38

275 5 2
                                    

*Martyna*
Obudziłam się wtulona w Piotrka.
Nie mogę się doczekać naszego ślubu.
Hmm. Jeszcze tydzień. Tydzień. 7 dni.
168 godzin. 10080 sekund. Kalkulator wie wszystko. Tak. Tylko nie wiadomo czy wogóle się odbędzie. Znaczy ja nie mam takiego zamiaru, ale rodzice Piotrka mają jakiś plan. Mówią że nie dojedziemy na ślub, że nawet nie przeżyjemy. Zaczynam się ich bać.
Oni są niebezpieczni. Za to Piotrek mówi że weźmiemy ślub czy im się to podoba czy nie. Pilnuje mnie na każdym kroku. Teraz śpi. Śpi. Hmm.
Jest 9.30.
Pocałowałam go w czoło.
- czas wstawać królewiczu
- ym
- no bo nie będę czekać
Zjem wszystko sama.
Wypije ci cały soczek jabłkowy.
- ej królewno tylko nie soczek
Usiedliśmy.
- jak ja uwielbiam te twoje pobudki
- to dobrze
Przytuliłam się do niego.
- co się stało?
- nic. Po prostu się Przytuliłam.
- aha. Przewrażliwiony jestem już.
- troszkę.
Kocham Cię
- kocham Cię, Martynka
Pocałowaliśmy się.
Wstaliśmy i Ubraliśmy się.
Poszliśmy do kuchni.
- to na co ma Pani ochotę
- tosty z nutellą i kakao
- ok
Piotrek robił tosty a ja kakao.
- już wszystko mamy załatwione na ślub?
- wszysciutko.
Po prostu jest wszystko dopięte na ostatni guzik.
- to dobrze.
- to jak pokażesz mi suknie
- nie pff
- no wiesz co?
Narzeczonemu nie pokażesz
- właśnie dlatego ci nie pokażę
- no to ja ci dalej nie powiem gdzie jedziemy
- szantażysta
- to ja. Witaj
Zaczęliśmy się śmiać.
Zjedliśmy śniadanie. Umyliśmy naczynia. Wytarłam się o Piotrka.
- chodzący ręcznik
- ja ci dam ręcznik
Zaraz cię zjem.
- aaa
Uciekłam.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ludzi się nie ja
Tupnełam nogą i zrobiłam obrażoną mine.
Zaczął się śmiać.
- chodź aparatko
- zapomnij
Goniliśmy się po całym domu.
Ktoś zapukał do drzwi.
- a kysz.
Stój. Grzeczny Piotruś.
- nie.
Otworzyłam drzwi.
- a wy nam po co?
- bo macie za dobry humor
Piotrek chciał zamknąć drzwi,ale jego ojciec jej przytrzymał.
- weź rękę
- jak się do mnie wyrażasz
- to akurat jest jeszcze grzecznie
- nie tak cię wychowaliśmy
Odeszłam do kuchni.
- wystarczyła jakaś tępa baba i się zmieniłeś
- na pewno jest mądrzejsza od was
Piotrek się obrócił do mnie i zrobił głupią minę.
Uśmiechnęłam się.
Pije soczek jabłkowy.
Jest pyszny. Hahahahah
- nie sądzę
Popatrzył na mnie
- ej.
- co ej?
Gadaj gadaj. Nie wypije ci całego.
Chyba
Obrócił się.
- jest. Teraz tylko udaje.
- no właśnie. Ma za dobry humor.
Trzeba jej go zniszczyć.
- wiesz że za tydzień jest wasz ślub
- wiem, ale was to nie powinno obchodzić
- nie dojedziecie na niego.
- no to polecimy samolotem.
Czym kolwiek, ale napewno dojedziemy
- a jakby coś się stało?
- ciekawe co?
- np. Samochód spadł w przepaść
Popatrzył na mnie.
*Piotrek*
- dobra wynocha
Ale już.
Zamknął drzwi
- Martynka nic się nie wydarzy
Przytuliłem ją mocno.
- zaczynam się ich bać
- uwierz że ja też.
Oni dużo mówią a nic nie robią
- hmm
- zostało coś soczku.
- nom
Wypiliśmy soczek.
- to chodź idziemy się przejść albo przejechać
- ok
Wyszliśmy z domu.
- to jak idziemy się przejść czy jedziemy?
- przejść.
- ok, ale uśmiech
- nie Piotruś
- serce.
Nie wierz im.
- wiesz co, nie mam ochoty na spacer.
Wróciliśmy do domu.
Martynka poszła do pokoju.
- jprdl
Poszedłem do Martyny.
- Martynka
Płacze.
- nie płacz. Patrz jaka ładna pogoda.
No obróć się do mnie.
Obróciła się.
- wiem, że to przeze mnie.
Przepraszam
- nie przez ciebie.
Martynka nic nie jest przez ciebie.
Ubzdurali sobie coś.
- wiesz co?
- co?
- chyba powinniśmy się rozstać
- Martynka ty mówisz na poważnie?
- tak. Na poważnie. Po prostu oni mają rację.
- Martynka nie ma takiej siły, która by sprawiła, że się od ciebie odwrócę.
Przytuliłem ją mocno.
- rozumiesz?
Za bardzo cię kocham.
Przytuliła się do mnie.
- więc te głupie pomysły idą pa pa
- ok
Pocałowaliśmy się.

Mam nadzieje że na dzisiaj to koniec z nimi albo i na zawsze

It's you (ZAKOŃCZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz