Gdy wszyscy wchodzili do sali i ja tez chciałam, ktoś pociągnął mnie za szatę i odsunął na bok. Był to sam dyrektor.
- Tak? - spytałam. - Przecież zaraz pan udzieli przemowy.
- Współpracowałaś z Potterem? - spytał mnie.
- Nie. - powiedziałam.
- Słuchaj, W... - powiedział po czym szybko sie poprawił. - Nicole. Jestem złym człowiekiem. Okropnym. Jestem nieczuły i nie dbam o uczucia innych. Nie dbam tez o własne, ale takowe posiadam. Cały czas miałaś racje. Nie jestem taki jak oni wszyscy myślą. Ale nie jestem tez wcale taki idealny za jakiego ty mnie uważasz. Jestem inny.
Czy on mi teraz udziela rozprawki, przedmowy, czy co sie dzieje?
- Ja nie uważam, ze pan jest idealny. Po prostu nie sadze by był pan złym okrutnym potworem jakiego pan udaje. Jestem w stanie zauważyć tę maskę. - powiedziałam.
- Cały czas ci powtarzałem żebyś przestała. - powiedział.
- Wiem, to trochę irytujące. - powiedziałam.
- Nie przeszkadzało mi to, ze przejmujesz się mną. Wiesz co mi przeszkadzało? To, że marnujesz swoje życie na kogoś takiego jak ja. Nie powinnaś była. Powinnaś była ułożyć sobie życie i spędzić ten rok na tyle szczęśliwie na ile było to możliwe. Teraz będzie tylko gorzej, najgorsze dopiero się zaczyna, Nicole. - powiedział. Dlaczego on mówił do mnie takim mrocznym tonem głosu?
- Ale co się teraz wydarzy? - spytałam.
- Harry Potter powrócił. Czarny Pan się dowie. Będzie chciał go zabić. Musi to zrobić.
- Dlaczego musi? - trochę się wystraszyłam.
- Chodźmy do Sali. - powiedział Snape i wszedł pierwszy. Wiec ja ruszyłam za nim.
Ja stanęłam gdzieś przy końcu, po stronie ślizgonów. On przeszedł na sam początek i stanął tam gdzie zawsze stawał Dumbledore na przemowach.
- Zapewne każdy z was już słyszał, ze Harry Potter został dzisiaj widziany w Hogsmeade. - zaczął Snape.
Dużo osób udało zdziwienie, na całą sale rozeszły się szmery i szepty.
- Najprawdopodobniej będzie chciał dostać się do zamku. Jeśli się dowiem, ze ktoś z was. Którykolwiek z uczniów, lub którykolwiek z nauczycieli w jakikolwiek sposób pomoże Potterowi przedostać się tutaj.... - mówił Severus, ale Harry był już w zamku. Był nawet w tej sali razem z nami.
- Pytam wiec. Czy ktoś wie cokolwiek na temat Harrego Pottera? - spytał schodząc ze schodów i idąc powoli w naszą stronę. Przemierzał Wielką Salę wolno i dokładnie oglądając każdego. - Przyznajcie się teraz.
Wtedy osobiście sam Harry Potter wyszedł z tłumu.
- Zdaje się, ze ja coś wiem. - powiedział. - Słabe ma zabezpieczenia zamku, dyrektorze.
Wtedy do Wielkiej Sali zawitał cały zakon feniksa. Byli wszyscy nawet Remus i Tonks, za którymi strasznie tęskniłam. Snape naprawdę się zdziwił. Nie spodziewał się tego.
- Jak śmiesz stać tam gdzie on stał? On ci ufał, a ty go zdradziłeś! Opowiedz im wszystkim tutaj co się wtedy stało! - powiedział Harry.
Severus wyciągnął różdżkę i celował nią w Harrego. Przed Harrym zwinnie pojawiła się profesor McGonagall celując swoją różdżka w Snape'a. To Minerwa go zaatakowała, a on tylko odbijał zaklęcia. Nie rzucił żadnego przeciw niej, a wszyscy wiemy, ze to nasz słynny Mistrz Eliksirów wygrałby w tej walce. Snape wykonał zaklęcie i zmieniając się w czarny rozlew uciekł przez okno. Nie wiem czy inni to zauważyli ale chyba rozbroił przy okazji Carrow'ów. Zabrał im różdżki, byłam na sto procent pewna. Wszyscy stanęli wokół Harrego i zaczęli wiwatować. Ja natomiast poszłam do Remusa i szybko rzuciłam mu się w objęcia.
- Remusie! Jak dobrze cię widziec! - ucieszyłam się.
Lupin mocno mnie przytulił do siebie.
- Ciebie również. Jak życie w Hogwarcie? - spytał.
- Okropnie. - przyznałam.
- Już po wszystkim. - powiedział głaszcząc moje włosy.
- Najgorsze dopiero się zaczyna. - powiedziałam.
Chwile później rzuciła się na nas również Tonks.
- Za tobą tez tęskniłam. - powiedziałam.
- Ja tez!
Oderwałam się od Remusa i zwróciłam się do Dory.
- I jak Ted? - spytałam.
Ich dziecko urodziło się niedawno. Ja i Harry zostaliśmy jego rodzicami chrzestnym a nawet jeszcze nie miałam okazji go widzieć. Tutaj panują trochę inne zasady niż w świecie mugoli - nie musiałam być obecna na chrzcie. Harry zapewne również nie był.
- Bardzo dobrze. Jest teraz w bezpiecznym miejscu. - powiedziała Tonks.
- To dobrze. - powiedziałam. - Nie mogę się doczekać aż go zobaczę.
Remus wyjął z kieszeni spodni zdjęcie Teddy'ego. Słodki ruszający się i płaczący bobas roztopił moje serce.
- Przecudowny! Może się ścigać z moją Leilą kto słodszy. - powiedziałam.
Molly podeszła do mnie.
- Kochana! Wyglądasz strasznie! Co oni tobie tutaj połamali? - spytała.
- Palce i nogę. - westchnęłam.
Remus i Tonks popatrzyli po sobie a później na mnie. Lupin szybko złapał moją wiecznie usztywnioną i zabandażowaną rękę.
- Połamali ci palce? - spytał z niedowierzaniem.
- Tak, ale już nauczyłam się z tym żyć i aż tak nie boli. - powiedziałam.
- Masz złamaną nogę? - zdziwiła się Tonks.
- Tak, ale tutaj ból typu złamania to nie ból wiec mogę chodzić. - zapewniłam ją.
- To nie jest normalnie, skarbie. - powiedziała zmartwiona Molly.
- Tak, wiem, ale nie mieliśmy wyboru. - powiedziałam.
- Mogłaś uciec. Słyszałam, ze wiele uczniów uciekło. - powiedziała Molly.
- Chciałam ukończyć ten ostatni rok skoro już go zaczęłam. - powiedziałam. - Mam już go za sobą, to najważniejsze. Gdy coś się dzieje dłuższy czas w naszym życiu, idzie się do tego przyzwyczaić.
- Ale ja nie chce żebyś przyzwyczajała sie do bólu i cierpienia! - powiedział niemal krzyknął Remus. Tonks musiała go chwycić pod ramie by sie uspokoił.
Pojawił się w między czasie tez Arthur by mnie przywitać ale szybko zmył się do Harrego Pottera. Wtedy przerwał nam krzyk jakiegoś dziewczynki z drugiego końca Wielkiej Sali. Krzyczała przeraźliwie, jakby ktoś żywcem obdzierał ją ze skóry. Krzyczała długo jednym tonem. Gdy powoli przestawała, a wydawać by sie mogło, ze przestaje bo brakuje jej sił w płucach, z przeciwnego kąta Sali usłyszeliśmy krzyk następnej dziewczynki. Oba głosy były strasznie młode. Musiały to być pierwszaki. Drugi głos również był przeraźliwy i długi.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...