Kroki było coraz głośniej słychać. Przeszedł mnie dreszcz. Zemdliło mnie na widok ciemności, która była wszędzie. Puls mi podskoczył. Zawiał lekki wiatr, a ja słyszałam już oddech nieznajomego. Osoba była coraz bliżej, jednak dalej nie mogłam stwierdzić kto to. Była nieco wyższa ode mnie, a jej włosy przypominały tak jakby... hmmm... Nie wiem jak to nazwać. Afro?
- Dziewczyna w twoim wieku chyba nie powinna chodzić sama po lesie. - ten głos brzmiał mi jakoś znajomo.
-Kim jesteś?! I czego chcesz?!- krzyknęłam sparaliżowana strachem. Nie mogłam się ruszyć, ani uciekać, ani nic.
-Ja... Auć...- cały krzak się poruszył, postać musiała się wywrócić. Przełamałam się i zaczęłam biec ile sił w nogach. Teraz na myśl przychodziło mi milion rozwiązań, wspomnień. Tysiąc myśli na sekundę. Miałam wrażenie jakby tajemnicza osoba miała mnie zaraz zamordować.
-Zaczekaj!- poczułam gorąc i nagły chłód. Bałam się, ze to już koniec. Ani trochę nie zwolniłam. Powoli traciłam już czucie w nogach. Stwierdziłam jednak, ze nie mogę pokazywać, że aż tak się boje. Muszę coś odkrzyknąć. Tylko co?
-Po co?! Żebyś mnie zgwałcił?!- najgorszy tekst w moim życiu, ale nie przejmując się pędziłam dalej nie oglądając się za siebie.
-Słucham?! Kochanie to tylko ja. Twoja mama! - wykrzyczała. Momentalnie się zatrzymałam i poczułam wielką ulgę. Poczułam jakby ktoś zdjął mi właśnie jakiś ciężar. Dyszałam jak bym nie wiadomo ile przebiegła, a było to zaledwie 150 metrów.
-Ałaaa... wywróciłam się na tych głupich szpilkach.- spojrzałam na jej buty. Obcas miał z 8 cm.
-Mamo? Co ty masz z włosami?- były pokundlone jak nigdy, a gdzie nie gdzie były jakieś liście i patyki.
- Nie zdążyłam się uczesać, No i wpadłam w te krzaki.- w sumie to wszystko wyjaśnia. Jej włosy są bardzo krótkie, coś w stylu fryzura na „Boba" ale nieco dłuższe, wiec gdy tylko trochę się poplączą momentalnie stają się napuszone coś jak afro. - A ty nie możesz chodzić sama do takich miejsc i jeszcze o tej porze!- wykrzyczała. Widać było, że jest na mnie mocno zdenerwowana, ale pomimo tego jej oczy mówiły same za siebie. Była mocno zmartwiona.
-Przepraszam. Nie będę. To będzie moja nauczka, nieźle mnie nastraszyłaś- przytuliłam ją i razem wróciłyśmy do mieszkania.
———————w hotelu—————
-Słuchaj, może poszła byś jutro na jakieś zakupy. Dam ci pieniądze i kupisz ciuchy. Żadnych popierdółek mi nie kupuj, jasne!?- spojrzała rygorystycznie.- wtedy przyjedziesz jakoś o 18 pod moje biuro i razem wrócimy do hotelu. W razie czego spytaj się recepcjonistki, bo spotkanie może się przedłużyć.- pokiwalam głowom na tak. -A! I jeszcze jedno. Zapomniała bym. Staraj się nie przechodzić przez pierwsze piętro, bo tam jest jakaś impreza.
- Jasne jak słońce. Dobra ja idę spać.- dałam mamie buziaka w policzek i poszłam do pokoju. Dlatego, że zostawiłam walizkę spałam w mamy starym t-shirtcie. Długo nie mogłam zasnąć podekscytowana zakupami, ale w końcu około godziny 1:00 się udało.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Okej kolejny rozdział za nami mam nadzieje, że ujdzie. W następnym rozdziale zacznie się już akcja, wiec poczekajcie. Pozdrawiam, a i piszcie czy takie długości rozdziałów wam odpowiadają.
460 słów
CZYTASZ
List || F.W [Ukończone]✅
FanfictionChanel ma życie niemalże jak z bajki. Na wyjeździe służbowym matki poznaje swojego idola- samego Finna Wolfharda. Odrazu między nimi iskrzy. Czują niespotykaną więź. Jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna się sypać. Chanel dostaje tajemniczy list...