|86|

789 51 6
                                    


-Wiem, przepraszam. Złość w niczym nie pomoże.

————2 dni później—————
Weszłam. Każdy patrzył się na mnie jak na Willa, kiedy okazało się, że jednak żyje. Chociaż tyle, że nie wymyślili mi żadnej ksywki w stylu zombie girl. Przechadzałam się szkolnym korytarzem zgarbiona jak Gargamel. FBI wszystko wyjaśniło w telewizji, nawet ja tam wystąpiłam na potwierdzenie faktów. Moje stare koleżanki tylko dziwnie zmierzyły mnie wzrokiem i poszły dalej. Pewnie jak wszyscy były w szoku. Nauczyciele mnie nie pytali, na lekcjach i na przerwach, gdzie razem z Grace się nie zjawiłyśmy zapadała głęboka cisza. Dni mijały, a ja z czasem zapominałam o tym całym piekle, które przeżyłam. Z Finnem kontakt się urwał, wrócił do Australii, gdzie przed tą całą akcją miał zamieszkać z rodzicami. Bolało, ale coraz bardziej rozumiałam, że po prostu nie jesteśmy sobie przeznaczeni. Los tak chce. Nie mam na to wpływu. Po tygodniu, gdy ludzie się już przyzwyczaili oczywiście zasypywali mnie milionem pytań, czy chodzę z Finnem? Czy coś planujemy? Czy on nie jest z Millie? Czy ja gram w Stranger Things? Czy jestem teraz celebrytką? Czy wybudowałam sobie basen? I najgorsze. Czy ty myślisz, że zasługujesz na Finna?

-Nie! Nie! I nie! Ile razy mam wam mówić! Nic nas nie łączy!

-Ale chodziłaś z nim?! Podobno oddał ci nerkę, prawda? Masz raka?- tłum nie ustępował. Myślałam, ze będzie tak przez może tydzień, góra dwa, ale po miesiącu nadal te wścibskie bachory nie dawały mi odsapnąć. Pytania to nie był jedyny sposób, przez który chcieli trochę zasmakować mojego życia. Miałam tłumy „wielbicieli". Zdarzały się nawet dziewczyny. Powoli zaczynałam już tego nie wytrzymywać. Chowałam się w toalecie razem z Grace. Zachowywali się jakbym była jakimś Justinem Bieberem conajmniej. Gdy w końcu odpuścili mogłyśmy opuścić kabinę. I tak wyglądała prawie każda przerwa. Przekręciłam zamek i wyszłam. Przed drzwiami stała jakaś dziewczyna, która jak mniemam miała do mnie jakieś pytania. Wróciłam się i zamknęłam drzwi.

-Ej! Poczekaj! Mam ci tylko przekazać, że jakiś chłopak czeka na ciebie pod sekretariatem.- usiadłam na kibel i oniemiałam. A jak to Finn?

-Jak wygląda?

-Nie przyglądałam się zbytnio, ale czarne włosy, brązowe oczy. Coś takiego.- otworzyłam drzwi i pobiegłam. Nie mogłam czekać. Tabuny chłopaków zaczęły pogwizdywać, jak jakieś debile. Jeden złapał mnie za rękę.

-Może skoczymy na chwile do kantorka?

-Jestem zajęta chuju.- wyrwałam rękę z uścisku, ale chłopak nie odpuszczał i szedł za mną.

-Ta jasne.

Byłam już pod sekretariatem. Gorączkowo się rozglądałam za Finnem, ale nigdzie go nie było. Czy to był tylko żart? Poczułam czyjeś ręce na ramionach. Odwróciłam się i stanęłam jak wryta.

-Hej.

-Pocałuj mnie.- powiedziałam.

-Słucham?- pociągnęłam chłopaka w swoją stronę i zrobiłam to. Przeszła mnie fala gorąca. Na mojej skórze zagościła gęsia skórka. Brunet przeczesywał palcami moje włosy. Błądziłam dłońmi po jego plecach, karku, policzkach.

/////////////////////////////////
500 slow👌🏿

Wiem, wiem, ale nie cieszcie się tak, bo potrafię wszystko w jednej sekundzie popsuć.

List || F.W [Ukończone]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz