Rozdział 76 - Wypadek

47 1 0
                                    

Następnego dnia rano poczułam jak Alex mnie całuje i usłyszałam budzik. Alex wyłączył go i powiedział

- dzień dobry skarbie

- dzień dobry kochanie - uśmiechnęłam się

Wyskoczyłam z łóżka i poszłam się myć. Kiedy wyszłam z pod prysznica wszedł Alex pod prysznic. Ja w tym czasie w szlafroku rozczesywałam włosy. W lustrze widziałam jak Alex się mył a potem znów zerknęłam i go nie było. Odwróciłam się i .....

- Alex Matko Boska Alex - zaczęłam krzyczeć bo zobaczyłam jak Alex leży głową na metalowym obramowaniu kabiny

Krew ciekła a ja nie wiedziałam co robić. Złapałam za pasek od szlafroka i związałam głowę Alexa by zatamować krew. Krzyknęłam na Jana, a potem przeciągnęłam go i zaczęłam reanimować, bo nie oddychał. Jan pojawił się w drzwiach łazienki i zbladł. 

- szybko wezwij karetkę - krzyczałam i jednocześnie reanimowałam Alexa

Byłam mokra jak szczur, kapało mi z głowy a Jan gorączkowo drżącymi rękoma wybierał numer pogotowia. 

- zadzwoń na dół, żeby ich wpuścili - krzyknęłam kiedy usłyszałam, że skończył rozmawiać

Jan znowu wybrał numer i powiedział, że przyjedzie karetka. Alex nadal nie oddychał, a kałuża krwi była coraz większa. Umazana krwią zupełnie nie zwracałam na to uwagi. W końcu usłyszałam sygnał karetki i sanitariusze i lekarz wpadli do łazienki. Podłączyli go do respiratora i położyli na noszach. Potem zjechaliśmy windą do karetki. Płakałam cały czas trzymając za rękę Alexa. Nadal miał robiony masaż serca i w końcu lekarz stwierdził, że sam oddycha. Ucieszyłam się choć z moich oczu nadal leciały łzy. 

- jaką ma grupę krwi, musimy mu podać - odparł jeden z sanitariuszy

- ma grupę "0" - odparłam

- dobrze - i podłączono mu krew i kroplówkę

Znaleźliśmy się w szpitalu, ja wciąż w garści ściskałam szlafrok i byłam boso. Od razu Alex trafił na salę operacyjną. Ja usiadłam w poczekalni i modliłam się by go uratowali. Nie wiem ile godzin spędziłam w tej poczekalni przed drzwiami sali operacyjnej. Kiedy wyszedł lekarz wstałam i spytałam

- panie doktorze co z nim? Co z Alexem?

- spokojnie, okazało się, że nie ma uszkodzenia mózgu ani obrzęku. Zrobiliśmy tomograf i to wykluczyliśmy. Jedynie od uderzenia pękła czaszka ale to się zasklepi. To młody, zdrowy organizm, trzeba mieć nadzieję, że z tego wyjdzie - tłumaczył

- odzyskał świadomość? - spytałam

- niestety nie, jest w śpiączce, ta doba będzie decydująca, bo stracił dużo krwi - odparł lekarz

- Matko Święta - zaczęłam płakać na nowo

- ciągle panią wzywa - odparł lekarz - i coś mówił jeszcze ale nie rozumiemy sensu jego słów. Wpuścimy panią do niego, zaraz go zawiozą na Oiom. Proszę do niego mówić, może to pomoże. Tylko proszę się umyć, wystraszy nam pani pacjentów

- co takiego? - spytałam zdezorientowana

- jest pani cała we krwi - odparł lekarz - dostanie pani ubranie od pielęgniarki

- dobrze, dziękuję panie doktorze - odparłam wciąż płacząc

- spokojnie, trzeba być dobrej myśli - odparł i poklepał mnie po ramieniu

Kiedy lekarz poszedł przyszła pielęgniarka, która prosiła bym z nią poszła. Zaprowadziła mnie do łazienki i kazała się umyć. Kiedy ujrzałam się w lustrze przestraszyłam się sama siebie. Musiałam umyć głowę bo włosy też miałam umazane krwią. Kiedy wyszłam z kabiny prysznicowej podała mi ręcznik i ubranie. Byłam już umyta i ubrana a mokre włosy zawinęłam ręcznikiem w turban. Poszłam z pielęgniarką na Oiom. Zobaczyłam jak Alexa przewożą. Zanim weszłam dostałam ubranie aby nie przenieść zarazków i bakterii. Dostałam też czepek ale uznali, że skoro włosy mam schowane w ręczniku to nie trzeba. Byłam nadal bosa, ale dostałam ochraniacze, które założyłam. Zobaczyłam leżącego Alexa z podpiętą saszetką krwi, która ściekała i jeszcze inne kroplówki. Alex był blady, złapałam jego dłoń, wciąż słyszałam jak mnie wzywa

- jestem tu Alex, kochanie obudź się - odparłam płacząc

I wtedy usłyszałam słowa, które Alex ledwo słyszalnym szeptem wypowiadał

- "zastygłaś w mych źrenicach w jednej sekundzie życia, na ciebie czekałem chyba wiek. Nikomu Cię nie oddam i nigdy się nie poddam. Bo wszystko w koło jest dziś wiem na literę B"

To były słowa piosenki ale zdziwiłam się, że ją pamiętał, bo słyszał ją tylko raz. Znowu ryczałam jak bóbr wymawiając imię Alexa.

- kochanie jestem tu, to ja Basia - płakałam

- Basia - usłyszałam Alexa

- tak, to ja, kochanie proszę otwórz oczy - płakałam znów

- Basia - usłyszałam

- Alex to ja, proszę kochanie otwórz oczy - przetarłam łzy i poczułam jak Alex uścisnął moją dłoń

- kochanie to ja Basia, jestem tu - odparłam znów czując ściśnięcie

- proszę obudź się, kocham Cię - mówiłam i zobaczyłam jak Alex otworzył oczy

- Alex skarbie, widzisz mnie? - spytałam ale w odpowiedzi usłyszałam znów te same słowa

Zadzwoniłam po pielęgniarkę a ta wezwała lekarza. Przyszło kilku i kiedy poprosili bym wyszła usłyszałam Alexa

- Basia, gdzie jest Basia?

Wróciłam się do łóżka Alexa

- jestem tu kochanie, jestem - odparłam

- jesteś - odparł - co się stało?

- miałeś wypadek - odparłam

Lekarze zaczęli go badać i zabrano go na rezonans komputerowy. Kazali mi czekać w poczekalni więc czekałam. Zobaczyłam jak przyszedł Jan z torbą. Postawił torbę na krześle i spytał

- co z nim? 

Podeszłam do Jana i zamiast mu powiedzieć przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać

- czy on...? - spytał Jan i urwał mu się głos

- żyje, odzyskał świadomość - odpowiedziałam - teraz jest na rezonansie, chcą sprawdzić czy wszystko w porządku

- rety, myślałem, że ... - urwał Jan - musiałaś to strasznie przeżyć?

- tak, myślałam, że go stracę - płakałam

- przywiozłem Wasze rzeczy - odparł

- dziękuję - odparłam

- dzwonili z Twojej pracy - odparł

- trzeba było nic nie mówić - odparłam przestraszona

- nie odebrałem, to Twój telefon - odparł Jan i mi go podał oraz telefon Alexa

ALEXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz