|84|

801 60 7
                                    

-Jack! Nie wygłupiaj się! Musisz, musisz być.- obraz przed oczami mi się rozmazał.-Twardy. Musisz być twardy.- dosłownie obok niego spadłam na podłogę. Pomimo starań zamknęłam oczy.

-Proszę...- usłyszałam czyjś głos, jednak nie był to Jack. Poczułam, że ktoś mocno mnie do siebie przytula. Otworzyłam oczy, jednak nie mogłam nic ujrzeć prócz aktualnej koszulki, w sumie to chyba koszuli i to szpitalnej. Oderwałam się od tej osoby i szybko zmierzyłam ją wzrokiem.

-Cholera.- nie wierzyłam w to co właśnie widzę. To nie było przypadkiem tak, że jesteśmy na siebie obrażeni? No w sumie to ja nie, raczej Finn. -Co tu się dzieje? Gdzie Jack?!- wywrzeszczałam, gdy tylko zobaczyłam, że go nie ma.

-Kto?

-Grazer. Był tu ze mną.... woda.

-Co?- pytał zdezorientowany.

-Wcześniej, gdy napiłam się wody zasłabłam i zniknęła Grace, teraz wypiłam łyka razem z Jackiem i oboje zemdleliśmy. Jak się tu znalazłeś?

-Nie wiem. Byłem w szpitalu, spałem i obudziłem się tutaj. Dobrze się czujesz?

-No nie jem już od jakiś dwóch dni, ale narazie jest dosyć dobrze.

-Słucham?! Tu jest chleb! Masz! Nie możesz zasłabnąć mi tutaj!

-Nic nie rozumiesz? Za każdym razem, gdy coś zjesz lub wypijesz to zasypiasz. To jest jak trucizna.

-Ale nie możesz nic nie jeść!- krzyknął po czym złapał się gdzieś w okolicach biodra i oparł się o ścianę. Musiało mu się zrobić słabo.

-Co jest?- podbiegłam zaniepokojona do chłopaka.

-Nic.

-Pokaż to.- podwinęłam jego bluzkę i zobaczyłam duży opatrunek. Delikatnie go zdjęłam i zobaczyłam krew. Dużo krwi. Jego rana po przeszczepie się nie goiła.-Finn! Ty musisz jechać do szpitala!- zakryłam buzie ręką. Rana była straszna. Było widać mu mięso. Pomimo tego, że miał szwy wyglądało to jakby one spływały? Topiły się. Flaki z olejem. Złapał sie za głowę i przymknął oczy. -Bardzo źle?- poważny pokiwał głową. Stres ściskał mnie od środka. Chłopak zrobił krok w tył w celu złapania równowagi. Widząc, że zaraz się glebie, podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam. Wtuliłam się w jego ramie, jednocześnie utrzymując go na nogach. Był ciężki, dlatego po krótkim czasie. Położyłam go na ziemi, tak żeby głowę miał na moich udach. Wpatrywaliśmy się nawzajem w swoje oczy.

Finn pov.

Nagle przeszłość przestała mieć aż tak wielkie znaczenie, a strach zniknął pod taflą jej brązowych oczu. Gdyby ktoś kazał mi ją opisać pewnie zabrakłoby mi słów. Ale jej uśmiech był jak spadająca gwiazda, która czeka od wieków na moje życzenie. Dobro wróciło do mnie w zamian za te wszystkie cierpienia pod postacią osoby. Chanel. Chciałem, aby ta chwila trwała wiecznie. Kochałem w niej wszystko. Poczynając od pełnych dobroci oczu, po sposób jaki pozbawiała mnie tchu.

///////////////////////////////////
450 słów

I tym jakże romantycznym akcentem kończymy rozdział. Ale ale mam dobrego newsa! 8k! Jeszcze 2k i zrobię wam taki maraton, że kopara opadaXDD

Ps. Inspiracja z „Zapamiętaj"

List || F.W [Ukończone]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz