Rozdział 42 - Niedziela

61 2 0
                                    

Rano jak się obudziłam wstałam i poszłam się ogarniać do łazienki. Kiedy wyszłam z pokoju Jan krzątał się w kuchni. Zrobił nam śniadanie, więc usiadłam przy wyspie i zaczęłam jeść.

- Jan musimy kupić stół - odparłam

- nie wiem czy Alex się zgodzi - odparł

- moja w tym głowa - odparłam - stół jest potrzebny

- dobrze, to może jutro przyjadę pod pracę po Ciebie - odparł

- nie, będę z ochroniarzem, spotkajmy się w sklepie - odparłam

- dobrze - odparł

Uzgodniliśmy w jakim sklepie się spotkamy i o, której godzinie. Miałam nadzieję, że Alex nie będzie się wściekał, ale jak będzie to zobaczymy. Zjadłam śniadanie i zadzwoniłam do Natalii.

- Natalko jak tylko zjawi się mój ochroniarz to przyjadę do Ciebie - odparłam

- po co? - spytała Natalia

- jak to? Trzeba rozpakować te pudła - odparłam

- nie musisz, mama mi pomaga i koleżanka - odparła

- rozumiem - odparłam - ale im bym będzie nas więcej tym szybciej pójdzie

- nie trzeba, poradzimy sobie - odparła

- no dobrze, jak chcesz - odrzekłam i się rozłączyłam

Zastanawiałam się o co chodzi Natalii, wczoraj było dobrze a dziś już ma mnie dość. Trudno, nie to nie, płakać nie będę. Zastanawiałam się co mam zrobić z Dawidem, który ma przyjechać i wymyśliłam, że zadzwonię do Cioci, może ją odwiedzę. 

- cześć Ciociu - odparłam

- a cześć, wieki się nie odzywałaś - odparła

- jakoś tak wyszło, trochę się u mnie pozmieniało - tłumaczyłam - może wpadłabym do Ciebie?

- Basiu ja nie jestem u siebie - odparła

- rozumiem, to kiedy indziej - odparłam - trzymaj się ciociu

- no pa - odparła i się rozłączyła

Szkoda, więc zostaje mi siedzieć w domu. Zobaczyłam jak wchodzi Dawid.

- cześć - odparłam

- dzień dobry pani Basiu - odparł - to co jedziemy?

- nie, bratanica ma już pomoc, więc nie muszę - tłumaczyłam

- rozumiem, to znaczy, że mam wracać? - spytał

- właściwie to możesz mnie zawieść do Rynku, mam ochotę na lody - odparłam

- dobrze, to idziemy? - spytał

- poczekaj chwilkę, tylko wezmę torebkę i telefon - odparłam i weszłam do pokoju

Kiedy wyszłam spytałam

- Jan może byś pojechał z nami, czy nie masz ochoty? - spytałam

- wolę tu zostać - odparł Jan - może Alex dzwonić

- to co? Przecież nic się nie stanie jak zjemy lody - odparłam

- masz rację - odparł - poczekajcie tylko to się przebiorę

- dobrze - odparłam i weszłam do swojego pokoju połknąć leki, bo o nich zapomniałam

Kiedy Jan był gotowy wyszliśmy z mieszkania do garażu. Wsiedliśmy do samochodu, Dawid prowadził. Kiedy znaleźliśmy się blisko Rynku poszliśmy do kafejki i usiedliśmy w ogródku. Była piękna słoneczna pogoda, ludzi było bardzo dużo. Po chwili kelnerka przyniosła nam pucharki z lodami. Zadzwonił mój telefon

ALEXOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz