W weekend odbył się drugi mecz quidditcha i niestety wyglądał bardzo podobnie do pierwszego.Również w trakcie został anulowany. Postanowiłam wiec przed lekcjami w poniedziałek udać się na boisko by dowiedzieć się co dalej. Byłam u Madame Hooch.
- No niestety na ten moment sezon zostaje odwołany. - oznajmiła mi Madame Hooch.
- Ale jak to?! Dyrektor tak zarządził? - zdziwiłam się.
- Tak. Carrow'owie nie przestaną, jeśli nie posuną się o krok dalej. Do odwołania, sezon jest anulowany. Może coś się zmieni, ale nie zapowiada się tak. - westchnęła Madame Hooch.
- To jest niesprawiedliwe. - zasmuciłam się.
- Niestety, nic nie mogę poradzić. Wszystko wina Carrow'ów. - powiedziała pani.
W tym roku mieliśmy wielkie szanse na wygraną, bo nie było Pottera w Gryffindorze... teraz chcieli nam odebrać quidditcha. To był mój ostatni rok w Hogwarcie... nigdy nie przeżyłam wygranej w tej szkole...
- No dobrze, dziękuje. - powiedziałam i opuściłam boisko wracając na lekcje.
Mieliśmy wróżbiarstwo.
- Będziemy dziś wróżyć z kart. Wszelakie instrukcje, jeśli ktoś jeszcze ich nie zna, są w książce na stronie 47. Proszę powróżyć osobie z która siedzicie. - powiedziała profesor Trelawney.
Westchnęłam ciężko, tylko nie to jebane wróżenie z kart. Powtarzamy materiał teraz do owutemów, tak jakby ktoś z nas miał zamiar zdawać owutemy z wróżbiarstwa, bo ja absolutnie nie. Rozłożyłam niechętnie te karty na stoliku i popatrzyłam na Lavender, która ze mną siedziała, bo nie było Parvati.
- Dobrze, wybierz kartę.
Lavender strasznie zaangażowana w lekcje wróżbiarstwa bo była zakochana w profesor Trelawney i w tym przedmiocie, wyciągnęła trzy karty. Aha aż trzy?
- Czemu az trzy? - spytałam. - Jedną.
- Jesteś głupia czy taką udajesz? Wyciąga się trzy karty z trzech kart masz mi odczytać wróżbę. - powiedziała oburzona Lavender.
- No dobra.
Odsłoniłam jej karty. Nawet nie wiem co to są karty. Wzięłam książkę i przekartkowywałam ją.
- Na jakiej to stronie...? - spytałam ją szeptem.
- 47, zacznij uważać na lekcji wróżbiarstwa. Jak chcesz zdać owutemy? - spytała.
- Nie będę zdawać z wróżbiarstwa. - powiedziałam znajdując stronę ze znaczeniem kart.
Trochę mi zajelo zanim odczytałam co dana karta oznacza i wywnioskowałam coś z tych chińskich zapisków.
- Dobra, Lavender, wychodzi na to, ze... - wtedy podeszła do nas pani profesor.
- Proszę, mów, ja posłucham. - powiedziała Sybilla.
- Aha no dobra, Lavender, z kart, które wybrałaś wychodzi na to, ze straciłaś to, co dawało ci całkowitą radość i więcej jej nie zaznasz. Twoje życie nie będzie całkowicie smutne, ale tez nie szczęśliwe. Aha no i pisze tu, ze czekają cię straszne czasy, których możesz nie przeżyć bo to karta śmierci czyli niedługo umrzesz... - wystraszyłam się sama tego co przeczytałam.
Profesor Trelawney zerknęła w karty.
- Ojej! Lavender, kochana, uważaj proszę na siebie, bo akurat tym razem Nicole udało się dobrze odczytać. - wystraszyła się Sybilla.
Lavender również wyglada na załamaną. Ona zawsze bardzo wierzyła w to, co było wywróżone na lekcjach wróżbiarstwa. Gdy Trelawney poszła dalej, Lavender rozłożyła karty od nowa.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...