Rozdział 85 - Joy

43 2 0
                                        

Nareszcie nastał dzień spotkania z Joyem. Od rana cieszyłam się, że go zobaczę. Wczoraj zadzwonił, że nie będzie sam. Będzie z przyjacielem, znajomym jego ojca, który mu będzie towarzyszył. Miałam się nie martwić, bo jego przyjaciel zarezerwował pokój w hotelu żeby nas nie obarczać swoją wizytą. Natomiast Joy miał nocować u nas. Dochodziła godzina 10-ta kiedy na lotnisku zobaczyłam Joya i jakiegoś faceta. Kiedy Joy zjawił się na holu lotniska uściskałam go, tak cieszyłam się z tego, że go widzę. Joy przywitał się z Alexem a potem przedstawił nam nieznajomego. Nieznajomy to może trzydziestoparoletni mężczyzna, brunet o niebieskich oczach na imię miał Jack.  Wysoki i smagły na twarzy. Bardzo przystojny z bujną czupryną przypominał mi Alain'a Delon'a z czasów młodości. Najpierw Jack do mnie wyciągnął rękę i uśmiechnął się.

- tyle słyszałem o pani od Joya, że zapragnąłem panią poznać

- naprawdę? - zdziwiłam się  - to miłe

Potem Jack przywitał się z Alexem. Ten był chyba zły, widząc jak Jack mi się przygląda. Kiedy znaleźliśmy się w samochodzie, odwieźliśmy Jacka do hotelu by się odświeżył i zaprosiłam go na obiad na 14-stą. Poinformowałam go jeszcze, że przyjedzie po niego nasz pracownik. Przytaknął z ochotą i zniknął nam w holu.  Wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Joy miał nocować w pokoju, który kiedyś był mój. Wprowadziłam go do domu i pokazałam mu pokój. Pomogłam mu się rozgościć i pokazałam co i gdzie. Miał być u nas tydzień, więc miałam nadzieję, że będzie się u nas dobrze czuć. 

- po co on przyjechał z tym facetem? - spytał Alex gdy zostaliśmy sami

- to jego przyjaciel, widocznie chcieli razem spędzić trochę czasu - odparłam

Alex już nic się nie odzywał, a ja po chwili wróciłam do Joya.

- gdybyś czegoś potrzebował to powiedz mi lub Janowi - odparłam

- dobrze - uśmiechnął się

Objął mnie w pół i przytulił się do mnie

- stęskniłem się za Tobą

- ja za Tobą również - zaśmiałam się

- co to ma być? - spytał wchodzący Alex

- o rety! - westchnął Joy i wypuścił mnie z ramion a ja się uśmiechnęłam

- po prostu się za sobą stęskniliśmy - odparłam tym razem przytulając Alexa

- pamiętaj, Basia jest moja! - odparł Alex

- przecież wiem - zaśmiał się Joy

- dziś po obiedzie chcę Ci pokazać Rynek - odparłam

- beze mnie - odparł Alex - już żałuję

- czego żałujesz? - spytałam zaskoczona

- że nie będę mógł Cię pilnować - zaśmiał się Alex

- też coś! - prychnęłam 

- uważaj na nią, bo pakuje się kłopoty - odparł Alex do Joya

- będę ją pilnował za Ciebie - zaśmiał się Joy

Pora obiadu się zbliżała. Po Jacka pojechał Dawid, miał go przywieść do domu a potem razem z Łukaszem mieli być naszą obstawą. Poszłam do kuchni sprawdzić czy do obiadu wszystko jest przygotowane. Na stole zjawił się biały obrus, który go zakrywał. Naczynia i sztućce pomału rozkładał Jan. Krysia krzątała się w kuchni przy obiedzie. Wszystko było gotowe, nawet Alex z piwniczki wyciągnął wino, które miało być serwowane do obiadu. Joy siedział w swoim pokoju, więc wzięłam go pod pachę i zaprowadziłam do salonu.

ALEXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz