Nadszedł ten dzień kiedy wreszcie muszę iść do tej budy i stanąć twarzą w twarz z niczym nie świadomą Grace. Będzie mi trudno udawać, ze wszystko Ok. Ona jest dla mnie jak siostra. Jest ważna w moim życiu. Jest nie odłączną częścią mnie. Dlatego zwale mój humor na okres. Bo po co mam udawać. Nie dam rady. A tak nie będzie mi się dziwić. Proste. Bardzo proste. Wzięłam telefon, żeby sprawdzić, która godzina, a na wyświetlaczu ukazał mi się on. Zemdliło mnie. Chciałam ryczeć. Nie mogłam zrozumieć jak on mógł. Dlaczego akurat mnie chciał zranić. Zmieniłam szybko tapetę, przetarłam łzy i zaczęłam się ubierać. Postanowiłam dzisiaj na luźny outfit. Założyłam ciepły czarny sweter, czarne dziurawe spodnie i moją ulubioną brązową torebkę.
Ubrałam się jak na pogrzeb co idealnie odwzorowało mój nastrój.
Wyszłam z domu na autobus i tam czekała na mnie już Grace. Rzuciła mi się na szyje.-Ooo! Tak dawno cię nie widziałam! Stęskniłam się za tobą wiesz!?- uśmiechnęła sie.-A ty za mną?-
-Tak.- powiedziałam w ogóle bez entuzjazmu. Byłam lekko podirytowana jej głosem.
-Co jest?- spoważniała. Co było mi na rękę, bo nie miała już takiego wkurwiającego głosu.
-Nic.-spojrzała pytającym wzrokiem.
-Ohhh...No dobra. Mam okres.- zaśmiała się.
-Dobra, dobra. Kumam.- podjechał nasz autobus.-A jak było w LA?-
-Było chujowo.Ciesz się, ze nie pojechałaś.-
-Aż tak źle? Co się tam stało?- widziała, że coś nie gra, musiałam coś szybko wymyślić.
-Hyhy. Nie no żartuje. Było super. Kupiłam sobie dużo nowych bluzek. A! Widziałam ta górę Hollywood. Było mega, na prawdę.-koniec więcej z siebie nie wycisnę.
-Weź. Już mnie przestraszyłaś, że coś się stało.- Wiedziałam, że mi nie wierzy. Było widać. Pewnie stwierdziła, że spyta jak emocje opadną.-No i nasza ukochana szkoła. Wysiadaj!- ociężale podniosłam się z siedzenia i powoli opuściłam autobus. Cały czas o nim myślałam, skoro odwołał koncert to może coś jednak czuje do mnie, mówił tak jak ja o tej więzi. Ohhh... Już sama nie wiem. Co ja się będę przejmować jak i tak już nigdy go nie spotkam.
-Daj mi swój telefon.-powiedziała Grace. Pokiwałam na nie.-Oj dawaj to gówno.-wyrwała mi go z rąk.
-Zmieniłaś tapetę?-
-Taaa... Już mi zbrzydł.- zakręciło mi się w głowie. Wszystko mi o nim przypomina. Teraz będzie jeszcze gorzej, bo Grace non stop o nim gada. Staram się wyłączyć i nie myśleć o tym.
-Hej! Co jest!?!-szturchnęła mnie.-Miałaś na niego większego crusha ode mnie! Wyjechałaś do LA i nagle ci zbrzydł? Już to widzę!! Co się stało?- powiedziała już trochę spokojniej.
-Yymmm.... Mówię ci to przez okres.-
-Ta jasne miałaś 2 tygodnie temu razem ze mną. Chanel! O co tutaj chodzi?!!- zatkało mnie. Faktycznie tak było. Nie przemyślałam tego.-Proszę nie okłamuj mnie. Jestem twoją przyjaciółką. Choć byś zabiła kogoś i tak nią będę. Znaczy może z tym zabiciem to bym już się nie przyjaźniła, ale znam cię i byś tego nie zro... Dobra nie zmieniaj tematu! Mów!-
-Nie jestem gotowa. Stało się coś strasznego, ale nie na skale policji czy coś tylko po prostu nie mam siły o tym gadać, okej?- przetarłam oczy, bo niemalże płakałam.
-Jasne, ale pamiętaj, że jestem przy tobie. Możesz mi to zawsze powiedzieć.- Mocno mnie przytuliła. Potrzebowałam tego, ale nie wiem czemu wyobraziłam sobie, że to Finn. Jestem postrzelona. Jak ja mam o nim zapomnieć skoro ciagle o nim myśle.
^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
575 słówNo no kolejny rozdział poleciał. Cieszę się, że coraz więcej osób to czyta. Nigdy nie pisałam. To moja pierwsza książka i zależy mi żeby była chociaż przeciętna, dlatego dziękuje wszystkim tym, którzy to czytają. Pozdrawiam cieplutko.
CZYTASZ
List || F.W [Ukończone]✅
FanfictionChanel ma życie niemalże jak z bajki. Na wyjeździe służbowym matki poznaje swojego idola- samego Finna Wolfharda. Odrazu między nimi iskrzy. Czują niespotykaną więź. Jednak w pewnym momencie wszystko zaczyna się sypać. Chanel dostaje tajemniczy list...