Następną lekcją była OPCM.
- Dziś chciałbym zrobić krótki egzamin powtórzeniowy z bogina. Powtarzam, jest to powtórka z trzeciej klasy, wiec nie powinno być problemu. Ustawcie się proszę przed szafą po kolei. - zapowiedział Lupin.
Zwróciłam się do Harrego:
- Po co ta powtórka? Wszyscy przecież zdaliśmy na trzecim roku.
- Słuszna uwaga, panno Walker. - wtrącił się Lupin. - Jednakże jest to ważne, by sprawdzić czy wciąż sobie możecie poradzić z boginem, a i istotne jest tez by obserwować czy wasze boginy nie zmieniają swoich postaci w coś innego. Dobrze jest wiedzieć i być świadomym tego, czego się najbardziej boicie. - powiedział profesor.
Moim boginem na trzecim roku był czarny kruk. Tak, boje się kruków od małego. Gdy byłam mała siedziałam na trawniku i mama mnie na chwile zostawiła samą. Ja czytałam książkę gdy nagle usiadł mi na kolanach wielki czarny kruk. Wystraszyłam się bo wyglądał okropnie. gdy chciałam go przegonić, on zaczął machać skrzydłami gapiąc się na mnie. Myślałam, ze zejdę na zawał. Mama wróciła i mnie uratowała ale płakałam przez pół dnia.
Ustawiliśmy się w kolejce i słyszeliśmy jak Lupin wychwala każdego po kolei. On był zdecydowanie zbyt miłym nauczycielem, choć to miła odmiana gdy miało się przed chwilą lekcje z Snape'm.
Nikomu bogin się nie zmieniał, wiec po co to ćwiczenie? Chociaż zapewne nie powinnam narzekać jako iż jest to coś co robiliśmy wcześniej, a nie coś nowego.
Gdy ja podeszłam do szafy, trochę się zestresowałam.
- Jesteś gotowa? - uśmiechnął się do mnie Remus.
- Tak. - westchnęłam ciężko przygotowując różdżkę.
Moim boginem, nie był już duży czarny przerażający kruk, tym razem na podłodze wiło się ciało mojej siostry. Była pod zaklęciem niewybaczalnym. Dokładnie tak jak Jacob Hernandez, brat Hayley. Tak jak sobie to wyobraziłam.
Ten widok mnie sparaliżował. Oczy mi się zaszkliły. Gdzie do jasnej cholery kruk? Byłam na niego gotowa. Cofnęłam się o krok do tylu. Weszłam na kogoś, ale to nieważne. Nie mogłam oderwać wzroku od Olive wijącej się z bólu i błagającej o litość. Kto cię tak krzywdzi, siostro?
Gdy uniosłam różdżkę i chciałam rzucić zaklęcie, mój bogin się odezwał, bardzo bardzo wyraźnie wypowiadając słowa:
- Nicole, przestań!!!
Wtedy różdżka wyleciała mi z ręki. Zaczęłam łkać na cały głos. To ja. Ja torturowałam Olive zaklęciem Crucatius. Cofnęłam się o kolejne kilka kroków do tylu. W tle słyszałam, ze ktoś chyba przeze mnie upadł na podłogę. To nieistotne.
Profesor Lupin stanął przede mna i Olive cierpiąca zmieniła się natychmiast w księżyc, a Remus rzucił głośne:
- RIDDIKULUS!
I księżyc zmienił się w balon odlatujący na koniec sali.
- Na dziś koniec, moi drodzy. Powtórkę dokończymy na następnej lekcji. Proszę, opuśćcie salę, a ty Nicole, zostań. - powiedział profesor.
Chciałam stad wyjść i uciec. Schować się gdzieś i zapomnieć o tym co widziałam, ale nie. Musiałam tu zostać i rozmawiać o czymś o czym nie chce.
Gdy wszyscy opuścili klasę, profesor podał mi tabliczkę czekolady.
- Zjedz, pomoże ci. - powiedział uśmiechając się do mnie.
Dalej byłam sparaliżowana widokiem siostry. Czułam się cała spocona i nerwowa. Ręce mi się trzęsły. A czekolada zaczęła się topić w mojej ręce. Ugryzłam wiec kawałek i rzeczywiście poczułam się lepiej.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...