Rozdział 97 - Bursztyn

43 2 0
                                        

Po zjedzonym obiedzie kiedy podniosłam się posprzątać Nino też wstał i zaczął mi pomagać. Spojrzałam na niego z pod byka i kiedy zobaczył mój wzrok usiadł.

- Basia tu dziś rządzi - zaśmiał się Francesko - masz się jej słuchać

- nic mówić nie musiała - śmiał się Nino - tylko na mnie popatrzyła

Wszyscy zaśmiewali się do rozpuku. Pomogłam Teresie posprzątać po obiedzie i Vincenzo powiedział, że zabiera nas na lagunę. Oboje z Alexem przystaliśmy na to z ochotą. Kiedy ze stołu znikły naczynia i sztućce, Antonio wkładał wszystko do zmywarki. Resztę kotletów Teresa pakowała by zamrozić. Ziemniaków zostało dużo, więc pomyślałam, że jutro zrobię kopytka, na co wszyscy przystali z ochotą.  Gdy już wszystko było posprzątane zagrzałam Jekowi jedzenie. Alex właśnie z nim poszedł na spacer. Przygotowałam również ściereczki i czekałam przy drzwiach aż wrócą. Nino pożegnał się i na odchodnym powiedział, że jutro też przyjdzie na obiad i przyprowadzi swojego brata. Pożegnałam się z nim i w drzwiach minął się z Alexem.

- czego on chciał? - spytał Alex nieufnie

- powiedział, że jutro też będzie na obiedzie i przyprowadzi swojego brata - tłumaczyłam jednocześnie wycierając łapki Jekiemu

Poszliśmy do pokoju się przebrać, ja poprawiłam makijaż i rozpuściłam włosy. Zabrałam ze sobą słomkowy kapelusz i okulary bo słońce mocno świeciło, choć nie było upału. Vincenzo i chłopaki już na nas czekali. Wyszliśmy przed dom, przed którym czekał dżip. Wsiedliśmy i pojechaliśmy na nabrzeże. Potem wsiedliśmy do łodzi Vincenzo i popłynęliśmy. Zwiedziliśmy wyspy Burano i Murano. Zachwyciły mnie kolorowe domki na wyspach i kupiłam pamiątki dla Natalii i Ani. Idąć tak pomału zostawiłam chłopaków za sobą a potem stanęłam przed wystawą w jednym z domków. Po jakimś czasie usłyszałam za sobą głos Alexa

- to dla Ciebie - odparł uśmiechając się

Obejrzałam się i zobaczyłam, że w dłoni trzyma naszyjnik z bursztynu. Sam bursztyn był ogromny, przejrzysty a w środku miał jakąś muszkę. Już chciałam mu podziękować gdy usłyszałam

- tylko się nie przyzwyczajaj - zaśmiał się Alex

- dziękuję, ale to wygląda na plastik - odparłam

- jaki plastik! - burknął Alex - prawdziwy bursztyn

- to nie możliwe, nigdy takiego nie widziałam, jeszcze z muszką - odparłam zaskoczona

- sprawdzony, kosztował krocie - zaśmiał się Alex

- dziękuję - odparłam i wzięłam do ręki naszyjnik

- prawdziwy, prawdziwy - zawołał Antonio

- skąd wiesz? - spytałam

- facet przy nas robił próbę - odparł Francesko

- może Was oszukał? - spytałam

- nie możliwe - odparł Alex - robił test na plastiku i na bursztynie

- rozumiem - odparłam i objęłam Alexa, który założył mi naszyjnik

Po zwiedzaniu laguny wróciliśmy do domu chłopaków. Każdy z domowników od razu spostrzegał mój naszyjnik i każdy chciał zobaczyć co to za cudo. Kiedy już wszyscy obejrzeli stwierdziłam, że do kolacji było jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam się zdrzemnąć. Alex nie chciał i poszedł do salonu, bo panowie mieli grać w karty. Ja ustawiłam budzik w telefonie i zasnęłam. Kiedy się obudziłam po godzinie ubrałam się i poszłam do salonu. Panowie grali w brydża, w grę o której nie miałam zielonego pojęcia. Postanowiłam, że przejdę się na spacer z Jekim przed kolacją. Przypięłam mu smycz ale najpierw przygotowałam ściereczki, które włożyłam do worka foliowego i powiesiłam koło drzwi, by jak wrócę wytrzeć psu łapki. Stojąc w drzwiach salonu powiedziałam, że idę z psem ale nie wiem czy ktoś słyszał jak mówiłam, tacy byli zaaferowani. Wyszłam przed dom, w ręce trzymałam smycz, na której był Jeki. Poszłam z nim w to miejsce, które pokazał nam Antonio. Po drodze mijałam ludzi, w większości turystów. Kiedy weszłam na skwerek zaczepił mnie jakiś facet. Wyglądał na Włocha. Pytał się o miejsce, gdzie można zjeść. Odpowiedziałam, że nie znam okolicy, więc mu nie pomogę. Ten facet nie spuszczał wzroku z mojego naszyjnika. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. W końcu odszedł ale po chwili wrócił. Siedziałam na ławeczce i wtedy usłyszałam pomruk Jekiego. Kiedy facet był już dosyć blisko Jeki wstał i zaczął na niego warczeć. Facet stanął jak wryty, spojrzał to na mnie to na psa i znów zrobił krok a wtedy Jeki zaczął szczekać i to jak. Nigdy nie słyszałam, by tak głośno szczekał, co ja plotę on przecież nigdy nie szczekał. Facet zdębiał, odwrócił się i szybko się oddalił. Jeki przyglądał mu się jeszcze długi czas a potem pociągnął mnie bym z nim poszła. Schowałam naszyjnik pod sukienkę, bo nie chciałam ryzykować. Kiedy weszłam do domu, wytarłam psu łapki a Jeki szybko poleciał do salonu. Ja poszłam do kuchni zagrzać mu jedzenie. Po chwili gdy stałam przy kuchence wpadł Alex.

- Jeki mnie tu przyciągnął - odparł patrząc to na mnie to na psa

- jak to przyciągnął? - spytałam odwracając się w stronę drzwi

- przyleciał i złapał za nogawkę, wyglądało jakby chciał bym poszedł za nim - odparł Alex

- no i? - spytałam rozbawiona

- gdzie masz naszyjnik? - spytał nagle Alex patrząc na mnie nieufnie

- a czemu pytasz? - spytałam - ty wiesz, że on szczekał

- kto? - spytał Alex - gdzie masz naszyjnik?

- Jeki szczekał na faceta - odparłam

- co takiego? Kiedy? - spytał zdenerwowany

- no nie dawno, jak byliśmy na spacerze - odparłam

- na jakim spacerze? - spytał zdębiały Alex

- przecież mówiłam, że idę na spacer - odparłam

W drzwiach pojawił się Antonio

- gdzie masz naszyjnik? - spytał

- no właśnie! - warknął Alex - czy ja się dowiem co z nim zrobiłaś?

- spokojnie, po co te nerwy, mam pod sukienką - odparłam mieszając jedzenie

- dlaczego? - spytał Alex

- no właśnie chciałam powiedzieć - odparłam - ale mi nie dajecie

- no to mów - odparł Alex

- kiedy zjawiłam się na skwerku jakiś facet mnie zaczepił - odparłam

- jak to? - spytał Antonio

- pytał się gdzie tu można zjeść smacznie i nie drogo - tłumaczyłam - wzroku nie spuszczał z mojego naszyjnika

- no i? - spytał Alex

- odpowiedziałam, że nie pomogę, bo nie znam okolicy - tłumaczyłam

- i co dalej? - spytał Antonio

- odszedł ale po jakimś czasie wrócił. Siedziałam na ławeczce i jak był już stosunkowo blisko Jeki zaczął na niego warczeć - opowiadałam

- warczeć? - spytał Alex - przecież on nigdy nie warczał

- no właśnie! Facet się zatrzymał a potem zrobił krok i wtedy Jeki zaczął na niego szczekać. Ale jak, żebyś go słyszał - opowiadałam studząc jedzenie dla Jekiego

- szczekał? - zdziwił się Alex

- jeszcze jak - odparłam

- i co dalej? - spytał Antonio a obok niego zjawił się Francesko

- facet uciekł, chyba się przestraszył - odparłam i wyłożyłam jedzenie na miseczkę

- to dlaczego schowałaś naszyjnik? - spytał Alex

- by nie kusić losu - odparłam

- Jekuś przyjacielu - odparł Alex i pogłaskał psa siedzącego przy drzwiach kuchni

- choć Jekuś, kolacja - odparłam a piesek zamerdał ogonkiem i poszedł za mną

Do pokoju za nami przyszedł też Alex i chłopaki.

- chyba mu jutro coś kupię dobrego - zaśmiał się Alex - a Ty sama już nie pójdziesz

- a co zatrudnisz ochroniarza? - spytałam

- żebyś wiedziała - zaśmiał się Alex

- nie trzeba - odparł Antonio - możemy z Tobą chodzić

- ale to kłopot - odparłam

- żaden kłopot - odparł Francesko - chętnie z Tobą pójdziemy

Teresa nas zawołała na kolację, więc poszliśmy za nią do jadalni. 

ALEXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz