*Martyna*
Czuje się dobrze, więc jesteśmy w pracy.
Po chwili dostajemy wezwanie do domu dziecka, dziewczynka 9 lat spadła ze schodów.
- Martynka jak tam?
- a dobrze
- na pewno?
- tak
Uśmiechnęłam się.
- Piotruś?
- hmm
- bo jak pojechałeś odwieźć dzieci to przyszli wiesz
- no wiem i co dalej
- pytali się czy nadal brakuje ci siostrzyczki
- ok.
Martynka miałem siostrę i byliśmy ze sobą związani. Miała by teraz 9 lat.
Niestety umarła.
- ale oni mówili to z uśmiechem na twarzy.
- ty to może ona żyje?
- a jak miała na imię?
- Julka
- aha.
Ty no właśnie jedziemy do dziewczynki, która ma 9 lat.
- myślisz, że to ona?
- jeśli żyje to tak.
Uśmiechnął się.
- nie wiem.
Może ona.
- dobra nie będę się już z tobą drażnić
- Martynka?
- żyje. Wyciągnęłam to od nich.
No dobra trochę byłam niegrzeczna.
- Żartujesz?
- nie.
Teraz to mówię na serio.
Aha i no mogą się porskarżyć, że oblałam ich wodą.
- o matko.
Żyje?
- yhym.
- nie miałabyś nic przeciwko jakby z nami zamieszkała?
- jasne, że nie
Jeśli tylko się znajdzie to niech zamieszka.
Uśmiechnął się.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- dzień dobry pogotowie ratunkowe
Co się stało?
- spadła ze schodów.
- ok
- cześć jak masz na imię?
- Julka Strzelecka
- ja Martyna
- cześć młoda
Pamiętasz mnie?
- kwiatek?
- no kwiatek
Zaczęliśmy się śmiać.
- dlaczego mnie oddali?
- bo są źli mycho.
Już dobrze
Przytulili się mocno.
- a teraz powiedz nam co cię boli?
- rączka
Zobaczyłam.
- stłuczona tylko
- no to dobrze.
Podamy coś przeciwbólowego.
- ok
Zrobiłam wkłucie.
Podaliśmy lek.
- to co młoda zamieszkasz z nami?
- a mogę?
- no pewnie.
- to jak?
- tak
Przytuliła nas mocno.
- zapraszam do biura
- idź my tu poczekamy
- Oki
Poszedł.
- jesteś jego dziewczyną?
- żoną.
- macie dzieci?
- yhym dwójkę a wkrótce trójkę.
- a ja czym jestem?
- możesz być córeczką chcesz?
- yhym mama
Przytuliła się.
Po chwili przyszedł Piotrek.
- ooo
- będę do was mówiła mama, tata
- ok
A teraz chodź pojedziemy do szpitala
- nie chce.
- pff musisz. Tylko na chwilkę. Ok
- no dobrze
Wzięłam ją za rączkę i poszliśmy do karetki.
- a teraz hopsa
Weszliśmy do karetki.
Usiadła.
- Piotrek kto ma dyżur?
- twoi rodzice?
- nie. Mają wolne.
- to Potocki
- nom
- no to młoda nie jedziesz do szpitala
- Piotruś bez przesady.
- no dobra.
- to?
- jedziesz.
- pff
- 23p gdzie jesteście?
- 23p w karetce.
- dokładnie?
- Piotruś?
- na skrzyżowaniu Jana Pawła II
- ok.
Wolni?
- nie żonaty jestem.
- Martyna?
- nie. Wieziemy młodą do szpitala.
- no i to jest konkretnie
- spokojnie dostanie z patelni
Zaczęliśmy się śmiać.
- dobra szukam innego zespołu.
- ok
Po chwili byliśmy na miejscu.
- ekhem.
- z czym mnie odwiedziliście
- dziewczynka dziewięć lat.
Trzeba zrobić prześwietlenie ręki.
- a gdzie masz męża?
- jestem. Nie musisz się o mnie martwić.
Julka zostaniesz na chwilkę sama. My zaraz przyjdziemy.
- Obiecaj?
- obiecuję.
- jakie to słodkie.
Wow. Kolejne dziecko macie?
- pa myszko
- pa pa
Wyszliśmy z Sor-u.
Wróciliśmy do bazy.
- Wiktor nie uwierzysz
- co się stało?
- Julka się odnalazła
- Żartujesz?
- nie.
- no to co? Twoja małs siostrzyczka.
- jest taka słodka.
- ooo Martynka ci jej nie odda
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to znikać do niej
- ok
Przebraliśmy i pojechaliśmy do szpitala.
- Martynka rozmawiasz z nim?
- nie.
Mam go gdzieś.
- gdzie Julka?
- w sali numer 5
Poszliśmy.
- cześć królewno
- cześć mamo i tato
- i jak tam?
- a dobrze.
Zaraz ten no jak mu tam przyniesie wypis.
Wkurzył się trochę.
- coś mu zrobiła?
- powiedziałam prawdę
Że dburem, sadystą i nie powinien pracować w szpitalu bo nie radzi sobie ze mną.
- to rzeczywiście prawda
Zaczęliśmy się śmiać.
- masz wypis
- mówi się proszę wypis.
- ile ty masz lat?
- tyle na ile wyglądam
Zaczęliśmy się śmiać.
Wziąła wypis i pojechaliśmy do domu.
Nom i git.
CZYTASZ
It's you (ZAKOŃCZONE)
FanfictionTa dam. Następna książka. Będzie ona o parze z serialu na sygnale. Odrazu mówię nie tak jak w serialu. Pewnego dnia pokłócili się. Piotrek wyjechał. Między czasie Martyna miała wypadek i nic nie pamięta. Piotrek wrócił i chce walczyć o Martyn...