108. Zaćmienie Słońca

3.1K 134 95
                                    

     Nadszedł ten dzień. Nadszedł dzień Wielkiej niewiadomej. Co się stanie w dniu, w którym życie Belli zmieni się o sto-osiemdziesiąt stopni. Dzień wybawienia albo zniszczenia. Bella od rana próbuje coś zrobić, ale jest słaba. Gdy chodzi musi się podpierać o ściany, meble. Huncwoci z wielką niepewnością obserwują stan przyjaciółki. Klaus siedział pod ścianą i opuszczoną głową. Nawet nie wiedzieli jak szybko minął ten czas. Tak szybko chociaż w milczeniu. Ale cisza była głośna. Przeszkadzała jakby był to niesłychany hałas, a to tylko cisza... Ten dzień był zdecydowanie za cichy i definitywnie minuty były niczym sekundy, a może nawet godziny były sekundami. Z każdą chwilą oddech dziewczyny przyspieszał tak samo jak akcja serca. W jej głowie rodziły się dziwne wizje przedstawiające stado wilków, później wampirów, lasy, tortury, wojny. Było już bliżej niż dalej... Zauważyli to huncwoci i w tym samym momencie wpadł Dumbledore. Zgodnie z planem, zaczęli ją przenosić do gabinetu Dumbledore'a, gdzie miał odbyć się rytuał. Dziewczynę położono na podłodze. Już była nieobecna. Przez otwarte okno wpadał blask nocy.

   -Profesorze, ile jeszcze zostało czasu?- zapytał Remus.

   -Jakis Czas jeszcze będzie w takim stanie, zacząć się może za pół godziny, godzinę- odpowiedział Dumbledore, który obserwował nocne niebo.

James cały czas siedział obok Belli. Syriusz co jakiś czas wymieniał zdanie z Klausem, którego dość polubił. Peter stał obok Remusa, ale oboje się nic nie odzywali.

   -Wiesz, że myślę, że to się nie uda- powiedziała słabo Bella do Jamesa.

   -Mówiłem Ci już, że...

   -Ale takie przysięgi się nie spełniają- przerwała mu- James... Wiem, że "wiecie", że nic się nie stanie, ale to zależy ode mnie... Jestem strasznie słaba...

   -Kochanie... Wierzę w Ciebie, przez ten cały czas będę obok, z tobą...

   -Obiecaj mi...

   -Tak?

   -Pierwsze przysięgnij, że to zrobisz.

   -Bella, ja...

   -Przysięgnij.

Chłopak wypuścił powietrze z ust, zamknął oczy i powiedział:

   -Przysięgam.

Dziewczyna wzięła głęboki oddech co było dość bolesne.

   -Przysięgnij, że jak odejdę, to będziesz żył własnym życiem, rozwijał się, znajdziesz miłość.

   -Bella...- zaczął od razu- nie mogę... Nie rób mi tego...

   -Możliwe, że To nasze ostatnie godziny jako "my", jutro, pojutrze... Może Nie będzie "nas" będę tylko ja i będziesz tylko ty. Uznajmy, że to nasze ostanie godziny razem. Później tu znajdziesz miłość, będziesz żył z Huncwotami, a ja... A ja będę w lepszym świecie...

Klaus jakby usłyszał te słowa i popatrzył ze łzami w oczach na dziewczynę. Szybko jednak wytarł krople łez z policzków.

   -Bella- James miał łzy w oczach i cały drżał- nie stracę Ciebie... Nie stracę... Nie pozwolę...

   -Kocham Cię James...

   -Kocham Cię Bella...

   -Pozwól proszę... Chcę zamienić słowo z Klausem.

James kiwnął głową i odszedł. Za to obok Belli pojawił się Klaus.

   -Te słowa... Dalej je pamiętasz?- spytał cicho chłopak.

Wybacz ~HUNCWOCI✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz