- To tutaj. Tutaj widziałem jak wchodzi. - usłyszałyśmy czyjś głos.
- Kto to? - spytała mnie szeptem Hayley.
Nie zdążyłam odpowiedzieć gdy przyszli do nas Draco Malfoy razem z profesorem Snape'm.
- Czego tu szukacie, Walker, Hernandez? - spytał Snape.
- Niczego. - powiedziałam.
- Co tu robicie? Uczniowie się tu nie przechadzają. - powiedział Snape.
- No nic nie robimy, daj nam spokój. - powiedziałam.
- Może trochę grzeczniej, Walker. Muszę z tobą i z Malfoyem porozmawiać. Zapraszam za mną, a ty Hernandez wracaj do dormitorium. Z tobą porozmawiam później jeśli zajdzie taka potrzeba. - oznajmił profesor i wyszedł. Malfoy i ja zaraz za nim.
Snape usiadł przy swoim biurku i kazał nam zająć miejsca naprzeciw niego. Tak zrobiliśmy.
- Pan Malfoy poskarżył mi się, co mu zrobiłaś po lekcji eliksirów. Czy to prawda, ze użyłaś na Draconie Petrificus Totalus?
Przełknęłam głośno ślinę.
- Tak. - przyznałam.
- A czy to również prawda, ze przed tym użyłaś na Draconie zaklęć Wingardium Leviosa, uderzałaś nim o ścianę, oraz paroma innych?
- Tak. On również na mnie rzucił pare zaklęć. - powiedziałam.
- Próbowałem się bronić! - żachnął się Malfoy.
- A teraz pytam. O co poszło? - spytał Snape.
- Ja mogę powiedzieć. - powiedziałam. - Draco zasugerował, ze ja i pan mamy romans i zagroził mi, ze rozpowie o tym całej szkole.
- To nieprawda! - oburzył się Malfoy.
Snape wstał rozwścieczony. Podszedł do Malfoya.
- To prawda?
- No nie! Posprzeczaliśmy się bez powodu, naprawdę. - powiedział Draco.
- Po co miałabym to wymyślić? I to taką gównianą wymówkę na poczekaniu? Aż taka dobra nie jestem. - powiedziałam.
- Czemu miałbym sugerować romans mojego ulubionego profesora z szlamą...
- O właśnie! - wtrąciłam. - Wtedy tez nazwał mnie szlamą.
Snape wtedy pobladł.
- Nazwałeś ją.... tak?
- No...
- Malfoy, Slytherin przez ciebie traci 10 punktów. Szlaban. Szlaban jutro wieczorem u mnie. Wyjdź stad i nie chce cię już dziś widziec, a jutro na szlabanie pożałujesz, tego co zrobiłeś. - powiedział Snape.
Malfoy przestraszył się i już nie próbował buntować tylko uciekł z lochów. Snape podszedł do biurka i oparł się o nie tyłem do mnie.
Nie wiedziałam co mam zrobić. Wyjść? Zostać? Odezwać się? Siedzieć cicho? Zaczekać?
Wstałam i podeszłam bliżej do niego.
- Wszystko w porządku, profesorze? - spytałam.
Snape po woli odwrócił się do mnie.
- Tak.
- Nie wyglada pan jakby było dobrze. - powiedziałam.
- Ale jest. Ty tez już możesz iść. - powiedział.
- Bez szlabanu? - zdziwiłam się.
- Zaraz mogę zmienić zdanie jeśli ci tak zależy. - mruknął.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...