła śmiechem.
- wygrałem
- co wygrałeś?
Zakładasz się o mnie. O ty mendo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- co ci mówił?
- Kubicka nie podoba mi się twoje zachowanie. Kubicka!
Zmieniłaś się. Kubicka!.
A ja siedzę i mam go gdzieś.
Tylko raz się odezwałam.
A potem rozumiesz?
Nie
I koniec dziękuję
Zaczęli się śmiać.
- a i kazał ci powiedzieć że masz mnie zwolnić.
- he he he na pewno
- co, nie?
Ale jak chcesz możesz mnie zwolnić.
- wiesz że tego nie zrobię.
Już chcieli mnie zabić jak Cię niby zwolniłem
- Kubicki!
- ekhem tera ja
- pamiętaj usiądź
A jak zpyta to mów nie
- oks
Poszedłem.
- jesteś glupi?
- nie
Wyszedłem.
- co już?
- no
Spytał jesteś głupi
Nie
I poszedłem.
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
Wzięłam małą na ręce.
- no to my idziemy
- Kubicka!!!
Powinnaś zastać z dzieckiem w domu a nie pracować. Nie powinno cię tu być.
- ok i nie będzie.
Dowidzenia
Wyszłam z bazy.
*Piotrek*
- co to było?
- właśnie się zwolniła
- nie
Wybiegliśmy z bazy.
- Martynka nie możesz się zwolnić
- rany wy na serio.
Przecież ja żartowałam.
*Martyna*
- nie wytrzymam z tobą
- oj ja się dopiero rozkręcam
Zaczęliśmy się śmiać.
- ale mu nic nie mówcie. Niech myśli że się zwolniłam.
- ok
Pożegnaliśmy się i Wsiedliśmy do auta.
- doktorku to jutro wolne?
- tak
- oks
Piotrek ruszył.
- Kubicka!
- jeszcze coś chce.
Aaa jedziemy
- ok
- co w ciebie wstąpiło?
- oj przepraszam
- nie musisz bo to było dobre.
W sumie nic nie zrobiłaś.
- no właśnie.
A te zasłony były pfe.
Naprawdę
Zaczęli się śmiać.
Wróciliśmy do domu i poszliśmy spać.
***
Następny dzień.
*Martyna*
Wszyscy pojechaliśmy na zakupy.
Po meble. Oj trochę tu pochodzimy.
A najlepsze jest to, że nam się nic nie podoba.
Po 3 długich godzinach wróciliśmy zmarnowani do domu.
- nic nie ma w tych sklepach
- no.
Internet nam został.
- ok
Po godzinie czasu szperania w internecie znaleźliśmy tego czego szukamy. Złożyliśmy zamówienie.
- przywiozą za tydzień.
- ok
No i resztę dnia spędziliśmy na zabawie z naszą córeczką.




It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz