_________12:00__________
-Co?!- zaspałam na swój autobus.
-Dobra, kolejny mam za 36 minut, zdążę, na peeewno...- powiedziałam do siebie. To jest trochę dziwne, ale dosyć często mi się to zdarza.
Ogarnęłam się w szybkim tempie, więc miałam jeszcze 16 minut, a że przystanek był pod samym hotelem wystarczyły by trzy minuty na dojście. Postanowiłam więc troszkę mocniej podkreślić oczy. Zrobiłam 'instagramową' kreskę coś na ten wzór:A powieki pokryłam jasnoróżowym cieniem. 5 minut przed dojazdem autobusu na mój przystanek postanowiłam, że zacznę się już ubierać. Założyłam beżowy płaszcz na mój ulubiony biały tshirt, bo stwierdziłam, ze będzie świetnie pasować do moich jeansów z dziurami na kolanach. Całość dopełniłam białymi trampkami i brązową torebką. Stwierdziłam, ze skoro mam jeszcze chwilkę zrobię sobie zdjęcie w lustrze.
Spakowałam klucze, telefon, portfel i najważniejsze słuchawki. Wychodząc podłączyłam je do telefonu, zamknęłam
drzwi i wolnym krokiem szłam na przystanek. Doszłam tam akurat, gdy autobus już się zbliżał. Zajęłam miejsce i grzecznie czekałam całą drogę. Chodziłam 4,5h. Myślałam, ze jak wrócę do domu to padnę ze zmęczenia. Wszystko mnie już bolało: plecy, nogi, ręce od noszenia toreb i głowa od tego hałasu. O 17.34 miałam autobus do wynajętej na spotkanie sali. Wsiadłam w niego i oczywiście słuchając muzyki jechałam przez ulice LA. Na miejscu wysiadłam, wjechałam windą na 3 piętro, gdzie była recepcja. W ogóle nie pomyślane. Kto robi recepcje na 3 piętrze? Ale bez skarżenia się recepcjonistce zapytałam o spotkanie.
-Oh. Kochanie, one potrwa jeszcze z najbliższą godzinkę, a coś się stało?- mile spytała.-Nie, nie, nie. Ja tylko miałam wrócić do domu z mamą, która jest na tym spotkaniu, ale dziękuje poczekam na nią.- odpowiedziałam najmilszym tonem jaki udało mi się kiedykolwiek osiągnąć.
- To może chcesz herbatę? Albo kawę? W sumie wiesz co powiem ci w sekrecie, że na parterze w pewnej części jest szwedzki stół tylko dla obsługi, ale jak chcesz to możesz powiedzieć, że Kelly ci pozwoliła i wtedy zrozumieją.- pokiwałam głową z radością, bo byłam już tak głodna. Na mieście udało mi się tylko przegryść trochę frytek.- Dobra, żeby tam dojść musisz zjechać na pierwsze piętro, przejść przez salę, tam jest jakiś koncert, ale to nic i na przeciwko odrazu jak wchodzisz są drzwi. Tam będą schody, wystarczy, że po nich zejdziesz i już jesteś. Zapamiętałaś?- znów tylko pokiwałam głową i poszłam.
Zjechałam już windą i stałam pod drzwiami, było tam kilku ochroniarzy.
-Masz bilet?!- Wykrzyknął niskim głosem dobrze zbudowany mężczyzna w średnim wieku. Miał czarne już siwiejące włosy, a ubrany był w biały garnitur z czerwonym krawatem.-Ymmm.... Nie, ale ja idę tylko do bufetu, jestem od Kelly.- spojrzał na mnie, potem na kolegę i mnie wpuścili. Przechodziłam już przez próg kiedy nagle któryś chwycił mnie za rękę.
- Mamy cię na oku. Masz tylko przejść przez tę sale. JASNE!?- przestraszona nic nie odpowiedziałam. Chciałam sprintem przebiec przez nią, ale na scenie, na scenie zobaczyłam coś niesłychanego. Poczułam nagły gorąc. Stres ścisnął mnie od środka i nie mogłam się ruszyć. To chyba sen. Na scenie stał mój ulubiony zespół Calpurnia, w którym solistą był sam Finn Wolfhard. Nie no po prostu, to nie może być prawda. Łza szczęścia powoli leciała po moim policzku. Właśnie spełniało się moje największe marzenie. Chciałam go zobaczyć. Podejść bliżej. Przeciskałam się przez skaczący tłum, aż w końcu doszłam. Pod samą scenę. Tak. Patrzyłam mu prosto w jego ciemne, brązowe oczy. Śpiewał akurat jakiś cover. Była to chyba piosenka Zayna Dusk Till Down. Tak, to była ona, na pewno. Jego przepiękny głos rozbrzmiewał mi w głowie. Słuchałam go. Zaczęłam śpiewać i śmiać się. To był najlepszy dzień mojego życia. Nagle spojrzał mi w oczy. Ja patrzyłam mu. On mi. Razem śpiewaliśmy. Czułam jakby to było dla mnie, jakbyśmy byli sami, a on dla mnie śpiewał. Niczym ze snu wyrwał mnie ochroniarz.
-Pójdziesz ze mną.- pociągnął mnie za rękę i straciłam kontakt wzrokowy z Finnem. Poczułam ból w klatce piersiowej.- Bufet...Yhym... Jesteś od Kelly. Ta jasne, co jeszcze?- Finn przestał śpiewać, wszyscy byli zdziwieni, bo w końcu był środek piosenki.
-Onaaa, ona, hykhm-odchrząknął- Ona jest ze mną.- Zamurowało mnie. Jakby oddano mi milion strzałów w głowę, jakby ktoś mnie podpalił. Wszystkie oczy były skierowane na mnie. Straszne uczucie, ale za razem piękne. W końcu Finn. On, on powiedział, że jestem z nim. Poczuł chyba to co ja. Tą więź. Taki kontakt. Nie znałam go. On nie znał mnie. Widziałam go pierwszy raz na żywo, a on nawet nie wiedział o moim istnieniu.
-Ahh... Przepraszam nie wiedziałem.- powiedział facet, który pociągnął mnie za rękę.
-Poproszę o chwilę przerwy.- powiedział przestraszony i zawstydzony sytuacją Finn.
-Daj dziewczynę za kulisy.- powiedział głos z krótkofalówki.
-Idziemy.- popchnął mnie w stronę kurtyny niedaleko sceny. Odsunęłam ją i zobaczyłam Finna. Serce mi waliło jak nigdy dotąd. Emocje, które działy się w lesie to przy tym nic. Bałam się, że to wszystko to sen albo że Finn mnie nie polubi, albo nie wiem. Już sama nie wiem. Po prostu czuje, że nie dam rady, że coś spiepsze. Chciałam uciekać, ale tez rzucić się mu na szyje i nie puszczać.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
830 słówWiem, wiem długo, ale mam nadzieje, że warto. Akcja dopiero zacznie się dziać, wiec się przygotujcie.
Buziaki<3
CZYTASZ
List || F.W [Ukończone]✅
FanfictionChanel ma życie niemalże jak z bajki. Na wyjeździe służbowym matki poznaje swojego idola- samego Finna Wolfharda. Odrazu między nimi iskrzy. Czują niespotykaną więź. Jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna się sypać. Chanel dostaje tajemniczy list...