*Martyna*
Dzisiaj mam powiedzieć w sądzie o tej nocy... Boję się.
- Martynka gotowa?
- ta..k
- wiesz, że nie musisz
- ale ja chcę. Chcę żeby ten drań w końcu dostał za swoje.
- i dostanie
- ej, ale spokojnie to załatwcie
- wiemy
- Piotrek?
Sam bym mu dowalił. Bardzo chętnie, ale po co robić sobie problemy
Masz żonę, dziecko.
- w sumie
Popatrzył na mnie.
- ok. Powstrzymam się
- ja to robię za każdym razem jak go widzę.
- ale się przebierz
- yym
- czy ty..?
- tak.
Jedziemy motorem.
- ok
- no tylko ostrożnie
- tak jest
Pocałowaliśmy małą w czoło.
- pa
- pa
- pa
Wyszliśmy z domu.
Wsiedliśmy na motor i Ubraliśmy kask.
- gotowa?
- tak
- no to jedziemy
Pojechaliśmy do sądu.
Zsiedliśmy z motoru.
Ściągliśmy kaski.
-no to leć
Pamiętaj, że on nic nie zmieni
- nie pójdziesz ze mną?
- będę tu cały czas śmigać na około.
- ok
Poszłam do sądu.
- cześć Ania
- cześć
Przytuliliśmy się.
- jak tam?
- dobrze, ale widzę, że tobie coś nie tak
- bo te zdjęcia.
On je pokaże
- myślisz?
- yhym
- Piotrek na to nie pozwoli
- wiem.
Przyszedł ten ekhem
- kogo ja widzę
- daruj se ok
- a ty pamiętasz te zdjęcia?
Jedno słowo za dużo a wszyscy je zobaczą.
- wiesz co?
Pozwoliłam ci zniszczyć moje życie kilka lat temu. Teraz ci nie pozwolę.
- twój mężuś czeka przed budynkiem
Chętnie mu pokaże.
- już wiem, że mu to pokazałeś i jak widzisz nic nie zrobił
- jak to?
- nie jest takim palantem jak ty
- a on mnie uderzył
- oj nie popłacz się.
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ty jak tam z doktorkiem?
- a jak myślisz?
- no, że dobrze
- nom.
- to kiedy ślub?
- ej
Dostałam w ramię
- bawisz się we mnie?
- no wiesz. Ty pytałaś o to samo.
- no i patrz. Ile to już?
- 2 lata nie całe
- no to ładnie
- nom
A ty może do karetki pójdziesz?
- nie wiem. To nie dla mnie.
- a dla mnie tak?
- no
- e tam.
Piotrek odwala całą robotę.
- yhym nie bądź taka skromna.
Żono bohatera
- ha ha ha
Zaczęliśmy się śmiać.
Weszliśmy na salę rozpraw.
Był ten sam sędzia co na tamtej rozprawie.
Usiadłam koło Ani.
- proszę stać sąd idzie
Wstaliśmy.
Sędzia zaczął się śmiać.
- aha
- o dzień dobry Pani Martyno
- dzień dobry Panu
- jak tam mąż?
- a dobrze
- a gdzie jest?
- przed budynkiem
- aha
- ok
- powiem pani, że ta praca to nie dla mnie. Ja nie umiem być poważny.
- no właśnie widać.
Dobra dobra niech pan da rozwód i idziemy się opić soczkiem jabłkowym.
- jaka Panda?
Zaczęliśmy się śmiać.
- no dobra to potrzebuje świadka
Martyna Kubicka
- dobry
- nie jest już pani w ciąży więc zapraszam do barierki i poproszę dowód osobisty
- no dobrze
Podeszłam i dałam dowód osobisty.
- ino spróbuj
- proszę o spokój
- a no więc
- jak to zrobisz to te zdjęcia pójdą do wszystkich
- a..
- sama tego chciałaś
- przepraszam Aniu
Wybiegłam z sali i z budynku.
*Piotrek*
- Martynka już?
- nie
Zostaw mnie
- Martynka
- zostaw mnie
- no już uspokój się
Przytuliłem ją mocno.
- a teraz powiedz mi co się stało?
- nie dał mi nic powiedzieć
- i o to płaczesz?
- nie. On wysyła te zdjęcia.
- tak?
No to zaraz przestanie
Byłem już przy drzwiach
- Piotrek?
- chodź chodź nic mu nie zrobię
Chyba
- ok
Wytarła się i poszliśmy na salę rozpraw.
- dzień dobry
- o dzień dobry
- a to pan?
- no
- mogę jeszcze raz
- tak
- ale najpierw niech sędzia zabierze temu Panu telefon bo on wysyła ochydne zdjęcia
Zabrał
- dziękuję
Pamiętaj ze mną się nie zadziera
- mogę wysłuchać pani?
- tak przepraszam
- a pan usiądzie koło oskarżonego.
- nie
- cichaj. Nie bój się nic ci na razie nie zrobię, chyba że tego chcesz.
Usiadłem.
- proszę
- a no więc tego dnia Zerwałam z moim mężem. Szłam ponura do domu z płaczem.
Pojawił się on.
- kto zjawa
- nie Stanisław Potocki
- no spróbuj
- Pana mogę go walnoć bo mnie wkurza
- może Pan
Walnołem.
- dziękuję
- ała
Zaczęliśmy się śmiać.
- mogę mocniej chcesz?
- nie
- no to się ucisz
Mów kochanie
- ok
Zaprosił mnie na sok jabłkowy.
Zgodziłam się.
- sama tego chciałaś
- może Pan
Zatkałem mu buzię
- mów Martynka a ty się zamknij w końcu bo moja żona mówi.
- napiłam się.
Zadzwonił mój telefon.
Jak Poszłam odebrać wykorzystał moment, żeby mi coś dosypać.
- nie prawda
- pozwalam
- dziękuję.
Zamknij się albo wywiozą cię z tej sali.
Zamknął się.
- możesz mówić serce
- jak wróciłam napiłam się soku.
Zaczęło mi się kręcić w głowie.
Wiem, że zaciągnął mnie do hotelu i tam robił ze mną co chciał.
Jeszcze szantażuje mnie tymi zdjęciami.
Dała.
- skąd ty je masz?
- nie jestem taka głupia jak ty i skosowałam je z twojego laptopa
- a ja właśnie robię to z telefonem
- przegrał he he
- mogę to potargać?
- może Pan
- dziękuję
Potargał.
- no to może pani wrócić na miejsce.
- dziękuję.
Wróciłam.
- dobra teraz już się możesz odezwać
Pozwalam.
- zadowolona jesteś z siebie?
- bardzo
- ty cierpisz?
Ja zaraz na zakupy pójdę, co nie kochanie?
- ekhem
- he he he
- a Ania nie może wytrzymać ze śmiechu
- pozwalam
Wybuchła śmiechem.
- dziękuję.
- to teraz czekajcie na wyrok
- no czekamy
Poszedł.
- a teraz gościu
Wstałem i chodziłem jak prawnik.
- co ci szczeliło do głowy?
- ja kocham twoją żonę
- to se daruj bo cię nienawidzę a po drugie mam już swojego księcia z bajki i małą księżniczke.
- z tym to żartowałem.
- nie radzę żartować w sądzie
- panie prawniku?
- tak?
- wróć na ziemię
- ok
A teraz chce prawdę?
Po co to zrobiłeś?
- bo tak
- nie nadaje się na prawnika ok
- ogłoszenie wyroku.
Nie jesteście już mężem i żoną.
- no i gitara
Dziękujemy
Wyszliśmy z sądu i...
- aaa dziękuję. To dzięki wam
- nie ma za co
- leć bo czeka
- ok pa
- pa!!
Pobiegła.
- Pocałowali się
- ty też byś mógł a nie oglądać się za innymi
- oj
Pocałowaliśmy się aż nam powietrza zabrakło.
Złączyliśmy się czołami.
- a co miały znaczyć te słowa zostaw mnie? Hmm
- yyy psieplasam mężu
- nic się nie stało Kochanie
- ej wy zakochani
- tak?
Zaczęliśmy się śmiać.
- co wy tu wogóle robicie?
- przyszłam pomóc Ani i dać temu palantowi za swoje
- ok ja nadal nic nie wiem.
- jak Martynka będzie chciała to ci powie.
- nikomu nie powiesz?
- nigdy w życiu
Powiedziała mu.
- Boże.
A ty na to pozwoliłeś
- to coś ze mną zerwało
- aha.
- a on to nadal pamięta
Zaczęliśmy się śmiać.
- ty wiesz byłem adwokatem.
- weszłeś na salę?
- no musiałem bo było zostaw mnie!
- no widziałem
Spuściła głowę.
Objąłem ją.
Pocałowałem w czoło.
- ona się uśmiecha.
Popatrzyła na mnie.
- ale nie puszczaj
- ok
- to coś robił adwokacie?
- pilnowałem tego ekhem żeby był cicho
- nie to było dobre
- pytałem się.
Pan pozwolił i dostał w ekhem.
Potem powiedziałem żeby się zatkał bo Martynka mówi i zakryłem mu usta.
Następnie musiałem użyć groźby
- coś ty zrobił?
- zamknij się bo wywiozą cię z tej sali
On był wystraszony a my pękaliśmy ze śmiechu.
Siedziałem koło niego.
- a potem dodał
Ze mną się nie zaczyna
- no nudziło mi się.
Zaczęliśmy się śmiać.
- wyszedł
- he he he he
- nadal uważasz, że możesz wszystko
- nie
Uciekł.
- no i gitara
- a ja się chciałem pobawić
No
Zaczęliśmy się śmiać.
*Martyna*
- jedziecie do nas?
- no możemy.
- dawno nie byłem
- ok
Wsiedliśmy na motor
- Martynka ty na to wsiadłaś?
- yhym.
Zaczyna mi się to podobać.
- no tylko ostrożnie
- mówisz tak samo jak rodzice wiesz
Jesteśmy dorośli.
- ok
To my jedziemy autem
- oks
Założyliśmy kask.
- no to jedziemy
Przepuściliśmy Wiktora i Anię.
Jedziemy za nimi.
- naprawdę ci się podoba?
- naprawdę
Kocham cię mocno
- ja ciebie też kochanie
Po chwili byliśmy na miejscu.
Ściągnął mi kask i się Pocałowaliśmy.
- no pewnie
- no wiesz
Zaczęliśmy się śmiać.
- no trzeba ich pilnować bo się skończy wiesz czym
- Wiktor!!
Zaczęliśmy się śmiać
CZYTASZ
It's you (ZAKOŃCZONE)
FanfictionTa dam. Następna książka. Będzie ona o parze z serialu na sygnale. Odrazu mówię nie tak jak w serialu. Pewnego dnia pokłócili się. Piotrek wyjechał. Między czasie Martyna miała wypadek i nic nie pamięta. Piotrek wrócił i chce walczyć o Martyn...