Rozdział 83 - Vladi

44 2 0
                                        

Był piątek. Kiedy znaleźliśmy się w pracy Alex sprawdzał kamery, ale nic nie wykrył znaczącego. W tym dniu nie było żadnych podejrzanych umów, wszystko przeszło sprawnie. Codziennie wysyłałam do Alexa wykaz umów i codziennie zgadzało się z dziennikiem. Póki co nie było podstawionej umowy. Czas mojej pracy szybko minął, więc wzięłam owoce i poszłam do Alexa.

- kochanie czas na owoce - odparłam wchodząc

- dobrze, chyba je polubiłem - zaśmiał się Alex

Podeszłam do jego biurka i podałam mu talerzyk z owocami a sama miałam drugi.

- dziś wyjeżdżamy ale jak wrócimy to pojadę na targ na Komandorskiej, może dostanę brzoskwinie - odparłam

- dobrze - odparł Alex i zaczął zajadać się owocami

- a co będziemy robić w Londynie? - spytałam

- wiem, że kochasz zwiedzać, więc będziesz zwiedzać z przewodnikiem a ja mam naradę - tłumaczył Alex

- dobrze - odparłam - a co z ochroniarzami?

- jak zwykle lecą z nami - odparł

Kiedy skończyliśmy jeść ja wróciłam do siebie. Spakowałam umowy i zamknęłam laptopa i włożyłam do sejfu. Pożegnałam się z Magdą i po drodze zgarnęłam mojego ochroniarza. Kiedy wróciłam do domu zajęłam się przygotowywaniem ubrań do zabrania. Jan przyszedł z walizką i nas spakował. W kuchni Krysia szykowała obiad.  Po godzinie przyjechał Alex. Usiedliśmy przy stole a Jan podawał. Za ścianką słychać było hałas przebudowy, to robotnicy robili klatkę schodową. Pod domem stał samochód na, którym leżały nowe okna. 

- dobrze, że lecimy do Londynu, bo w tym hałasie to bym nie wytrzymał - odparł Alex

- to prawda - odparłam - a kiedy wracamy?

- jeszcze nie wiem - odparł - ale już nie musimy kombinować, dam Ci urlop bezpłatny

- dobrze skarbie - odparłam

Kiedy zjedliśmy obiad Alex poszedł się przebrać i ja też. Kiedy ochroniarze się zjawili ruszyliśmy do wyjścia. Jan zszedł z naszą walizką i zapakował do samochodu. Potem zamknął bagażnik i życzył nam przyjemnej podróży. Kiedy znaleźliśmy się na lotnisku było jeszcze trochę czasu do odlotu. Usiedliśmy w kafejce i Alex wypił kawę. Potem znaleźliśmy się w samolocie do Londynu. Kiedy wylądowaliśmy już na miejscu była okropna pogoda. Lało jak z cebra, dobrze, że kierowca, który miał nas zawieść do hotelu miał ze sobą ogromny parasol i dobrze, że przezornie ubrałam spodnie i pełne buty oraz ciepły sweter na siebie. U nas był upał a tu lało jak na złość. Kiedy dotarliśmy do hotelu byłam szczęśliwa, że nie muszę nigdzie wychodzić. Po odświeżeniu zeszliśmy do restauracji hotelowej by zjeść kolację. Po kolacji wróciliśmy do pokoi. 

- okropna pogoda - odparłam jakby sama do siebie

- to wyspa, więc się nie dziw - odparł Alex

Niestety cały weekend przesiedziałam w hotelu, bo pogoda była okropna, nie dość, że lało to jeszcze zimno. Kiedy wróciliśmy do domu byłam szczęśliwa. I tu się ochłodziło, oraz padało ale nie non stop. Następnego dnia pojechaliśmy do pracy. Kiedy skończył się czas mojej pracy, poszłam do Alexa z owocami. Kiedy weszłam do gabinetu Alex zawołał mnie i na ekranie pokazał mi obraz jednej z kamer. Już wiedzieliśmy kto podstawia lipne umowy, to był Vladi. Obmyśleliśmy strategię co do niego, ja znalazłam tą lipną umowę i Alex go wezwał. Kiedy się zjawił nie pałał do nas miłością, jego wzrok wskazywał wrogość. 

- dowiedziałam się od Alexa, że ma pan 30% akcji firmy - odparłam

- owszem, ale o co chodzi? - spytał

ALEXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz