|83|

746 56 12
                                    

-Przykro mi.- rzuciła nam chleb i wodę i wyszła. Jack próbował otworzyć szybko drzwi, ale wyszło, że otwierają się tylko z tamtej strony. Dziewczyna znowu weszła, ale tym razem ze spluwą.-Na prawdę tego nie chce.- Jack rzucił się ku wyjściu, ale było zamknięte. Próbował jeszcze chwile, ale na marne. Grace podniosła pistolet i wymierzyła we mnie. W ogóle nie wiedziałam co tu się dzieje. Odwróciła głowę, tak żeby nie patrzeć na moją reakcje i mocno zamknęła oczy.

-Co ty robisz?!- krzyknął Jack, gdy wreszcie oderwał się od drzwi.

-Nie podchodź!- pistolet został skierowany ku niemu i z powrotem na mnie.

-O co tu chodzi?! Skoro mam umrzeć to mi chociaż wytłumacz.- spojrzałam spokojnym wzrokiem na nastolatkę, a w środku tak na prawdę to umarłam na zawał już pare razy.

-Nie.- pistolet wystrzelił. Wszystkie dźwięki stały się stłumione. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy. Nie czułam już bólu. Po chwili usłyszałam wrzeszczącego Jacka. Wypytywał czy wszystko ok i takie tam. Rozejrzałam się i spojrzałam chłopakowi prosto w jego brązowe oczy. Po chwili zobaczyłam jak zapłakana Grace wybiega z sali. Ciężko oddychałam. Jack położył ręce na moich policzkach i nadal coś krzyczał.

-Chanel!- mój wzrok znowu został skierowany na chłopaka. Co dziwne nie było mi słabo.-Ona chybiła! Wstawaj!- spojrzałam na swoje ciało i rzeczywiście nie było żadnej rany czy w ogóle oznaki po strzale. Spojrzałam na swój łańcuch. Kula musiała w niego trafić, przez co się przerwał. Ociężale podniosłam się z ziemi i otępiałym wzrokiem rozglądałam się po całej piwnicy. Co tu się właśnie wydarzyło? Czemu Grace jest wolna? I jeszcze do tego może w nas strzelać? Całe szczęście chybnie.-Ale się wystraszyłem...- Jack głęboko odetchnął.-Co jej w ogóle strzeliło do głowy?

-Nie mam zielonego pojęcia.- razem z Jackiem wzięliśmy po łyku wody, żeby oszczędzać i wyciągnęliśmy się w długą rozmowę na temat wszystkiego i niczego, życia i śmierci.

-Chanel?- powiedział. chłopak łapiąc się za głowę.

-Ta?

-Słabo mi.- w tym momencie bezwładnie runął na ziemie. Chciałam go złapać, ale nie zdążyłam. Podniosłam jego głowę i zaczęłam lekko ocudzać.

-Jack! Nie wygłupiaj się! Musisz, musisz być.- obraz przed oczami mi się rozmazał.-Twardy. Musisz być twardy.- dosłownie obok niego spadłam na podłogę. Pomimo starań zamknęłam oczy.

//////////////////////////////////
400 słów

Przepraszam ze wczoraj nie było ale mam jakiś słaby tydzień, miesiąc, rok, życie.

List || F.W [Ukończone]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz