Rozdział 10 - Berlin

168 4 0
                                    

Był piątek. Kiedy się obudziłam Alexa już nie było. Ubrałam się i poszłam do siebie. Było po 9-tej, muszę przyznać, że jak jestem razem z nim to śpię jak zabita. Byłam wyspana i wypoczęta. W pokoju zobaczyłam smsa od niego. „ Dziś wyjeżdżamy po południu do Berlina na 3 dni. Niech Jan przygotuje mi i Tobie rzeczy do zabrania i spakuje w jedną walizkę. I powiedz mu, że jedzie z nami". Poszłam się myć i kiedy wróciłam ubrałam się i wybrałam biżuterię. Tym razem zegarek YSL i dobrałam resztę biżuterii. Potem wybrałam torebkę i dodatki. Poszłam w stronę kuchni, o ile można to nazwać kuchnią. Jan się krzątał, szykował mi śniadanie. Swoje pewnie już dawno zjadł.

- Jan Alex prosił byś nas spakował, dziś wyjeżdżamy do Berlina na 3 dni – odparłam

- dobrze – usłyszałam

- ty też jedziesz – odparłam – Alex mówił, że masz nas spakować do jednej walizki.

- dobrze – powiedział i zobaczyłam jak stawia mi talerz pod nos

- dziękuję, ale sama bym sobie zrobiła – odparłam i spojrzałam na niego

- jak to sama? – spytał

- rączek mi Bozia nie poskąpiła, mogę sobie robić sama posiłki – odparłam

- i tak robię Alexowi i sobie – odparł

Nie to nie! Zobaczyłam jak Jan wyciągnął z szafy walizkę i poszedł do sypialni Alexa. Zdziwiłam się, bo w jego sypialni nie widziałam szafy, ale ok. Kiedy zjadłam wstawiłam naczynia do zmywarki i poszłam do siebie. Przygotowałam ubrania, które chcę zabrać. Wszedł Jan i zapytał

- to mam zapakować?

- tak – odparłam – dlaczego nie ma spódnic i sukienek?

- przecież ich nie nosisz? – spytał zdziwiony

- oczywiście, że noszę, jak mam odpowiednie buty – odparłam

- możemy pojechać do sklepu to kupisz co chcesz – odparł

- teraz? – spytałam

- musimy zdążyć przed obiadem – odparł Jan

- dobrze – odparłam

Ja wyciągałam ubrania a Jan chował do walizki. Potem podał mi kosmetyczkę, żebym spakowała kosmetyki oraz biżuterię. Kiedy wszystko było już spakowane ja złapałam za kurtkę i torebkę oraz telefon. Schowałam jeszcze ładowarkę do telefonu do torebki i wyszliśmy. Walizka została u mnie w pokoju. Jan zawiózł mnie do jakiejś Galerii Handlowej. Wpadł do jednego ze sklepów i ciągnął mnie za rękę. Kiedy zobaczyliśmy ekspedientkę Jan się odezwał

- potrzebujemy dla tej pani sukienki i spódnice, cena nie gra roli – odparł – ale nam się śpieszy

- rozumiem, jaki ma pani rozmiar? – spytała ekspedientka

Kiedy podałam ona i chyba jej pracownica przynosiły mi sukienki i spódnice. Ja siedziałam w przymierzalni i mierzyłam. Wzięłam trzy, jedną szarą szmizjerkę, jedną czerwoną w białe kwiaty, to była hiszpanka. Następna to była granatowa o prostym kroju. Potem wybrałam 3 spódnice, jedna rozkloszowana w kolorze kawa z mlekiem, druga czerwona dopasowana ołówkowa i ostatnia czarna, cała zapinana na zamek.

- nie potrzebuje pani sukni na przyjęcie? – powiedziała ekspedientka

- tak – odparł Jan

Zobaczyłam jak zaczęły mi przynosić. Zwłaszcza do jednej zapaliły mi się oczy. Znowu wybrałam trzy i podałam ekspedientce. Jan poszedł zapłacić i wrócił obładowany torbami. Podziękowaliśmy i wyszliśmy ze sklepu.

ALEXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz