W końcu nadszedł ten przejmujący każdego dzień, ostatni mecz quidditcha w tym sezonie. Przed meczem Oliver prosił bym się z nim spotkała.
- Co do tamtego incydentu z Fredem... - zaczął.
- Zachowywałeś się jakbyś ćpał. - przyznałam.
- Profesor Umbridge mnie zaczarowała. - szepnął.
Zdziwiłam się.
- Jak to cię zaczarowała? Dlaczego? Po co?
- Dostałem polecenie, ze mam atakować każdego kto o tobie wspomni tak długo aż ze mną nie zerwiesz. - wyjaśnił.
Ha. Czyli wystarczyło z nim zerwać i by przestał.
- A teraz? Nie zerwałam z tobą.
- Profesor McGonagall i Snape mnie odczarowali. - powiedział. - Przepraszam, bardzo mi wstyd. Fred był przy tym i wie, ze to nie byłem ja, nie jest na mnie zły.
Przytuliłam go. Często mnie wkurza jak nie wiem, ale był słodki.
- Już dobrze, nie gniewam się. Idź wygrać mecz. - mrugnęłam do niego i wróciłam na trybuny.
Mecz początkowo rozgrywał się spokojnie. Jeśli Gryffindor teraz by wygrał, to wygraliby puchar w tym sezonie. Jeśli Ravenclaw wygra to będzie na równi z nami. Byłaby konieczna dogrywka ze Slytherinem. Nie wiem o kogo wygraną powinnam prosić, chyba krukonów, ale kibicowałam Oliverowi, Harremu, bliźniakom i Gryfonom. A Lee Jordan to mój ulubiony komentujący.
W pierwszym kwadransie Oliver obrobił każdą bramkę, wow. Niestety później Rodger Davis się zdenerwował i ponaglił swoją drużynę. Następne pół godziny były ostrej walki. Obie drużyny nie dawały za wygraną i gole były co sekundę. W następnej godzinie, gdy Gryfoni wyszli na prowadzenie, Rodger Davis jako kapitan poprosił Madame Hooch o przerwę, a ta ogłosiła 10 minut.
Oliver i Rodger byli równie wkurzeni na swoje drużyny. To zrozumiałe, w końcu byli kapitanami. Marcus zawsze tez się na nas tak denerwował gdy nie wygrywaliśmy. Z trybunów widziałam, ze Rodger zaczął wyzywać Cho Chang, ze jeszcze nie złapała znicza. Oliver również chyba o to przyczepił się do Harrego. Co za zawzięci kapitanowie w tym Hogwarcie. Na szczęście lub nieszczęście w przyszłym roku wszyscy odchodzą i opiekunowie domów będą wybierać nowych kapitanów. Lepszego kapitana niż Marcus Flint dla Slytherinu, ani Oliver Wood dla Gryffindoru nie znajdą, wiec powodzenia.
Po krótkiej przerwie obie drużyny wróciły do gry. Jakiś kwadrans po końcu przerwy, Harry i Cho zauważyli znicza i zaczęli się po niego ścigać. Z tego co chyba każdy wiedział, Cho podobała się Harremu, wiec zapewne chciałby być gentlemanem i pozwolić jej złapać znicz. Oliver chyba tez o tym pomyślał bo krzyknął po chwili:
- Harry! Nie czas na bycie gentlemanem! Złap znicz, Harry Potter!!!
Harry chyba się go wystraszył, przyspieszył i po chwili złoty znicz był już w ręce Harrego. Oliver pierwszy zsiadł z miotły i podbiegł do Pottera.
- TO MÓJ CHŁOPAK! WYGRALIŚMY!! - krzyknął Wood.
Cały Gryffindor i Hufflepuff zaczęli wiwatować na trybunach. Ja tez, jednak Slytherin i Ravenclaw byli pogrążeni w rozpaczy.
Oczywiście ostatniej nocy w pokoju wspólnym Gryfonów była impreza, ale z tego co słyszałam od Susan to Umbridge im przeszkodziła po pół godzinie i wszystkich imprezujących spisała na listę najgorszych uczniów. Musiałam wyśmiać Susan w twarz.
Maj się zaczął, a z majem w końcu SUM-y. Nauka do sumów nie szła mi za cudownie. Hermiona już chyba 10 lat przed umiała wszystko na tip top, a jednak i tak stresowała sie najbardziej z nas. Ja bardzo sie stresowałam SUMAMI, ale nie pokazywałam tego po sobie. W końcu przecież wszyscy mieli mnie za typiarę, którą szkoła i oceny nie ruszają. Ale to jednak sumy. Takie nasze matury.
Pierwsze dwa testy z sumów poszły mi całkiem dobrze. Transmutacja była dość łatwa, dużo pamiętałam z zajęć u profesor McGonagall. Astronomia tez zawsze była dla mnie łatwa. Następne były eliksiry. Stresowałam się tym, bo z profesorem Snape'm różnie bywało.
Jednak gdy już było po eliksirach czułam, ze zdam wszystko. Najbardziej mnie jednak irytowała Hermiona, która powtarzała, ze wszystko poszło jej tragicznie, a zapewne wszystko będzie miała dobrze. Zielarstwo było nawet przyjemne i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo się cieszę, ze nie muszę pisać matury z matmy i tak dalej, a muszę z zielarstwa itd.
Później pisaliśmy sumy z OPCM. Siedzieliśmy w sali i pisaliśmy test, a Umbridge uważnie nas obserwowała. Nagle usłyszeliśmy, ze ktoś krzyczy za drzwiami. Okazało się, ze to Fred i George zrobili pranka na landrynie. Puszczali swoje własne fajerwerki. Zrobili zamieszanie na cały zamek, a następnie na miotłach odlecieli.
Landryna była wściekła po tym incydencie ale to nam nie odpuściło sumów. Cały miesiąc był dla mnie straszny i jedyne co dobrze wspominam to gdy wychodziłam z ostatniego egzaminu dodatkowego z runów.
- Chyba zdam. - powiedziałam do Rona.
- Ja nie wiem... mam nadzieje, bo wstyd będzie nie zdać. - przyznał Ron.
- Damy radę. - machnęłam ręką.
Jak dobrze, że na wyniki musieliśmy czekać do lipca. Po ostatnim egzaminie sumów Gryffindor chciał robić imprezę i z tego co słyszałam to Ravenclaw tez, nie wiem jak Hufflepuff, jedynie Slytherin musi być sztywny. Postanowiłam wiec przemycić się na imprezę do Gryfonów.
- Jak ci poszły sumy? - spytałam Susan na imprezie pijąc razem z nią pod stołem.
- Chujnia, nie no nie wiem. Zielarstwo poszło mi super. Transmutacja tez, cała reszta przeciętnie, ale eliksiry.... masakra! - powiedziała Sue dopijając drinka.
- U mnie chyba wszystko będzie zdane, może nie jakoś wybitnie, ale zdane. - powiedziałam z nadzieją.
- Ej, a Snape nie dał wam wcześniej pytań? - spytała Susan.
- Poważnie pytasz? Snape nas faworyzuje, to prawda, ale niestety przecieków do sumów nam nie dał. - powiedziałam. - Ale wiesz z czego jeszcze się cieszę, to ze nie muszę pisać matury z matmy.
- To by była masakra! - Susan się zgodziła bo tez miała mugolską matkę wiec wiedziała jak to jest.
Susan resztę imprezy rozkręcała wszystkich, tańczyła na stole i nawet przelizała się z Deanem Thomasem.
- Lepszy Dean niż Seamus, według mnie. - szepnęłam jej gdy ta zgonowała na podłodze.
- Cicho bądź. - mruknęła próbując zasnąć.
Gdy już wszyscy wyglądali jak Susan, ja opuściłam ich pokój wspólny i wróciłam do lochów.
CZYTASZ
Dzisiejsza Uczennica Hogwartu: Sekret Ojca
FanfictionJedna z pięciorocznych uczennic, szlama, jest trochę za bardzo do przodu. Jako iż jej rodzice są mugolami wie co to telefon, i nie boi się go każdego roku przemycać do Hogwartu. Nauczyciele często sobie z nią nie radzą, jednak zawsze to profesor Sna...