|36|

1.2K 67 12
                                    

—————tydzień później—————

-Do widzenia.- powiedział lekarz, gdy opuszczałam szpital. Wreszcie koniec. Mam serdecznie dosyć siedzenia samej w czterech pustych ścianach w tej zapyziałej dziurze. Wreszcie będę mogła popatrzeć na moje rzeczy i może coś sobie przypomnieć. Mam wielką nadzieje, że tak się stanie. W szpitalu przeszukałam jedynie mój laptop i telefon gdzie nie było nic ciekawego prócz zdjęć. Lekarz powiedział, że średnio, ludzie po wypadku przypominają sobie przeszłość w ciągu paru miesięcy. To za długo. Cały czas tylko siedzę i skupiam się na tym co było. Coś jak siedzenie na teście, macie to coś w głowie, wiecie, że to przeczytaliście, ale nie możecie sobie tego przypomnieć. Widzicie tylko lekkie zarysy, z których i tak nie da się nic wyczytać. Głupie, bo wiecie, że jesteście blisko, ale i tak po paru minutach tęgiego myślenia nic się nie przypomni. A jak narazie tylko pustka. Pamiętasz sobie swoje całe spokojne i nudne życie, aż tu nagle dziura i to co się dzieje teraz.

Gdy weszłam do mojego pokoju, który jakimś cudem był posprzątany, przeszukałam wszystkie szafy, półki, szuflady, zeszyty. Nic. Stwierdziłam, że skoro w moim pokoju nie ma nic ciekawego to pójdę na spacer. Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Weszłam do pobliskiego lasku i błądziłam po nim bezkresnie. Nigdy tam nie byłam, ale wydawał mi się znajomy. Kojarzył mi się z czymś. Coś jak osoba, zupełnie przypadkowa, którą spotkacie gdzieś na ulicy, ale jest mega podobna do waszego znajomego, tylko którego? No właśnie ja tak mam teraz. Nagle ujrzałam to. Przez moje myśli mignęły wspomnienia.-Spóźnienie! Samolot! Los...- i się skończyło. Pamietam tylko, że spóźniłam się na jakiś samolot do LA? Co ja niby miałam tam robić? Zaraz! Millie! Ona coś mi o tym mówiła! Tylko co to było? Spot... Tak! Spotkanie z fanami! Spóźniłam się na samolot do Los Angeles, bo było tam spotkanie z fanami! Teraz co z biletami? Skąd one były? Dlaczego chciałam tam pojechać? Myśl! Chanel, myśl! Miałam mentlik w głowie. To co się tam działo było nie do opisania.

Postanowiłam wrócić do domu i wszystkiego wypytać się mamy. Chcę wiedzieć wszystko. Tak bez ściemy. Wbiegłam do chałupy i zaczęłam zdejmować po kolei: czapkę, szalik, rękawiczki, kurtkę i buty, ledwo co wyszłam z przedsionka i nalałam sobie soku pomarańczowego z lodóweczki, usłyszałam dzwonek do drzwi. Wzięłam łyka napoju i pobiegłam w stronę wejścia, krzycząc „idę!". Otworzyłam je i ku mojemu zdziwieniu stał w nich Fre.. Finn. Zapamiętaj! Finn! -Ymmm. Co ty tu robisz?- spytałam nie ukrywając zaskoczenia. Nie rzadko widuje się w końcu aktora serialu Stranger things w swoich jakże skromnych progach. Był smutny, nic nowego. Za każdym razem jak go widzę, a on się pyta czy już pamietam i oczywiście odpowiadam „nie" jest smutny. Norma.

-Wyjeżdżam.-

()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()
)()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()()
500 słów

Ogólnie to chciałam tylko powiedzieć, że jeszcze z 5 rozdziałów i koniec. Może postaram się to jakoś przeciągnąć, ale i tak specjalnie robie już krótsze rozdziały, żeby chociaż troszkę to przedłużyć.

List || F.W [Ukończone]✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz