-Musimy oszczędzać. Nie wiadomo kiedy dadzą następną porcje. O ile dadzą. - pokiwała tylko głowa i szczęśliwa wcinała kromka po kromce. Spojrzałam na pieczywo i uświadomiłam sobie, że po tygodniu i tak i tak umrę. Od białego chleba moge dostać cukrzycy i bez odpowiedniej dawki insuliny kończy się to po jakimś czasie zgonem, a jeśli nie będę nic jeść to i tak zginę, wiec pozostało mi się modlić, żeby ktoś nas uwolnił, zanim skończy się to moją „ponowną" śmiercią, albo Grace. No właśnie. Ona jest ledwo żywa i jeśli szybko nie trafi do jakiegoś szpitala może to się skończyć równie słabo.
-Chcesz?- spytała blondynka ewidentnie lepszym głosem. Niby tylko kilka kromek chleba, a potrafią uratować życie.
-Nie, nie. Nie jestem głodna. Jedz.- podstawiłam dziewczynie kolejną porcje pod nos.
-Mi narazie starczy.- uśmiechnęła się. -Wiemy jak ja tu trafiłam, ale ty? Co się stało, że tu jesteś?- zmierzyła mnie wzrokiem. Wzięłam łyka wody i zaczęłam wszystko opowiadać. Zaczynając od wrzeszczącego faceta, po tabletki i senność.
-No i wtedy zobaczyłam ciebie.- zakończyłam historie.
-Yhhmm... Chanel?- obraz przed moimi oczyma zaczął się rozmazywać. Zakręciło mi się w głowie i upadłam na ziemie. Upadek nie był zbyt bolesny, bo wczesniej siedziałam. Przymknęłam oczy i odpłynęłam.
-Chanel! Wstawaj!- poczułam mocne szturchanie. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po piwnicy. Wymruczałam coś pod nosem i podniosłam się z ziemi. Poczułam mocny uścisk i spojrzałam się na osobę, która to czyniła.
-Dzięki Bogu. Myślałem, że umarłaś.- zamrugałam kilka razy oczami, żeby wyostrzyć obraz.
-Jack? Co ty tu robisz?- spytałam opierając się o ścianę.
-Właśnie o to samo chciałem spytać.-
-Wiec ktoś nas uprowadził. To osoba od kartek. Zaraz... Gdzie Grace?!- gorączkowo zaczęłam się rozglądać.
-Co? Jak się obudziłem to już jej nie było. Ale co tu się dzieje?! Chanel! Mów!-
-Więc odkryła kim jest ta osoba od tych listów.- zatrzymałam się.
-Mów do cholery!
-To jej mama.
-CO?! TY SOBIE ŻARTUJESZ?! Ile tu siedzisz?!!
-Nie wiem...- złapałam się za skronie.
-Chanel?!
-Nie wiem, nie wiem. Nie mam pojęcia ile spałam. Jestem tu może cały dzień? Może już zaczął się drugi?
-Cholera... Ile oni nas tu będą trzymać?
-Nie wiem. Grace siedziała tu z trzy dni, jakoś tak.- podrapał się po głowie.
-Faaak. Tak bez jedzenia? Picia? Toalety?- pokiwałam głową. I spojrzałam jak chodzi po całej piwnicy.
-Czekaj! Ty nie masz łańcucha? Co tu się dzieje? Jack! Otwórz drzwi!- chłopak podbiegł do nich i mocno szarpną, ale to nic nie podziałało. Rzuciłam się smutna na kolana. A co jeśli Grace umarła i oni zabrali jej ciało? Cholera. Ja się tu zaraz zabije. Nagle poczułam ostre szarpanie na kostce. Gwałtownie się odwróciłam i zobaczyłam jak Jack próbuje zerwać łańcuch.
-Już próbowałam.
-Dawaj we dwójkę.- pomogłam mu, ale wiedziałam, że to nic nie zdziała. Nagle drzwi się otworzyły. Jack do nich podbiegł, a do sali weszła Grace.
-Przykro mi.- rzuciła nam chleb i wodę i wyszła. Jack próbował otworzyć szybko drzwi, ale wyszło, że otwierają się tylko z tamtej strony.
/////////////////////////
500 słówNo no, same szoki się dzieją jakoś ostatnio. Do jutra
CZYTASZ
List || F.W [Ukończone]✅
FanfictionChanel ma życie niemalże jak z bajki. Na wyjeździe służbowym matki poznaje swojego idola- samego Finna Wolfharda. Odrazu między nimi iskrzy. Czują niespotykaną więź. Jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna się sypać. Chanel dostaje tajemniczy list...